Chór św. Tomasza w Lipsku - filmowy portret
23 lutego 2012Błyszczące z emocji oczy, ciemnoblond loki, anielski głos - 9-letni Johannes nie posiada się z radości. Udało się! Został przyjęty do chóru. św. Tomasza w Lipsku. Będzie śpiewał w najstarszym i chyba najbardziej znanym chłopięcym chórze świata. Przed wiekami chórem tym kierował sam Johann Sebastian Bach, w okresie komunizmu lipski chór był kulturalną wizytówką NRD, po zjednoczeniu stał się obiektem dumy całych Niemiec.
Dla Johannesa przyjęcie do chóru to początek pracowitego okresu dzieciństwa i młodości. Przez następne dziewięć lat każde popołudnie będzie poświęcał na próby, na dziewięć lat pożegna się także z domem. Zamieszka w alumnacie, internacie, gdzie mieszkają chłopcy z chóru. Panujące tam warunki nie są po myśli postępowych rodziców: koszarowe sypialnie z szeregami łóżek, bez sfery prywatnej. Dlatego pomieszczenia mieszkalne są teraz przebudowywane, ale będzie to jeszcze trwać. I zwyczaj wspólnego mieszkania w grupach mieszanych wiekowo zostanie utrzymany.
Kiedy wchodzi się pod skrzydła takiej instytucji jak chór św. Tomasza trzeba wykształcić w sobie umiejętność dzielenia się z innymi i zrezygnować ze sporej dozy indywidualizmu. Mama Johannesa nie jest do końca pewna, czy ten krok był właściwy dla jej syna. Ale nie chciała sprzeciwiać się woli chłopca, który tak bardzo chciał śpiewać.
Cukierkowy świat
"Rok z chórem św. Tomasza" - to podtytuł filmu "Die Thomaner", zrealizowanego przez Paula Smaczny'ego i Guentera Attelna; przez rok towarzyszyli z kamerą i mikrofonem Johannesowi i stu innym chłopcom w czasie prób, na zajęciach sportowych, w szkolnych klasach i na tournee po krajach Ameryki Południowej.
Film stara się nie przemilczać problemów, jakie są w chórze. Młody adept, pucołowaty "ultimus", jak nazywa się tych najmłodszych, opowiada, że tęskni za domem. Jeden ze starszych chórzystów stara się zdyscyplinować młodszych, za przewinienia wlepiając im parę "karnych" godzin pracy.
Obraz internatu nie ma nic wspólnego z romantycznym wyobrażeniem wyjętym z powieści o Harrym Potterze. Codzienność jest bardzo normalna, ale wszyscy wychwalają "tradycję życia we wspólnocie", a nad wszystkim pobrzmiewa muzyka Bacha.
Ale twórcy filmu nie pokusili się o przedstawienie istniejących dysonansów: między czcigodną, 800-letnią tradycją i współczesnym światem. Na darmo czeka się, by ktoś językiem filmu opowiedział o rozdźwięku między sakralną muzyką i zlaicyzowaną rzeczywistością.
Czasami tylko mignie wiszący na ścianie sypialni plakat z festiwalu muzyki heavy metall czy ktoś wspomni o chłopcach, którzy wystąpili z chóru. Na pierwszy plan twórcy filmu wysuwają raczej informację, że chórzyści od św. Tomasza mają sensacyjne oceny na maturze (1,9 - najlepsza średnia w całej Saksonii). Wolą pokazywać cukierkowy świat.
Między Bachem i konsolą
"Nie wystarczy tylko ładnie śpiewać" , wpaja chłopcom surowy opiekun chóru Georg Christoph Biller, by uświadomić im, z jakim brzemieniem żyją. Cały projekt chóru św. Tomasza cechuje dążenie, by zachować tradycyjne wartości kultury. A należy do nich nie tylko śpiew, lecz także dyscyplina i poświęcenie. Bach musi brać górę nad konsolą do gier, dobro ogółu nad indywidualnymi życzeniami.
Można sobie wyobrazić, że nie tylko pilność i dyscyplina są klamrami trzymającymi ten zespół w wewnętrznej spójności. Więc co jeszcze? Tego widz musi się już sam domyślać, kiedy jeden z chłopców przyznaje, że czuje się już dziś odpowiedzialny za jubileusz tysiąclecia chóru, albo kiedy inny zapewnia o swej miłości do muzyki z rozmarzeniem na twarzy grając na fortepianie.
Anastassia Boutsko / Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek