Armie Zachodu: Umiarkowana zdolność działania
12 lutego 2023Pod koniec lutego 2022 roku niemiecki rząd uruchomił specjalny fundusz, który miał zadanie dozbroić Bundeswehrę. Ale z planowanych 100 mld euro, 13 mld pada teraz ofiarą wyższych stóp procentowych. W dodatku zamówień dla przemysłu zbrojeniowego najwyraźniej prawie nie ma.
Zabójcze odsetki
Z oceny ekspertów od budżetu w niemieckim resorcie obrony wynika, że suma dostępna na zakup nowych systemów uzbrojenia ze specjalnego funduszu dla Bundeswehry o wartości 100 mld euro będzie znacznie niższa niż zakładano. Powodem tego jest jego rosnące obciążenie odsetkami, które musi ponieść ów fundusz finansowany z długów, jak informuje „Welt am Sonntag”.
W obecnym planie gospodarczym, w odniesieniu do tego funduszu, niemieckie ministerstwo obrony nadal uwzględnia „obciążenie go odsetkami, na łączną sumę siedmiu miliardów euro” – podał „Welt am Sonntag”, powołując się na odpowiedź sekretarza stanu SPD ds. obrony Thomasa Hitschlera na zapytanie eksperta budżetowego CDU Ingo Gaedechensa.
Thomas Hitschler zapewnił, że kalkulacja wydatków na odsetki jest aktualizowana co miesiąc. Jeśli w tym czasie nastąpi wzrost stóp procentowych, „zostanie to uwzględnione w aktualizacji planu gospodarczego”.
Projekty zbrojeniowe do anulowania
„Na niedawnym spotkaniu Niemieckiego Towarzystwa Techniki Zbrojeniowej czołowi urzędnicy ministerstwa obrony z działu budżetowego dokładnie wyjaśnili, jak wysoka będzie ta podwyżka” – pisze „Welt am Sonntag”, powołując się na Ingo Gaedechensa. Jak się okazuje, resort obrony planuje kolejne 6 mld euro odsetek, co daje w sumie 13 mld euro. Realna siła nabywcza specjalnego funduszu Bundeswehry skurczy się zatem do 87 mld euro.
Aby móc spłacić pierwotnie obliczone obciążenie odsetkowe w wysokości 7 mld euro, już pod koniec ubiegłego roku z planu gospodarczego specjalnego funduszu Bundeswehry wykreślono cztery projekty zbrojeniowe dotyczące marynarki wojennej i dwa przewidziane dla sił lądowych. Ministerstwo obrony nie chce na razie powiedzieć, jakie inne projekty zostaną tym razem odwołane.
Według „Welt am Sonntag” Thomas Hitschler stwierdził w odpowiedzi, że „w tej chwili nie ma potrzeby przypisywania konkretnych projektów do ewentualnego wymogu oszczędności”.
„Co właściwie musi się jeszcze wydarzyć?”
Jednocześnie odezwał się przemysł obronny i krytycy: według jednego z przedstawicieli branży zbrojeniowej do tej pory nie wpłynęły prawie żadne zamówienia ze 100-miliardowego funduszu dla Bundeswehry.
„Dotychczas liczba zamówień otrzymanych przez niemiecki przemysł z tego specjalnego funduszu była znikoma” – powiedziała w wywiadzie dla gazety „Augsburger Allgemeine Zeitung” Susanne Wiegand, prezes firmy Renk specjalizującej się w produkcji skrzyń biegów do czołgów i innych pojazdów gąsienicowych. I dodaje: „W pewnej chwili zaczynam zadawać sobie pytanie: Niemcy, co właściwie musi się jeszcze wydarzyć? Przemysł potrzebuje bezpieczeństwa planowania”. Susanne Wiegand jest również przewodniczącą komisji bezpieczeństwa w Związku Przemysłu Niemieckiego (BDI).
Ekspert ds. polityki obronnej klubu poselskiego CDU/CSU w Bundestagu Florian Hahn z CSU skrytykował: „Bundeswehra czeka na uzupełnienia we wszystkich dziedzinach, ale do armii po prostu nic nie dociera”. – Zapowiedziany przez kanclerza zwrot w polityce obronnej Niemiec musi się wreszcie zmaterializować; w budżecie personelu, wyposażeniu, amunicji i infrastrukturze.
Nowy minister obrony Boris Pistorius za swoje główne zadanie uważa szybsze pozyskiwanie sprzętu, amunicji i broni. Tak zwany fundusz specjalny dla Bundeswehry, wart na początku 100 mld euro, został uruchomiony przez rząd w Berlinie po agresji Rosji na Ukrainę pod koniec lutego 2022 roku.
Wielka Brytania: armia w opłakanym stanie
Wojna Rosji z Ukrainą w miarę jej trwania bezlitośnie obnażyła deficyty w zdolnościach obronnych także innych krajów Europy Zachodniej. Nie tylko Niemcy mają z tym problemy. Czy powinny się przestawić na gospodarkę wojenną? W najbliższym tygodniu będą o tym rozmawiać ministrowie obrony państw NATO.
Dla Wielkiej Brytanii jako mocarstwa antyatomowego ta wojna była surowym strzałem ostrzegawczym. Brytyjska armia nie stanowi obecnie sił zbrojnych najwyższej klasy; brytyjski minister obrony Ben Wallace ostatnio musiał pogodzić się z taką oceną ze strony wysokiego rangą amerykańskiego generała, o czym poinformowała stacja telewizyjna Sky News. Taka analiza była sporym zaskoczeniem dla brytyjskiej opinii publicznej, gdyż rząd w Londynie stale przedstawia swoje siły zbrojne jako jedne z najpotężniejszych na świecie. Dużo mówi się też o brytyjskim wkładzie w obronę Ukrainy przed Rosją.
Ale za kulisami od dawna się kotłuje. – Nasza armia jest w opłakanym stanie – niedawno przyznał Tobias Ellwood, przewodniczący Komisji Obrony i kolega partyjny konserwatywnego premiera Rishi Sunaka.
Według Sky News, gdyby ta armia musiała iść na wojnę, prawdopodobnie zabrakłoby jej amunicji już po kilku dniach. Większość brytyjskich czołgów i pojazdów opancerzonych ma od 30 do 60 lat i na razie nie widać ich następców. Premier Rishi Sunak nawet zapowiedział szkolenie ukraińskich pilotów myśliwców, czym zadziwił nawet sojuszników Wielkiej Brytanii. Królewskie Siły Powietrzne są już przeciążone do granic możliwości własnymi wymaganiami, jak powiedział jeden z zachodnich dyplomatów.
Brytyjscy politycy zajmujący się obronnością winią za tę sytuację ogromne oszczędności w wydatkach na siły zbrojne z ostatnich lat. Uznano bowiem, że liczy się jakość, a nie ilość. Liczba wojsk brytyjskich została znacznie zredukowana za kadencji premiera Borisa Johnsona, który nawet teraz, jako szara eminencja, stale przedstawia się jako najbliższy sojusznik Ukrainy i wywiera presję na swojego następcę żądaniami dostaw myśliwców.
Europa Zachodnia: problemy przez oszczędność
Jest jednak również jasne, że należąca do NATO Wielka Brytania nie jest osamotniona ze swoimi problemami w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego.
W Niemczech o przestarzałym i nieodpowiednim sprzęcie mówi się od lat. We Włoszech gazeta „La Repubblica” poinformowała niedawno o możliwym zagrożeniu dla obrony własnego kraju w przypadku dostarczenia Ukrainie tak zaawansowanej technologicznie broni, jaką jest system obrony przeciwlotniczej SAMP/T. Krajom takim jak Holandia czy Hiszpania również brakuje nowoczesnych materiałów i kadr, w wyniku okresu oszczędności po zakończeniu zimnej wojny. Doniesienia z Francji nie są aż tak ponure, ale ten kraj dostarcza Ukrainie jedynie ograniczoną ilość broni, aby zbytnio nie osłabiać się samemu.
Zakres rozbieżności między rzeczywistą a docelową sytuacją sił zbrojnych w Europie widać nie tylko w wydatkach na obronę. W 2014 roku wszystkie państwa NATO potwierdziły na szczycie w Wielkiej Brytanii, że każdy kraj członkowski powinien wydać co najmniej dwa procent swojego produktu krajowego brutto na obronność, aby osiągnąć założone cele i zlikwidować luki w zdolnościach obronnych paktu. Do tej pory jednak nawet połowa członków NATO nie osiągnęła tego celu.
NATO: inni daleko za USA
Prym w stosunku siły gospodarczej do wydatków na obronę wiodą USA. Według danych NATO ostatnio uzyskano wskaźnik 3,47 procent PKB. Przeznaczając na obronę 822 mld dolarów (768 mld euro), Waszyngton zapłacił ostatnio na ten cel ponad dwa razy więcej pieniędzy niż wszystkie inne państwa sojuszu razem wzięte.
Dla porównania: Niemcy, największa gospodarka europejska, wydały w 2022 roku na obronę według standardów NATO szacunkowo 55,6 mld euro, podczas gdy Wielka Brytania jako numer jeden w Europie pod tym względem, wydała równowartość około 60,9 mld euro. Oprócz USA i Wielkiej Brytanii, tylko Grecja, Polska, Litwa, Estonia, Łotwa, Chorwacja i Słowacja osiągnęły cel w postaci 2 procent PKB na obronę.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg i wojskowi od lat wywierają presję na kraje takie jak Niemcy, by zwiększyły swoje wydatki na obronę. Ponadto od wielu miesięcy nasilają się działania mające na celu zapewnienie przemysłowi zbrojeniowemu długoterminowego popytu, który jest niezbędny do zwiększenia jego zdolności produkcyjnych poprzez składanie stałych zamówień.
Manfred Weber, wiceprzewodniczący CSU i szef Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim wyraził to ostatnio jasno i niedwuznacznie: „Potrzebujemy, nawet jeśli termin ten nie jest łatwy, czegoś w rodzaju gospodarki wojennej w UE, aby móc zagwarantować stabilność i bezpieczeństwo”. Weber w wypowiedzi dla gazet wydawanych przez grupę medialną Funke ponadto przyznał, że państwa europejskie nie są obecnie w stanie szybko dostarczyć niezbędnego uzbrojenia, ani dla własnej obrony, ani dla Kijowa.
W przyszły wtorek i środę (14./15.02.2023) temat zapasów broni i amunicji znajdzie się w programie spotkania ministrów obrony państw NATO w Brukseli.
(AFP, DPA/jak)