Czy Bruksela obroni wolność mediów?
22 grudnia 2021Komisja Europejska rozpoczęła wczoraj (21.12.2021) konsultacje na temat Prawa o Wolności Mediów (Media Freedom Act), którego projekt zamierza przedłożyć rządom krajów UE oraz Parlamentowi Europejskiemu w połowie 2022 r. – Robimy to, bo widzimy bardzo wiele problemów w dziedzinie mediów w UE. To sprawy od wpływu finansowego pandemii poprzez wyzwania przemiany technologicznej po zagrożenia dla niezależności – tłumaczy nam Thierry Breton, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego.
Co z Orlenem?
Nowe unijne Prawo o Wolności Mediów w zamierzeniu Bretona ma zadbać chociażby o niezależność unijnego rynku medialnego również od nieprzyjaznych graczy zewnętrznych (w tym atakujących za pomocą szerokich operacji dezinformacyjnych), wzmacniać pluralizm mediów wewnątrz UE, zapobiegać niedopuszczalnym ingerencjom w działalność firm medialnych, a także zapobiec takiemu zdominowaniu rynku przez np. giganty cyfrowe, że tłumiłoby to pluralizm debaty demokratycznej.
Czy konsultacje i prace nad przyszłym projektem Prawa o Wolności Mediów obejmują też takie sytuacje, jak duży wykup mediów przez państwowy Orlen w Polsce? I manipulowanie rynkiem za pomocą strumieni dochodów reklamowych z firm powiązanych z państwem polskim? – Jesteśmy na etapie konsultacji. Teraz nic nie osądzamy. Ale chciałbym, aby każda sporna sytuacja została nam sprawozdana, abyśmy mogli się zastanowić, czy i jak zająć się tego typu przypadkami w naszym projekcie – odpowiada Breton. Namawia do udziału w konsultacjach (ich formularz jest na stronie Komisji Europejskiej) także podczas podróży po krajach Unii. – Niedawno byłem w Polsce. Słyszałem o także o takiej krytyce, jaką wskazał pan w swoim pytaniu. Poprosiłem o dokładne dane – mówi Breton.
Media publiczne czy państwowe?
Ostateczny zakres nowego Prawa o Wolności Mediów będzie zależeć od większościowych głosowań europosłów oraz przedstawicieli unijnych rządów w Radzie UE. Jednak wspomaganie niezależności i pluralizmu mediów poprzez mocne egzekwowanie reguł unijnego rynku wewnętrznego ma duży potencjał. Przykładowo, spora część europosłów od dawna krytykuje Komisję Europejską za – jak to ujmuje węgierska opozycja – uchylenie się od zajęcia się zażaleniami z Węgier za łamanie zasad pomocy publicznej, czyli pośrednich lub bezpośrednich subwencji (zwykle ściśle regulowanych w Unii) w celu wypaczania rynku medialnego.
Wprawdzie media publiczne są wyłączone ze zwykłych ograniczeń dotacji w UE, ale autorzy węgierskiego zażalenia z 2016 r. wskazują, że te hojnie wspierane media nie spełniają misji publicznej na Węgrzech, w rzeczywistości są rządowe czy też państwowe, więc dotacje są nielegalne w świetle prawa UE. Inne zażalenie z Węgier z 2019 r. dotyczyło manipulowania rządowymi przepływami reklamowym. A to znów pachnie niedozwoloną pomocą publiczną: nagradzać media wspierające Viktora Orbana, a karać niezależne.
Bruksela w nieskończoność „analizuje” te skargi z Węgier, których uwzględnienie wymagałoby – wedle naszych rozmówców – ryzykownego wejścia w dość nowatorskie interpretacje regulacji UE co do wolnej konkurencji dla ratowania wolności mediów. Tymczasem już 80 proc. węgierskiego rynku medialnego związanego z informacjami o polityce i życiu publicznym jest finansowane ze źródeł kontrolowanych przez Fidesz.
Niewykluczone, że zapobieganie aż tak poważnym zakłóceniom na wolnym rynku mogłoby stać się elementem Prawa o Wolności Mediów.
Czy nowe prawo pomogłoby w sprawie TVN?
Ponadto w kontekście unijnego Prawa o Wolności Mediów w Brukseli od miesięcy dyskutowało się też o – utworzonej w 2018 r. – Środkowoeuropejskiej Fundacji Prasy i Mediów (KESMA), do której dołączyli właściciele zdecydowanej większości mediów prorządowych, co stało się kolejną forma monopolizacji mediów na Węgrzech.
Tematem dyskusji o nowych unijnych regulacjach były też plany – teraz już czekające na podpis prezydenta Andrzeja Dudy – wymuszenia zmiany struktury właścicielskiej na TVN za pomocą nagłych zmian w prawie ograniczającym inwestycje spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Czy Prawo o Wolności Mediów mogłoby wprost zakazać takich działań? – To na pewno będzie temat dyskusji na tym projektem – słyszymy od jednego z urzędników UE zaangażowanych w prace nad projektem.
Komisja Europejska zamierza również w 2022 r. zaproponować projekt przepisów wymierzonych w pozwy SLAPP, które prowadzą do postępowań cywilnych i karnych nękających dziennikarzy, organizacje pozarządowe i działaczy społeczeństwa obywatelskiego. Celem pozwów SLAPP – których źródłem mogą być władze, politycy, ale też biznes np. dotknięty śledztwami dziennikarskimi – jest bowiem takie przytłoczenie mediów – prawnymi, czasowymi czy nawet psychologicznymi – kosztami rozlicznych postępowań sądowych (nawet w finale wygrywanych przez media), by odstraszyć od zajmowania się drażliwymi tematami.
Parlament Europejski już zaproponował rozwiązania m.in. dotyczące wczesnego oddalania SLAPP. Chodzi o to, by sądy na możliwie najwcześniejszym etapie niezwłocznie ucinały nękające powództwa (z urzędu lub na wniosek pozwanego) na podstawie przysługującego pozwanemu prawa do złożenia wniosku o wczesne oddalenie powództwa. Ponadto sądy miałyby uwzględniać nadużycia w ramach SLAPP w swym każdym wyroku kończącym postępowanie w takiej sprawie. To mogłoby pomóc we wprowadzeniu prawa do odszkodowania dla ofiar SLAPP (po odrzucającym taki pozew wyroku) za krzywdy materialne i niematerialne, w tym za poniesione straty ekonomiczne, utratę reputacji, szkody psychologiczne. Wśród sankcji za stosowanie SLAPP miałby znaleźć się także grzywny postulowane przez europosłów.