Kuba Błaszczykowski nie zamierza się oszczędzać
14 maja 2011
Aleksandra Jarecka: Czy mogę mówić do Pana Mistrzu?
Jakub Błaszczykowski: Hm, ten tytuł mistrzowski jest dla nas wielkim osiągnięciem. Nikt z nas na pewno nie będzie ani siebie, ani swego postępowania zmieniał. Wiemy dokładnie ile pracy i wysiłku musieliśmy w to mistrzostwo włożyć i myślę, że dlatego będziemy to szanować. I nikomu z nas nie przyjdą do głowy głupie myśli.
Ile ma pan tytułów mistrzowskich na koncie?
To jest mój drugi tytuł. Pierwszy zdobyłem z Wisłą Kraków, teraz ten - z Borussią.
Ciężko na niego pracowaliście. Macie za sobą intensywny sezon. Oczekiwania trenera i kibiców były wysokie, bo parafrazując, „w miarę jedzenia, rósł też apetyt”.
Na pewno oczekiwania były dość duże, chociaż nikt nie zakładał, że zdobędziemy mistrzostwo. I to jest wielki plus dla nas, że wytrzymaliśmy presję, która była z tym związana, że wiedzieliśmy, że musimy walczyć o puchary. Poradziliśmy sobie z tym. Nikt nie myślał o Lidze Mistrzów, tym bardziej o mistrzostwie Niemiec. Tymczasem udało się nam zdobyć to mistrzostwo i jest to w jakimś sensie ukoronowanie trzech ciężkich lat z trenerem Juergenem Kloppem.
Wasz wkład w ten tytuł jest niebagatelny. Robert Lewandowski strzelił osiem bramek, pan trzy. Nie liczę przy tym asyst.
Jesteśmy cały czas na boisku obecni i trener wykorzystuje nasze umiejętności. A za zaufanie, którym trener nas obdarza, staramy się mu odpłacać, może nie za każdym razem, ale na pewno ten kredyt zaufania został przez nas spłacony. Każdy trening, każdy mecz dawał nowe impulsy i tworzył niezbędną atmosferę.
Jeżeli jeszcze raz przeanalizuje Pan ten sezon, który z meczów był dla Pana wyjątkowy?
Na pewno mecz z HSV Hamburg, w którym zdobyłem bramkę w ostatnich sekundach. Na pewno pierwszy mecz z Bayerem Leverkusen, który dawał nam nadzieję i pozwalał realnie myśleć o tytule mistrza Niemiec. Również zwycięstwo z Bayernem w Monachium. Tych meczów było dużo, dużo więcej i tak jak już mówiłem, na ten sukces pracowaliśmy cały sezon i to nie jest tak, że zawdzięczamy go jednemu dwóm czy trzem spotkaniom. Każdy z nas dał z siebie wszystko i to złożyło się w udaną całość.
"Wszystko zgrało się w jedną całość"
A jak układała się współpraca z trenerem Juergenem Kloppem, którego media uznają za bezprzykładnego fachowca i chwalą go za psychologiczne podejście do zawodników.
Nasz trener jest rzeczywiście wielkim fachowcem, zresztą to było już wiadome od dłuższego czasu i on to udowodnił nie tylko wynikami w Borussi, ale wcześniejszymi w FSV Mainz 05. Teraz dysponował może większym potencjałem zawodników i może dlatego mógł osiągać większe sukcesy. Aczkolwiek tak, jak już powiedziałem, wszystko zgrało się w jedną całość. Wielu z nas miało naprawdę dobry okres w swej karierze i wchodząc z ławki rezerwowych czy grając w pierwszym składzie dawało z siebie sto procent. Nie bez znaczenia jest fakt, że nawet, kiedy przytrafiały się kontuzje nie miały one wpływu, na jakość gry i zawodnik z ławki rezerwowych potrafił umiejętnie zastąpić tego, który akurat pauzował. Myślę, że to było naszą siłą.
W sobotę ostatnie spotkanie z Eintrachtem Frankfurt w Dortmundzie na własnym stadionie. Chociaż macie już tytuł mistrza, po niefortunnej porażce 0:2 z Wolfsburgiem dobrze byłoby wygrać?
Oczywiście będziemy chcieli wygrać, jak za każdym razem, bo dobrze zakończyć ten wspaniały dla nas sezon pozytywnym akcentem. Będzie fajne widowisko, będzie fajna impreza i nie chcielibyśmy jej zepsuć słabszym wynikiem w meczu z Frankfurtem.
Jaki miałby to być wynik?
Nigdy nie typowałem wyników meczu, będziemy walczyli o zwycięstwo i nie trzeba nawet żadnych deklaracji, bo zawsze tak robimy.
Ma Pan szczególne plany związane z uroczystością wręczenia wam mistrzowskiego trofeum?
Najpierw odbędzie się oficjalny bankiet, ale potem chcę uczcić to wydarzenie z rodziną. Z Polski przyjeżdża na mecz brat, kuzyni oraz wujkowie. Tak, że nie zamierzam się tego dnia oszczędzać.
rozmawiała Aleksandra Jarecka
red. odp. Bartosz Dudek