Chaos w Chemnitz. Demonstracje i antyimigranckie ekscesy
28 sierpnia 2018Minister spraw zagranicznych Heiko Maas ostro potępił przemoc i skrajnie prawicowe incydenty podczas demonstracji w Chemnitz. – Prawicowy ekstremizm to nie tylko zagrożenie dla osób innego pochodzenia, ale też zagrożenie dla spójności naszego społeczeństwa – powiedział szef niemieckiego MSZ. Musimy zrobić wszystko, by bronić godności ludzkiej, demokracji i wolności – dodał.
Maas przypomniał słynną mowę amerykańskiego obrońcy praw człowieka, Martina Luthera Kinga. 55 lat temu, w której powtarzając „mam marzenie” apelował on o przeciwstawienie się segregacji rasowej i ksenofobii. – Dopóty, dopóki mają miejsce radykalne nagonki, mamy jeszcze wiele do zrobienia, aby marzenie o równości stało się rzeczywistością – powiedział Maas.
Demonstranci hajlowali
Podczas demonstracji w Chemnitz w poniedziałek wieczorem (27.08.2018) doszło ponownie do brutalnych incydentów. Punktem wyjścia była demonstracja antyimigranckiego ruchu „Pro Chemnitz”, w której uczestniczyło ok. 7 tys. osób (zgłoszonych było 2,5 tys.). Policja informowała o napiętej sytuacji i rzucaniu różnych przedmiotów przez, ale i na manifestujących. Około 20 osób, w tym dwóch policjantów, doznało obrażeń.
Niektórzy z demonstrantów byli zamaskowani, inni hajlowali. Policja w Chemnitz prowadzi dochodzenie przeciwko dziesięciu osobom podejrzanym o użycie nazistowskiego gestu. W kontrdemonstracji uczestniczyło około tysiąca osób.
Po śmierci Niemca
Sytuacja w Chemnitz na wschodzie Niemiec eskalowała po śmierci 35-letniego Niemca w niedzielę (26.08.2018) przed świtem w okolicach miejsca, w którym odbywał się miejski festyn. Mężczyzna został zadźgany nożem. W poniedziałek policja aresztowała 22-letniego Irakijczyka i 23-letniego Syryjczyka. Uchodźcom zarzuca się wspólne popełnienie zabójstwa.
Po śmierci Niemca setki osób przystąpiło w niedzielne popołudnie do spontanicznych demonstracji. Jedni odpowiedzieli na apel Alternatywy dla Niemiec, inni na apel skrajnie prawicowego stowarzyszenia Kaotic Chemnitz. Ta druga demonstracja przerodziła się w brutalne zgromadzenie. Demonstranci zaczęli się przemieszczać i atakować imigrantów.
Minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer przyznał, że konsternacja społeczeństwa jest zrozumiała, ale „pod żadnym pozorem nie może ona uzasadniać wezwania do przemocy czy brutalnych ekscesów”. Dodał, że nie może mieć to miejsca w państwie prawa.
(epd/dpa)/dom