Czechy: „Konstytucja to nie papier toaletowy“
11 maja 2017Na praskim placu Wacława już dawno nie zebrał się tak wielki protestujący tłum, jak w ub. środę (10.05.17) wieczorem. Kilkadziesiąt tysięcy Czechów domagało się tam i w kilku innych miastach zakończenia kryzysu politycznego – "Konstytucja to nie papier toaletowy" – głośno skandowały tłumy zwracając się do czeskiego prezydenta Milosa Zemana. Odmawia on wykonania prośby premiera, socjaldemokraty Bohuslava Sobotki, zdymisjonowania wicepremiera i ministra finansów Andreja Babisza. Zgodnie z zapisem konstytucji, prezydent jest zobowiązany do tego – jednakże dotychczas przedstawia różne wymówki. Protestujący napisali na transparentach: „Zeman to szuler”.
Protestujący ganili domniemane, poważne oszustwa podatkowe, które Babisowi zarzuca partner koalicyjny. Krytykowali też, że Babisz jako de facto właściciel opiniotwórczych mediów, dopuścił się z jednym z redaktorów gazety "Mlada fronta Dnes" wyraźnych tajnych porozumień ws. publikowania artykułów mających na celu niszczenie reputacji swoich politycznych przeciwników. Babisz przyznał, że do takich spotkań dochodziło, odwrócił jednak kota ogonem i obwinia socjaldemokratów, że zlecili służbom wywiadowczym „nielegalne” podsłuchy.
Te nagrania z trzech spotkań, niewyjaśnionego autorstwa, są od kilku dni znane opinii publicznej. Wynika z nich, że Babisz miał dostęp do informacji z akt prowadzonych dochodzeń, które wykorzystywał do wyeleminowania swoich politycznych konkurentów. W środę na ten temat debatowano w parlamencie na trwającej do późnych godzin wieczornych sesji specjalnej. Szef czeskiej dyplomacji, socjaldemokrata Lubomir Zaoralek powiedział, że Babisz szantażował go mówiąc bez ogródek: „Zwolnij mnie. Wtedy ci pokażę, do czego są zdolne moje media”.
51 redaktorów, dwóch redaktorów naczelnych opuściło w proteście redakcje "Mlada fronta Dnes" i "Lidove noviny", kiedy jesienią 2013 roku oba dzienniki kupił Babisz. Był to bardzo odważny krok, gdyż dla wielu z nich oznaczał koniec pracy w zawodzie. Rynek pracy dla dziennikarzy w Czechach jest stosunkowo mały. Jednakże wszyscy przyznali, że dzisiaj bieg wydarzeń potwierdził słuszność ich decyzji. Ponieważ w tej grupie było bardzo wielu znanych dziennikarzy, udało im się zrealizować nowe projekty, na przykład portal internetowy „Echo24” czy magazyn „Reporter”.
Michal Musil z czasopisma „Reporter“ powiedział w rozmowie z niemiecką katolicką agencją prasową KNA, że nagrania z podsłuchów potwierdzają, że Babis, który jest jednocześnie biznesmenem i politykiem, w żadnym wypadku nie powinien kupować mediów. Już w ubiegłych latach pojawiały się ostrzeżenia przed „oligarchizacją” czeskich mediów. - Teraz mamy potwierdzenie, że Babisz próbuje wpływać na treści swoich mediów – i to w chwili, kiedy formalnie nie jest ich właścicielem – zaznaczył. Musil wyjaśnia, że Babisz swoje dzienniki, zgodnie z przepisami, umieścił w specjalnym funduszu.
Prezydent Zeman popiera nadal Babisza, pomimo masywnych zarzutów, że popycha w ten sposób Czechy „na skraj kryzysu konstytucyjnego“. Tak powiedział w środę (10.05.2017) na kanale telewizyjnym CT24 były dysydent a obecnie przewodniczący Senatu w czeskim parlamencie Petr Pithart. Sam Senat rozważa teraz postępowanie przeciwko Zemanowi przed Trybunałem Konstytucyjnym.
W czeskich kręgach intelektualnych wpływowy duchowny i teolog Tomasz Halik posunął się w swoich wypowiedziach jeszcze dalej. W rozmowie z katolicką agencją KNA powiedział, że kryzys rządowy jest „kryzysem całego systemu politycznego“. Jeśli się nie uda „wstrzymać układu władzy Zemana i Babisza, wtedy Czechy podryfują w kierunku Dzikiego Wschodu”, czyli tam, gdzie są już dzisiaj Polska i Węgry, które odcięły się od politycznej kultury Europy” – podkreślił Halik – Wtedy Czechy staną się krajem, w którym rządzić będzie autorytarny rząd populistów i oligarchów z rosyjskimi eksponentami w tle.
Nie zważając na kryzys Zeman zapowiedział kilkudniową podróż do Chin, gdzie ma się spotkać z rosyjskim prezydentem Putinem. Przeciwnicy czeskiego prezydenta wezwali do dalszych protestów.
KNA / Barbara Cöllen