„Czerwono-zieloni“ triumfują w Hamburgu
24 lutego 2020SPD i Zieloni mają powód do radości – w niedzielnych wyborach do lokalnego parlamentu Hamburga (miasta na prawach landu) socjaldemokraci stracili wprawdzie 6,6 punktów procentowych, ale z 39 proc. głosów znowu okazali się najsilniejszą partią hanzeatyckiej metropolii uzyskując poparcie, którego SPD nie ma obecnie w żadnym innym kraju związkowym Niemiec. Zielonym nie udało się zrealizować ich celu, jakim było stanie się czołową partią w hamburskim parlamencie, ale z 24,2 proc. głosów prawie podwoili swój wynik wyborczy sprzed pięciu lat.
„Oczywista opcja”
Burmistrz Hamburga Peter Tschentscher (SPD) zapowiedział podjęcie wkrótce rozmów z Zielonymi na temat kontynuowania koalicji rządowej, co wobec wyniku wyborów jest „oczywistą opcją”. Obydwie partie będą dysponowały w parlamencie Hamburga większością dwóch trzecich głosów. Ale Tschentscher chce też rozmawiać z chadekami, którzy wyszli co prawda z tych wyborów pokonani, ale czysto matematycznie możliwa byłyby także „czerwono-czarne” rządy.
Chrześcijańscy demokraci uzyskali w Hamburgu zaledwie 11,2 proc. głosów (spadek o 4,7 punktu procentowego) – tak niskiego poparcia CDU jeszcze nie miało w Hamburgu. Sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak nazwał ten wynik „historycznie złym”. To katastrofalnie niskie poparcie dla chadecji Ziemiak tłumaczy wydarzeniami związanymi z wyborami i kryzysem rządowym w Turyngii.
Nieznacznym wzrostem poparcia może się cieszyć partia Lewica, na którą głosowało 9,1 proc. wyborców (0,6 punktów procentowych więcej niż w 2015 r.).
AfD jednak w parlamencie
Populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) długo nie była pewna, czy wystarczy jej głosów na ponowne wejście do parlamentu Hamburga. Przez wiele godzin wydawało się, że potknie się o pięcioprocentowy próg wyborczy, co z radością skwitowali czołowi przedstawiciele innych partii. Cieszyli się przedwcześnie – AfD uzyskała 5,3 proc. poparcie (minus 0,8 punktu proc.) i jej przedstawiciele zasiądą w hamburskim parlamencie.
Dokładnie 5,0 proc. głosów, czyli minimalny procent poparcia wyborców potrzebny do uzyskania mandatów w parlamencie, uzyskała FDP. Chociaż liberałowie muszą jeszcze drżeć, bo mówi się o możliwej pomyłce w liczeniu głosów w jednym z okręgów wyborczych. Jeżeli błąd się potwierdzi, jego korekta może wypaść na niekorzyść FDP.
W wyborach do lokalnego parlamentu Hamburga wzięło udział 63,3 proc. wyborców, prawie o siedem punktów procentowych więcej niż w 2015 r. Uprawnionych do głosowania było 1,32 mln osób.
Wybory w Hamburgu były jedynymi wyborami landowymi w Niemczech w tym roku i mimo, że ich wyniki nie są reprezentatywne dla całego kraju, uchodzą za wskaźnik nastrojów w RFN.
(dpa, afp, rtr / stas)