310809 Landtagswahlen Linke
2 września 2009Na wschodzie Niemiec czerwono-czerwone sojusze (między SPD i Linkspartei) są jak wynika z wyliczeń możliwe. Poza tym nie są niczym nowym. Po wyborach w Kraju Saary taka koalicja z udziałem Zielonych nie jest również na Zachodzie wykluczona. Na razie SPD się zarzeka, że udział Linkspartei w rządach na płaszczyźnie federalnej w żadnym wypadku nie wchodzi w grę. Na razie.
Problem Niemców z Linkspartei
To, co w innych krajach dawnego bloku wschodniego jest normalne, czyli rządy następców byłych partii komunistycznych, w Niemczech z przyczyn historycznych było i jest nadal wielce kontrowersyjne. Tutejsi komuniści zostali jako jedyni obarczeni odpowiedzialnością za podział Niemiec. Pomimo to na wschodzie; na terenie byłej NRD, odnosili już w latach 90 sukcesy i mieli niemałe wpływy. W Saksonii Anhalckiej tolerowali socjaldemokratyczny rząd mniejszościowy, w Meklenburgii - Przedpomorzu obie partie utworzyły nawet koalicję. A w Berlinie, który do 1989 roku był przedzielony murem, od 2001 roku rządzi czerwono-czerwony sojusz na płaszczyźnie landowej. Nie było tylko jeszcze premiera, wywodzącego się z partii byłych komunistów. Jak by nie było Linkspartei ma do niego prawo, ponieważ uzyskując w wyborach landowych 27 procent głosów stała się silniejsza od SPD (18 procent).
Pomimo to przewodniczący SPD Franz Müntefering obstaje przy swej pozycji: "Nie będziemy wybierać premiera z Linkspartei."
SPD uważa się za prawdziwą lewicę
Socjaldemokraci i to bez względu na to, czy na wschodzie, czy też na zachodzie kraju, uważają się za "autentyczną lewicę" czy jak twierdzą - za oryginał. Z historycznego punktu widzenia jest to też zgodne z prawdą. W końcu lat 90 wielu ex-polityków SPD dołączyło do byłych komunistów, ponieważ politykę gospodarczą i socjalną SPD krytykowali jako neoliberalną.
We wschodnioniemieckiej Turyngii, pochodzący z zachodu czołowy kandydat Linkspartei Bodo Ramelow, chciałby w czerwono-czerwonej koalicji zostać premierem. Podkreśla, że w stolicy landu Erfurcie osobiście uzyskał bezpośredni mandat.
Merkel nie chce zadzierać z Linkspartei
Również konserwatyści nie mogą przejść obojętnie obok sukcesów Linkspartei. Liderka CDU, kanclerz Angela Merkel sama pochodzi ze wschodu i nie uważa, by należało prowadzić zbyt gwałtowne kampanie przeciwko partii Die Linke: "Nie zamierzam myśleć w kategorii obozów politycznych, lecz będę próbowała zjednywać sobie ludzi przy pomocy dobrych argumentów. Nie sądzę też, by mówienie podniesionym głosem mogło mieć bezpośredni wpływ na decyzje wyborcze."
Spekulacje przedwyborcze
W wyborach do Bundestagu w dniu 27 września kanclerz Merkel stawia na większość dla CDU/CSU i FDP. Jednak lider Wolnych Demokratów Guido Westerwelle nadal uważa, że mogłoby też dojść do czerwono-czerwonej koalicji z udziałem Zielonych. Taki sojusz po wyborach do Bundestagu uważa się jednak za wykluczony. Niezależnie od różnic programowych zwłaszcza w polityce socjalnej, bezpieczeństwa i zagranicznej, problemem jest też Oskar Lafontaine. Były przewodniczący SPD przed paroma laty przeszedł do Linkspartei i zakotwiczył ją na zachodzie. Dzięki niemu w Kraju Saary, partia ta zdobyła w wyborach landowych (30.08.) 21 procent głosów.
Kto lubi Lafontaine'a?
Dla SPD to Lafontaine jest głównym powodem, dla którego odrzuca się współpracę z tą partią na płaszczyźnie federalnej: "Zdradził swą byłą partię" - skarży się obecny przewodniczący SPD Franz Müntefering: "On jest hazardzistą kimś, kto chce SPD zaszkodzić. O tym zawsze trzeba pamiętać. Ale nadejdą i inne czasy, tylko nie wiadomo kiedy. W każdym razie do 2013 roku między SPD i Linkspartei nic się nie wydarzy na płaszczyźnie federalnej" - zapewniał.
Najpóźniej w następnych wyborach, za cztery lata, obecne problemy nie będą już odgrywały żadnej roli. Lafontaine ma 65 lat, Müntefering zbliża się do siedemdziesiątki. Antypatie między socjaldemokratami, a Linkspartei są, abstrahując od różnic politycznych, problemem pokoleniowym.
Marcel Fürstenau / Iwona Metzner
red. odp.: Małgorzata Matzke