Bruksela: Uczciwa kampania potrzebna też w nowym terminie
7 maja 2020Komisarz UE ds. sprawiedliwości UE Didier Reynders mówił dziś o polskich wyborach prezydenckich podczas obrad komisji prawnej (JURI) Parlamentu Europejskiego. Nie wdawał się w komentowanie – wynegocjowanych przez Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina – konstrukcji prawnych, które mają doprowadzić do odsunięcia wyborów. Reynders przypominał, że Komisja Europejska już wcześniej podnosiła obawy, czy to głosowanie dałoby się teraz przeprowadzić w rzetelny sposób, i dlatego teraz nadal będzie pilnie śledzić przygotowania do przełożonych wyborów w Polsce.
Komisarz Reynders podkreślał, że głosowanie musi być poprzedzone uczciwą kampanią wyborczą. – Możliwość otwartej debaty politycznej na tematy wyborcze, należyte procedury wyborcze, pewność prawna, powstrzymywanie się od krótkoterminowych zmian w prawie wyborczym, wolne i bezpieczne głosowanie oraz uczciwa kampania wyborcza – tak pytany Polskę rzecznik Komisji Europejskiej wyliczał dziś standardy OBWE oraz Rady Europy co do demokratycznych wyborów.
Bruksela analizuje sprawę PESEL
Ponadto Reynders potwierdził dziś europosłom z komisji JURI, że sprawa przekazania poczcie danych z bazy PESEL jest już analizowana „na poziomie unijnym” w świetle wymogów ochrony danych osobowych w Unii. I „jeśli z tej analizy wyniknie potrzeba działań” ze strony instytucji UE, to „zostaną one podjęte”.
Reynders po raz kolejny wyraził zaniepokojenie wydarzeniami w Sądzie Najwyższym m.in. „jeśli chodzi o stanowisko prezesa”. Komisja Europejska nie zdecydowała się w zeszłym tygodniu na objęcie – wszczętym z powodu „ustawy kagańcowej” - postępowaniem przeciwnaruszeniowym zmian w wyborze I prezesa SN (stworzenie funkcji „pełniącego obowiązki”, czyli teraz Kamila Zaradkiewicza, oraz obniżenie kworum przy wyłanianiu kandydatów na następcę Małgorzaty Gersdorf), ale zastrzeżenia do tych zmian już w styczniu zgłaszała Komisja Wenecka, czyli agenda Rady Europy. Jeden z naszych rozmówców w Komisji Europejskiej tłumaczył w zeszłym tygodniu, że nieobjęcie sposobu wyboru następcy Gersdorf postępowaniem przeciwnaruszeniowym „nie oznacza, że nie mamy z tym problemu”.
Mniejsze zło
- Przełożenie wyborów prezydenckich w Polsce to jedyne słuszne rozwiązanie w czasie zarazy COVID19. Ale przełożenie na pięć przed dwunastą? Jaki kosztem? Kosztem chaosu prawnego i totalnego podporządkowania systemy prawnego woli jednego polityka PiS, który desperacko chce utrzymać władzę – komentowała dziś niemiecka europosłanka Birgit Sippel, która w klubie centrolewicy (drugim co do wielkości w Parlamencie Europejskim) pilotuje kwestie praworządności w Polsce. Z kolei frakcja Europejskiej Partii Ludowej (EPL), największa w europarlamencie - także za pomocą mediów społecznościowych - podkreśliła: „dobrze, że większość rządząca w Polsce postanowiła nie forsować głosowania prezydenckiego 10 maja”. – Jakiekolwiek nowe głosowanie musi być zorganizowane w pełnej zgodności z polską konstytucją, prawem i standardami demokratycznymi. Polacy zasługują na uczciwe i wolne wybory – zadeklarował klub EPL.
Natomiast w sprawie polskich wyborów dość konsekwentnie – jeśli chodzi o publiczne wypowiedzi pod nazwiskiem - milczą w Brukseli przedstawiciele kluczowych krajów Unii, choć ewentualny brak pełnej legitymizacji demokratycznej prezydenta Polski po trefnych wyborach byłby nie lada problemem w Unii. – Małe to pocieszenie, że na forum unijnym w imieniu Polski występuje premier, nie prezydent. Gdyby zatem ten chaos dotyczył wyborów parlamentarnych, byłoby jeszcze gorzej – tłumaczył nam niedawno jeden z zachodnich dyplomatów. Choć dziś nasz inny rozmówca wskazuje na „pełną instrumentalizację Trybunału Konstytucyjnego oraz częściowo Sądu Najwyższego” w rozgrywkach wokół wyborów, to ich odsunięcie nawet w tak prawnie zagmatwany sposób to – jak podkreśla - „oczywiście mniejsze zło”.
Tomasz Bielecki, Bruksela