Ciche wybory: Mniejszość niemiecka w Polsce bez wieców i agitacji
11 września 2013Pierwszy raz
Dotychczas obywatele niemieccy żyjący w Polsce i należący do Mniejszości mogli się czuć jak obywatele drugiej kategorii. Pomimo paszportu RFN tylko nieliczni mogli bowiem brać udział w wyborach do Bundestagu. Teraz mają takie same prawa, jak Niemcy mieszkający w RFN. Kto posiada niemiecki paszport i wcześniej zarejestrował się na liście wyborczej, może 22 września oddać swój głos. - Nowa ordynacja jest zrównaniem praw obywateli w kraju i za granicą, komentuje Bernard Gaida, przewodniczący Mniejszości Niemieckiej w Polsce.
Dotychczas takie prawo mieli jedynie ci, którzy w ciągu ostatnich 20 lat co najmniej przez trzy miesiące byli zameldowani w RFN. Spora część niemieckiej ludności w Polsce nie spełniała tego warunku. Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w ubiegłym roku doszło do zmiany i zrównania praw. - Ta zmiana oznacza wpływ na politykę wewnętrzną RFN, a poza tym ma też wymiar symboliczny, bo umacnia nasze więzi narodowe - mówi Gaida.
Skomplikowana procedura
Jedynym ograniczeniem jest forma głosowania. Inaczej niż w Polsce, niemiecka ordynacja wyborcza nie przewiduje lokali wyborczych poza granicami kraju. Niemcy w Polsce nie głosują więc w ambasadzie, lecz muszą się wcześniej zarejestrować w wybranym okręgu wyborczym. - Dla mniejszości niemieckiej są to wybory korespondencyjne, co zwłaszcza starsi ludzie odbierają jako nieco skomplikowane - przyznaje Gaida.
Termin składania wniosku do udziału w wyborach minął 1 września. Każdy potencjalny wyborca z zagranicy sam wybiera okręg wyborczy w RFN, w którym chce oddać głos. Zdaniem Bernarda Gaidy konieczne jest uzasadnienie pewnych związków z daną gminą. - Może to być pokrewieństwo z kimś, kto tam mieszka lub partnerstwo miasta, gdzie się mieszka - mówi Gaida.
Nowak cichym kandydatem
Innego zdania jest kandadat Helmut Nowak, reprezentujący partię CDU i Ziomkostwa Górnoślązaków (organizacji często mylonej z bardziej radykalnym Ziomkostwem Ślązaków). 70-letni Nowak, urodzony w Bytomiu, kandyduje w okręgu wyborczym Leverkusen/Kolonia Północ. Postrzega się on także jako kandydat mniejszości niemieckiej. Wprawdzie nie walczył o głosy na wiecach na Śląsku, ale próbował agitacji korespondencyjnej, m.in. w miastach województwa śląskiego oraz w Raciborzu, który jest miastem partnerskim Leverkusen.
- W przyszłości to się może zmienić - twierdzi kandydat CDU, który w tym roku stara się po raz czwarty o wejście do parlamentu. Nowak mówi, że powściągliwość w kampanii wyborczej wobec mniejszości niemieckiej wynika z faktu, iż dopiero od niedawna znane są dotyczące jej konkretne zasady głosowania - To za mało czasu, aby się dobrze przygotować - dodaje. Nowak ma jednak nadzieję, że jego okręg wyborczy Leverkusen wpisze na listy wyborcze wszystkich wyborców, którzy nadeślą wnioski m.in. z Polski. Wówczas miałby duże szanse na mandat w Bundestagu.
Mniejszość: nie agitacja, lecz informacja
Szef mniejszości Gaida stara się o polityczną neutralność. - Nie mamy na terenie Niemiec własnych kandydatów do Bundestagu, ani nie wspieramy wybranych osób, mówi. - Ziomkostwo ma swojego kandydata, ale nie my - dodaje. Dla Bernarda Gaidy pierwsze wybory, w których może głosować mniejszość, są swego rodzaju próbą. - Nie chcemy wspierać konkretnych kandydatów, lecz wolimy informować o zasadach udziału w wyborach oraz namiawiać do świadomego uczestnictwa - mówi Gaida.
Aby pomóc w decyzji mniejszość zapytała natomiast wszystkie partie o treści ich programów wyborczych. Już w maju 2013 Gaida rozesłał listy do największych partii i w lecie otrzymał odpowiedzi. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, że partie poważnie potraktowały te zapytania i odpowiedziały, nawet jeżeli tylko dość ogólnie - mówi Gaida. Najbardziej wyczerpująco odpowiedziały partie obecnej koalicji rządzącej, czyli CDU i FDP. Ich odpowiedzi były podobne i zawierały deklaracje dalszego wspierania i rozwoju programu wysyłania nauczycieli języka niemieckiego do szkół w Polsce. Ma to poprawić warunki nauki języka ojczystego dla mniejszości niemieckiej. Partie te, powołując się na traktat polsko-niemiecki, deklarują także wsparcie dla postulatów i potrzeb ludności niemieckiej w Polsce. Także SPD zapowiedziała wsparcie postulatów. Natomiast Zieloni zwrócili uwagę na problematyczne w przeszłości wypowiedzi Związku Wypędzonych oraz ich szefowej Eriki Steinbach na tematy związane z historią.
Nieznany potencjał
Na razie nie wiadomo, jak licznie mniejszość niemiecka skorzysta z możliwości głosowania. Biuro kierownika Federalnego Biura Wyborczego w Wiesbaden nie dysponuje jeszcze żadnymi liczbami, być może będą one dostępne po wyborach. W okręgu wyborczym w Leverkusen do tej pory nie zauważono jednak, aby nadeszły głosy korespondencyjne od członków mniejszości niemieckiej z Polski.
Bernard Gaida uważa, że konsulaty niemieckie w Polsce nie dysponują dokładną liczbą potencjalnych wyborców i wiedzą jedynie, ile wydały paszportów. Nie wiadomo jednak, czy ich właściciele nadal mieszkają w Polsce, czy już za granicą. Według danych Mniejszości Niemieckiej liczy ona w Polsce ok. 300 tys. osób, jednak nie każda osoba przyznająca się do swoich niemieckich korzeni ma obok polskiego także obywatelstwo RFN. Liczbę osób uprawnionych do głosowania w Niemczech szacuje się na ok. 150 tys. osób.
Róża Romaniec, Berlin
red. odp.: Elżbieta Stasik