Bojownicy PI: mniej powracających, duże zagrożenie
14 kwietnia 2018Eksperci twierdzą, że niewielka część zagranicznych bojowników PI zdecydowała się powrócić do krajów pochodzenia. "Ta mała część bojowników PI była w przeszłości odpowiedzialna za zamachy terrorystyczne z ofiarami śmiertelnymi"- powiedziała Michèle Coninsx, dyrektor Departamentu ONZ ds. Zwalczania Terroryzmu. Ta grupa odpowiada także za szkolenie terrorystycznych bojówek, oraz rekrutowanie i radykalizowanie ich członków. Przykładem takich działań jest zamach na Muzem Żydowskie Brukseli w roku 2014, przeprowadzony przez bojownika PI, który powrócił do Belgii.
Wśród powracających sa także dzieci
Bojownicy PI powracający obecnie z Syrii i Iraku różnią się od tych, którzy uczynili to kilka lat temu. Ocenia się, że w szeregach tzw. Państwa Islamskiego znalazło się od 30 do 42 tys. bojowników, pochodzących ze 120 państw. Większość z nich pochodzi z byłych republik radzieckich. Drugą pod względem liczebności grupę bojowników PI stanowią obywatele państw bliskowschodnich, a trzecią przybysze z krajów zachodnioeuropejskich. Są wśród nich nie tylko mężczyźni, ale także kobiety i dzieci. Z 3 tys. 417 bojowników PI przybyłych z terenów b. ZSRR, jest 150 niepełnoletnich. Wśród 900 sympatyków PI pochodzących z Niemiec znajduje się 56 dzieci. Około 10 procent 300 Kosowian, walczących w szeregach PI w Iraku i Syrii, to osoby niepełnoletnie. Inaczej niż wcześniej, wśród bojowników PI, którzy zdecydowali się teraz na powrót do kraju pochodzenia, jest wielu mlodych ludzi, którzy najprawdopodobniej przeszli przeszkolenie wojskowe i zostali zindoktrynowani przez tzw. Państwo Islamskie. Każdy taki przypadek należy rozpatrywać oddzielnie i odpowiednio do niego podejść.
Każdy przypadek należy rozpatrywać oddzielnie
"Każde działanie ekstremalne raczej nie przyniesie takich skutków, jakich byśmy sobie życzyli" - powiedział kierownik wydziału w Departamencie ONZ ds. Zwalczania Terroryzmu David Scharia. "Pomysł wsadzenia do więzienia każdego powracającego do kraju bojownika PI nie zda się na nic w państwach, w których takich przypadków są setki" - podkreślił dalej. Przede wszystkim dlatego, że więzienia stałyby się wtedy idealnym miejscem do ich dalszego zradykalizowania. "Z drugiej strony nierozsąde byłoby także ogłoszenie powszechnej amnestii dla wszystkich bojowników PI, którzy zdecydowali się na powrót do domu" - oświadczył David Scharia.
Rezolucja ONZ nr 2396 postuluje przeprowadzenie oddzielnego postępowania dla każdego powracającego, które wyjaśni jego rolę w szeregach PI i określi stopień zagrożenia z jego strony. W takim postępowaniu należy uwzględnić również szansę na jego pomyślną rehabilitację i integrację w społeczeństwie. Rezolucja ONZ stanowi następnie, że każdy bojownik PI, na którym ciążą czyny przestępcze, powinien odpowiedzieć za nie przed wymiarem sprawiedliwości państwa, do którego powrócił. Niektóre państwa muszą w związku z tym wprowadzić poprawki do swojego kodeksu karnego i regulaminu postępowania sądowego, a ponadto zbierać informacje o powracających i dzielić się nimi z innymi krajami.
Teraz, po silnym ciosie zadanym tzw. Państwu Islamskiemu, tysięcy bojowników PI nie ma już w rejonie konfliktu. Wyzwanie z ich strony dla państw, do których powracają, polega na ich zidentyfikowaniu we właściwym czasie, ustaleniu miejsca ich pobytu i otoczenia ich nadzorem oraz opieką.
Ważna jest nie tyle liczba rozpoznanych bojowników PI, tylko zagrożenie, jakie ze sobą niosą. Warto podkreślić, że jest to zagrożenie długookresowe. Eksperci są zdania, że byli bojownicy PI, którzy powrócili do kraju pochodzenia przed rokiem 2014 są mniej niebezpieczni niż ci, którzy powracają obecnie, ponieważ nie ma dla nich w tej chwili żadnej roli do odegrania w rejonie konfliktowym. Państwa bałkańskie, a wśród nich zwłaszcza Bośnia i Hercegowina, mają doświadczenie z setkami bojowników, którzy wyjechali do walki w Syrii i Iraku. Teraz wielu z nich powraca do domu. Do Kosowa wróciło do tej pory 117, a do Bośni 46.
Aida Cama / Andrzej Pawlak