Anja Niedringhaus. Dokumentowała losy ludzi podczas wojen
4 kwietnia 2024Banda Khel, Afganistan, 4 kwietnia 2014 roku: „Jestem szczęśliwa” – pisze Anja Niedringhaus do swojego najlepszego przyjaciela i fotografa Muhammeda Muheisena. Jedno z jej zdjęć znalazło się tego dnia na pierwszej stronie „New York Timesa”. Anja podróżuje po wschodniej prowincji Khost. Towarzyszy jej kanadyjska reporterka i przyjaciółka Kathy Gannon. Tworzą zgrany i doświadczony zespół. Dla amerykańskiej agencji Associated Press relacjonują wybory prezydenckie w Afganistanie.
Podróż jest dobrze przygotowana i uchodzi za bezpieczną. Reporterki jadą w konwoju z policją, wojskiem i osobami pomagającymi w organizacji wyborów. Anja chce zrobić zdjęcie mieszkańcom wioski, którzy rejestrują się do głosowania. Konwój właśnie zatrzymał się przy dobrze strzeżonym komisariacie policji. Anja i Kathy czekają na tylnym siedzeniu samochodu, rozmawiają i żartują. Nagle młody policjant otwiera ogień. Strzela do samochodu z kałasznikowa, wołając „Allahu Akbar” („Bóg jest wielki”). Anja Niedringhaus ginie na miejscu, ciężko ranna Kathy trafia do szpitala.
„Kochała Afganistan”
Rodzina Anji nie może uwierzyć, że fotoreporterka nie żyje. – W głębi duszy myślałam, że to nieprawda – wspomina w rozmowie z DW Elke Niedringhaus-Haasper, starsza siostra Anji. – Ona kochała Afganistan i jego mieszkańców, była zachwycona ich gościnnością – dodaje. Anja nigdy nie mówiła rodzinie o niebezpiecznych sytuacjach. – Opowiadała o pięknych rzeczach, z których niektóre można zobaczyć na jej fotografiach – mówi siostra.
Jedno ze zdjęć z Kabulu przedstawia uśmiechniętego chłopca na tle ciemnego pasma gór. Podskakuje, by puścić własnoręcznie zrobiony latawiec – za rządów talibów puszczanie latawców było zabronione. Inne zdjęcie przedstawia trzy kobiety w burkach, jedna z nich trzyma małe dziecko na rękach. Wiatr rozwiewa ich kolorowe szaty. Na innym – koniec ramadanu i chłopcy jeżdżący na karuzeli, jeden z nich ma w ręku atrapę karabinu.
Odważna i zdecydowana
Anja Niedringhaus wierzyła w siłę zdjęć, chciała pokazać je światu i zakończyć wojny. – Ale już w byłej Jugosławii musiała zauważyć, że do zakończenia brutalnej wojny nie wystarczą zdjęcia – mówi Christine Longère, była redaktorka lokalnego dziennika „Neue Westfälische”. To właśnie w redakcji tej gazety poznała 17-letnią Anję, która zaczynała współpracę z dziennikiem.
Pierwszym zleceniem dla Anji była relacja z uroczystości pożegnania zasłużonego pracownika ratusza w oddalonym o 30 kilometrów mieście. – Miała 17 lat i nie zrobiła jeszcze prawa jazdy, ale gdy sekretarka naczelnego zapytała ją, czy umie prowadzić samochód, odpowiedziała zgodnie z prawdą, że tak. Jako szybowniczka poruszała się samochodem po lotnisku. Odebrała kluczyki do służbowego samochodu i pojechała – opowiada Longère, która wciąż przechowuje pierwsze zdjęcie Anji dla „Neue Westfälische”. Ukazało się na pierwszej stronie. – Już wtedy była niesłychanie dzielną i zdecydowaną osobą. Wiedziała, czego chce – mówi Longère.
Pierwszy wyjazd na wojnę
Młoda reporterka nie miała jeszcze doświadczenia, gdy w 1991 roku dla agencji EPA pojechała na wojnę w Jugosławii. „Wojna w środku Europy? Zapytałam siebie, co ja tu robię, i od razu popędziłam do naczelnego: ‘Chcę tam pojechać'. Myślał, że postradałam zmysły. ‘A jakie ty masz w ogóle doświadczenia?'. Nie miałam żadnych, miałam dopiero 26 lat. Ale przez sześć tygodni codziennie pisałam mu list na maszynie, aż w końcu powiedział: ‘No, to jedź'. On i moi koledzy byli pewni, że Niedringhaus po dwóch dniach zadzwoni i będzie chciała wracać. Zostałam pięć tygodni. Łącznie spędziłam w Sarajewie pięć lat” – mówiła w wywiadzie do książki „Bilderkrieger”.
– Opowiadała mi o wojnie, Sarajewie i momentach, w których powstają jej zdjęcia – wspomina matka Anji, Heide Ute Niedringhaus. Jak wtedy w Sarajewie, na jakimś podwórku. Padał śnieg, dzieci jeździły na sankach, a ona myślała, jak to dobrze, że te dzieci na chwilę mogą zapomnieć o wojnie. Nagle poleciał granat i zabił jedno z nich. – Dziewczynka miała na imię Emine. Miała ciemne, długie włosy. Anja mówiła, że wygląda jak Królewna Śnieżka. Potem z domu wybiegli rodzice dziewczynki i brat ojca. Trzymali ręce nad jej głową. To zdjęcie obiegło świat. Jest smutne i poruszające – mówi Heide Ute Niedringhaus.
Pokazać światu
Anja Niedringhaus – jako naoczny świadek – chciała dokumentować wydarzenia i pokazać je światu. Nie interesowała ją machina wojenna, tylko ludzie, którzy muszą radzić sobie w ich codziennym życiu w czasie wojny. „Wojny i kryzysy mają wiele aspektów, które trzeba pokazać. Jednak interesujące historie często nie dzieją się podczas wymiany ognia. O wiele bardziej interesuje mnie życie ludzi niż strzelanina” – mówiła w swoim ostatnim wywiadzie.
Jej zdjęcia pokazują kobiety uciekające z dziećmi z płonących wiosek, mężczyzn czuwających przy zmarłych lub kobietę, która wybucha płaczem w punkcie dystrybucji wody w Sarajewie, gdy po wielu godzinach czekania dowiaduje się, że nie ma już wody pitnej. Także żołnierze są ofiarami wojny. To młodzi mężczyźni wysłani do Iraku z amerykańskich prowincji. Jeden z nich podczas krwawej bitwy o Faludżę ma na plecach figurkę z serialu „G.I. Joe” jako talizman szczęścia. Za to i inne zdjęcia z Iraku Anja Niedringhaus otrzymuje w 2005 roku Nagrodę Pulitzera. Jest pierwszą niemiecką fotoreporterką z tym wyróżnieniem.
Jedzie m.in. do Strefy Gazy, Izraela, Kuwejtu, Libii, Pakistanu i Afganistanu. Raz po raz ociera się o śmierć. W 2010 roku w Afganistanie biegnie z żołnierzami wąską uliczką. Jeden z nich trafia nogą koguta. Anja uwiecznia to na zdjęciu, ale kilka sekund później wybucha granat i odłamki poważnie ją ranią.
W Faludży w 2004 roku ginie 60 procent oddziału, któremu towarzyszy. „Gdybym wcześniej wiedziała, co zobaczę w ciągu dwóch tygodni, nie byłoby mnie tam, o nie” – powie w wywiadzie do książki „Bilderkrieger”. A jednak ciągle wraca do stref objętych wojną i kryzysem. „Jako dziennikarze mamy zadanie, mamy społeczny obowiązek” – powtarza.
Najwyższa cena
Anja Niedringhaus jest jedną z dziesiątek dziennikarek i dziennikarzy, którzy co roku tracą życie w związku z wykonywanym zawodem. Według organizacji Reporterzy bez Granic (RSF) w 2023 roku na całym świecie zginęło 50 dziennikarzy i dziennikarek. Inne organizacje podają jeszcze wyższe liczby – ze względu na różne sposoby badania poszczególnych przypadków. Komitet Ochrony Dziennikarzy (CPJ) odnotował w ubiegłym roku 99 ofiar, z czego ponad trzy czwarte w związku z wojną między Izraelem a Hamasem.
W około 80 procentach przypadków sprawcy pozostają bezkarni. – Tam, gdzie nie ma oskarżyciela, nie ma też sędziego – mówi Christopher Resch z RSF. – Niejednokrotnie tylko międzynarodowe organizacje takie, jak Reporterzy bez Granic, potępiają brutalną śmierć pracowników mediów. W krajach, których to dotyczy, często nie prowadzi się dochodzeń w tych sprawach. Z różnych powodów – wyjaśnia.
Dziesięć lat po śmierci
Zabójca Anji Niedringhaus został aresztowany i postawiony przed sądem. Twierdził, że działał z zemsty za śmierć członków rodziny w ataku bombowym sił NATO. Sąd w Kabulu skazał go na karę śmierci. Anja była przeciwniczką kary śmierci, dlatego jej rodzina sprzeciwiła się temu surowemu wyrokowi. Afgański Sąd Najwyższy zmniejszył wyrok do 20 lat więzienia. Dwa lata później wpływowa rodzina sprawcy starała się już o jego uwolnienie. – Teraz pewnie jest na wolności – mówi w zamyśleniu Heide Ute Niedringhaus.
4 kwietnia, w dziesiątą rocznicę śmierci córki, na jej grób poleci zanieść białe kwiaty, a obok zdjęcia ułożyć z lampek symbol serca. W otwartym prawie rok temu Forum Anji Niedringhaus w Höxter wystawa „Siła Faktów” pokazuje zdjęcia z odważnych misji fotoreporterki. Tego samego dnia jej przyjaciele otworzą wystawę fotografii Anji Niedringhaus w Bronx Documentary Centre w Nowym Jorku. Elke Niedringhaus-Haasper i Christine Longère również tam będą, aby „zachować pamięć o Anji”.
Tego samego wieczoru i w tym samym miejscu International Women's Media Foundation (IWMF) wręczy nagrodę Anji Niedringhaus honorującą pracę odważnych fotoreporterek na całym świecie. Tak odważnych jak Anja, która „swoim aparatem i sercem” dokumentowała losy ludzi w obszarach objętych wojną. I gdyby afgański policjant nie strzelał do niej tego kwietniowego dnia dziesięć lat temu, Anja Niedringhaus być może dokumentowałaby teraz losy ludzi w wojnie między Izraelem a Hamasem.
Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>