Czy inwestycje z Bliskiego Wschodu są groźne dla Zachodu?
13 września 2023Wysokie ceny ropy naftowej sprawiły, że kraje arabskie znad Zatoki Perskiej opanowała inwestycyjna gorączka. Kupują na Zachodzie niemal wszystko, od klubów piłkarskich po spółki telefoniczne.
Jeśli akurat nie kusi Ronaldo, Neymara i Benzemy setkami milionów euro rocznie, Arabia Saudyjska regularnie sięga głęboko do kieszeni, żeby wspierać podupadające biznesy na Zachodzie.
Od banków po Nintendo
W szczytowym momencie kryzysu finansowego z lat 2008-9 potężny Fundusz Inwestycji Publicznych (Public Investment Fund, PIF) z Arabii Saudyjskiej zabrał się wraz z jej sąsiadami, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi (ZEA) i Katarem, za ratowanie kilku zachodnich banków, choć i gospodarki tych państw załamały się w tym czasie wraz ze spadkiem cen ropy naftowej.
– Zwłaszcza gdy robi się gorąco, państwowe fundusze majątkowe z państw Zatoki Perskiej mogą inwestować wielkie pieniądze w sposób pozbawiony biurokracji. Dla wielu spółek są niemal jak przysłowiowi książęta z bajki – mówi DW Eckart Woertz, dyrektor instytutu GIGA (German Institute for Global and Area Studies) z Hamburga.
Arabia Saudyjska obecnie posiada udziały w Nintendo, Uberze, Boeingu i klubie piłkarskim Newcastle United Football Club. W czerwcu amerykańska organizacja profesjonalnych golfistów PGA Tour zgodziła się na potępioną przez obrońców praw człowieka, kontrowersyjną fuzję z podobną taką organizacją, wspieraną przez Saudyjczyków – LIV Golf.
PIF zyskał również prawie dwie trzecie udziałów w niedoszłym rywalu Tesli, Lucid Motors. Na firmę, która produkuje mniej niż 10 tysięcy pojazdów rocznie, wydał w ciągu ostatnich pięciu lat około 5,4 miliarda dolarów (23 miliardy złotych).
Telekomunikacja pod nadzorem
Ostatnią inwestycją, choć znacznie mniejszą, jest ogłoszenie przez saudyjskiego operatora Saudi Telecom (STC) w ubiegłym tygodniu, że zyskał 10 procent udziałów w hiszpańskim gigancie telekomunikacyjnym Telefonica, o wartości około 2,1 miliarda euro (10 miliardów złotych).
Przez ostatnich osiem lat wartość rynkowa Telefoniki zmalała o dwie trzecie. Wojny o ceny na usługi telefonii komórkowej oraz internetowe, inwestycje w nowe technologie i ekspansja na nowe rynki spowodowały ogromny wzrost zadłużenia hiszpańskiej firmy.
Operator telefoniczny e& (dawniej Etisalat) ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich powiększył w tym roku swoje udziały w innej dużej firmie telekomunikacyjnej z Europy, brytyjskim Vodafone, z dziesięciu do prawie 15 procent. W ubiegłym miesiącu spółka e& poinformowała, że rozważa dalszy wzrost udziałów do poziomu 20 procent.
Obie inwestycje wzbudziły obawy o bezpieczeństwo narodowe, ponieważ kraje Zatoki Perskiej są reżimami autokratycznymi, które mają za sobą długą historię naruszeń praw człowieka i narastającej inwigilacji własnego społeczeństwa.
W ubiegłym tygodniu wicepremier Hiszpanii Nadia Calvino powiedziała, że udziały w Telefonice będą musiały zostać skontrolowane „pod kątem zgodności z obroną strategicznych interesów Hiszpanii”. Uważa się, że rząd w Madrycie jest w tym wypadku szczególnie ostrożny z powodu związków Telefoniki z krajowym sektorem obronnym.
Również Wielka Brytania obawia się, czy powiązania Vodafone z e& nie wpłyną na planowaną fuzję tego operatora telekomunikacyjnego z jego rywalem Three UK o wartości 19 miliardów dolarów, która jest obecnie badana przez krajowy urząd antymonopolowy. Three należy do firmy CK Hutchison z Hongkongu, dlatego ta transakcja może przynieść Chinom, a także Zjednoczonym Emiratom Arabskim, dostęp do krytycznej infrastruktury komunikacyjnej w Wielkiej Brytanii. Niektórzy analitycy sądzą jednak, że te obawy mogą być przesadne.
Państwa Zatoki Arabskiej to nie Chiny
– Arabia Saudyjska nie prowadzi interesów takich, jak Chiny czy Rosja – twierdzi Eckart Woertz. – Podczas gdy Chiny są zainteresowane technologią, która jest tu już zainstalowana w wysoce wrażliwej infrastrukturze komunikacyjnej, nic takiego się nie dzieje w wypadku Arabii Saudyjskiej, która nie produkuje tak wysoce zaawansowanych technologii, jak chiński Huawei.
Ekspert odnosi się do zakazu nałożonego na Huawei i inne chińskie firmy technologiczne przez Stany Zjednoczone i wielu z ich sojuszników w ostatnich latach. Zachodnie agencje wywiadu wyraziły obawy, że chińskie urządzenia wykorzystujące sieci bezprzewodowe mogą zawierać tak zwane backdoory, tylne furtki, czyli tajne dojścia umożliwiające Pekinowi inwigilację.
Wielkie pieniądze na superczipy
W obliczu globalnego niedoboru wysokiej klasy półprzewodników potrzebnych do zaawansowanych modeli językowych sztucznej inteligencji, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie kupują czipy produkowane przez amerykańską firmę technologiczną NVIDIA.
Oba kraje otwarcie mówiły o chęci stania się liderami technologii sztucznej inteligencji, co wywołało wiele ostrzeżeń przed niewłaściwym wykorzystywaniem tych technologii przez autokratyczne reżimy. Chiny pod tym względem faktycznie mają przewagę nad resztą świata, gdyż inwigilują 1,4 miliarda swoich mieszkańców.
– Obrońcy praw człowieka i dziennikarze są częstymi celami represji rządowych (w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Arabii Saudyjskiej) – powiedziała w ubiegłym miesiącu dziennikowi „Financial Times” Iverna McGowan, dyrektor europejskiego biura amerykańskiej organizacji pozarządowej Centrum na rzecz Demokracji i Technologii (Center for Democracy and Technology).
– Proszę połączyć to z faktem, że wiemy, jak sztuczna inteligencja może mieć dyskryminujący wpływ lub być wykorzystywana do turbodoładowania bezprawnej inwigilacji. To przerażająca myśl – dodała.
Umiejętność podsłuchu i bliskie związki z Chinami
Państwa znad Zatoki Perskiej trafiły ostatnio na pierwsze strony gazet ze względu na ich biegłość w zakresie inwigilacji. W 2019 roku Google i Apple usunęły ze swoich sklepów popularny komunikator ToTok ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdy „New York Times” poinformował, że aplikacja była wykorzystywana przez agencje wywiadowcze Emiratów do szpiegowania jej użytkowników.
Państwa znad Zatoki Perskiej również mocno cenzurują Internet, w tym treści antyislamskie, krytykę rządu oraz kwestie liberalne, w tym prawa osób LGBTQ+. Są również kluczowymi partnerami tak zwanego Cyfrowego Jedwabnego Szlaku (Digital Silk Road, DSR), technologicznego ramienia Inicjatywy Pasa i Szlaku (Belt and Road Initiative / BRI), której celem jest usprawnienie handlu między Chinami a resztą świata.
Kilku analityków ostrzegło, że rozpowszechnienie chińskiej technologii szpiegowania na Bliskim Wschodzie może stanowić dodatkowe zagrożenie dla bezpieczeństwa Zachodu.
Sportwashing bez końca
Obrońcy praw człowieka regularnie potępiają Arabię Saudyjską za praktykę znaną jako sportswashing – czyli odwracanie uwagi od łamania praw człowieka – za pomocą megakontraktów sportowych takich, jak niedawna fuzja stowarzyszenia golfistów PGA Tour oraz inwestycje na wielką skalę w saudyjską ligę piłki nożnej, w której grają najlepsi piłkarze z Zachodu.
– Od pewnego czasu było jasne, że Arabia Saudyjska była gotowa wydać ogromne pieniądze, żeby wepchnąć się do golfa na najwyższym poziomie. Było to częścią szerzej zakrojonych wysiłków, żeby stać się wielką potęgą sportową i spróbować w ten sposób odwrócić uwagę od potwornych naruszeń praw człowieka u siebie – mówi Felix Jakens z brytyjskiej centrali Amnesty International.
W swoim najnowszym raporcie rocznym ta organizacja oskarżyła Arabię Saudyjską o naruszanie praw człowieka poprzez niesprawiedliwe procesy, tortury w więzieniach, masowe egzekucje czy dyskryminację kobiet.
Chociaż obawy prawne są istotne, a zagrożenia bezpieczeństwa wymagają zbadania, Eckart Woertz, dyrektor instytutu GIGA podkreśla, że pragmatyzm często triumfuje nad innymi kwestiami w biznesie, zwłaszcza w czasach kryzysu. – Prawa człowieka nie są głównym zmartwieniem spółek. Im chodzi o rozwój biznesowych interesów, a kraje Zatoki Perskiej jako inwestor są bardzo przydatne – zaznaczył ekspert.