Coraz bliżej do Nord Stream 2
2 lutego 2018Urząd Górniczy w Stralsundzie wydał w środę (31.01.2018) pozwolenie na budowę gazociągu Nord Stream 2 na niemieckich wodach terytorialnych. Ta decyzja to kolejny dowód, że zwolennicy gazociągu zyskują przewagę w swoistym wyścigu z czasem w sprawie nowelizacji dyrektywy gazowej, którą Komisja Europejska zaproponowała w listopadzie 2017 r. Chodzi o objęcie morskiego odcinka Nord Stream 2 (poprzez włączenie go do kategorii interkonektorów) regułami antymonopolowego III pakietu energetycznego UE. Nie pozwala on dostawcom gazu (w tym wypadku chodzi o Gazprom), by równocześnie byli operatorami rurociągu. Po zastosowaniu III pakietu do Nord Stream 2 (z Rosji przez Bałtyk do Niemiec) Gazprom musiałby dopuścić do gazociągu inne firmy zainteresowane transportem, choć wedle rosyjskiego prawa należy mu się monopol.
– Projekt nowelizacji dyrektywy nie zakazuje budowy Nord Stream II, ale po prostu podporządkuje ją wymogom unijnym. I niech inwestorzy zdecydują, co dalej. Gdy Unia zażądała przed kilku laty egzekwowania przepisów UE przy South Stream, ten projekt zarzucono – mówi nam Jerzy Buzek (PO), szef europarlamentarnej komisji ds. przemysłu, badań naukowych i energii (ITRE). Zdaniem wielu ekspertów objęcie całego Nord Stream 2 prawem UE uczyniłoby tę inwestycję znacznie mniej atrakcyjną dla Gazpromu - a tym samym także dla współfinansujących projekt koncernów z Zachodniej Europy. To niemiecki Uniper i Wintershall, francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell.
Wyścig Nord Stream z czasem
Buzek chciałby, by nowelizacja dyrektywy gazowej dotyczyła wszystkich gazociągów budowanych po listopadzie 2017 r., czyli po przedstawieniu projektu tego nowego prawa. To sprawiłoby, że podjęta parę miesięcy po tym terminie decyzja urzędu w Straslundzie nie byłaby aż tak znacząca w prawnym boju o Nord Stream 2. – Ale muszę jeszcze do tego przekonać swoją komisję ITRE i potem cały Parlament Europejski – tłumaczy Buzek. Sęk w tym, że stawia sobie bardzo trudny cel. Nawet Komisja Europejska nieoficjalnie tłumaczy, że nowelizacja będzie stosować się do Nord Stream 2, jeśli wejdzie w życie przed końcem 2018 r. Potem inwestorzy prawdopodobnie będą mogli domagać się klauzul uchylających znowelizowaną dyrektywę wobec inwestycji rozpoczętych przed przyjęciem nowych przepisów.
A czy nowelizacja jest do przeprowadzenia w 2018 roku? – Tak. To krótki tekst prawny. Powinna być przyjęta już za bułgarskiej prezydencji w Radzie UE i wdrożona po trzech miesiącach – przekonuje Buzek. Ale taki harmonogram jest pod dużym znakiem zapytania. Prace w Parlamencie Europejskim istotnie idą szybko – komisja ITRE powinna wypracować swoje stanowisko już w najbliższych kilku tygodniach. Trudno przewidzieć wszystkie szczegóły końcowego stanowiska europarlamentu, ale przeciwnikiem gazpromowego projektu jest m.in. Manfred Weber (CSU), szef największej, centroprawicowej frakcji Europejskiej Partii Ludowej.
Bułgaria prosi o ekspertyzy
Jednak projekt potrzebuje także zgody unijnych ministrów w Radzie UE – i to udzielonej większością 55 proc. krajów obejmujących 65 proc. ludności Unii. Tymczasem w Radzie UE całkiem liczni obrońcy Nord Stream 2 – zgodnie z opinią Berlina, a wbrew stanowisku Warszawy – przekonują, że III pakiet energetyczny nie może być stosowany do całego gazociągu, bo – z racji trasy przez Bałtyk – nie będzie cały leżał na terenie UE.
Czytaj także: Niemiecka ekspertka: Nord Stream jest kosztowny i niepotrzebny
Bułgarska prezydencja – jak wynika z nieoficjalnych informacji – już przed dwoma tygodniami poprosiła, wbrew naciskom krytyków Nord Stream 2, służby prawne Rady UE o dodatkowe ekspertyzy co do nowelizacji dyrektywy gazowej. Nawet jeśli te ekspertyzy potwierdzą zasadność projektu Komisji Europejskiej, to ich sporządzenie zajmie czas, a to będzie kolejna strata przeciwników rury w ich staraniach o wdrożenie nowelizacji dyrektywy gazowej przed końcem tego roku. – Przy nowelizacji nie mówimy o polityce, bo to kwestie prawne. Ale przecież Nord Stream 2 byłby sprzeczny z zasadą solidarności europejskiej i pryncypiami unii energetycznej – przekonuje Buzek.
Mandat negocjacyjny w szufladzie
Nowelizacja dyrektywy to już kolejne podejście Komisji Europejskiej do uregulowania sprawy Nord Stream 2. Jej prawnicy przed kilku miesiącami uznali – tę opinię znamy tylko z omówień – że planowany morski odcinek Nord Stream 2 znajduje się w swoistej luce prawnej. I dlatego Komisja Europejska poprosiła kraje Unii o mandat do wynegocjowania z Rosją warunków eksploatacji nowego gazociągu, by zachować antymonopolowego ducha reguł UE. Ale kanclerz Angela Merkel publicznie zapewniała, że żaden mandat negocjacyjny nie jest potrzebny. A podobną opinię przedstawili we wrześniu prawnicy Rady UE. A ponadto uznali, że ewentualne negocjacje z Rosją wykraczałyby poza obecne kompetencje UE, a zatem kraje Unii musiałaby przyjąć mandat nie większością głosów, lecz jednomyślnie. Z powodu gwarantowanego sprzeciwu Niemiec ideę mandatu negocjacyjnego na razie odłożono do szuflady.
Niemiecki biznes niedowierza Ukrainie
– Z powody braku jasnych ram prawnych wydaje się, że projekt Nord Stream 2 może być zatrzymany lub kontynuowany tylko dzięki decyzjom politycznym – mówi Georg Zachamann, ekspert brukselskiego ośrodka Bruegel. Tłumaczy, że Nord Stream 2 prawdopodobnie byłby – w krótkiej perspektywie – korzystny gospodarczo dla Niemiec i paru innych krajów w UE. Przynajmniej część niemieckiego biznesu szczerze wątpi, czy można polegać na Ukrainie jako kraju tranzytowym dla gazu i dlatego woli gazowy szlak przez Bałtyk.
Zachmann zasiada w eksperckich radach doradzających Ukrainie w reformach. – Namawiam Ukraińców, by nie tylko zwalczali Nord Stream 2, ale także zwiększali swoją wiarygodność w sferze tranzytu. Może w ten sposób trafiliby do niemieckiego biznesu. Ukraiński Naftohaz przeprowadził dużo reform, ale Ukraińcy odwlekają decyzję, by oddać przesył gazu pod kontrolę niezależnych graczy. Upolitycznienie tego tranzytu szkodzi i gospodarce ukraińskiej i wiarygodności w Europie – przekonuje Zachmann.
Tomasz Bielecki, Bruksela