„Die Tageszeitung”: Koniec z wyzyskiem taniej siły roboczej?
16 października 2017„Ta sama płaca za tę samą pracę – teoretycznie zasada ta powinna od dawna obowiązywać w całej Unii Europejskiej. Mimo to dla 2 mln Polaków, Bułgarów albo Rumunów, którzy pracują poza swoją ojczyzną, istnieje ona tylko na papierze. Dla «pracowników delegowanych» są w mocy nadzwyczajne regulacje pozwalające na dumping płacowy i wyzysk” – krytykuje berliński „Die Tageszeitung” (taz) w artykule zatytułowanym „Koniec z wyzyskiem taniej siły roboczej?”.
Problemem tym ma się zająć w poniedziałek (16.10.2017) komisja zatrudnienia Parlamentu Europejskiego. Jej celem jest nowelizacja dyrektywy o pracownikach delegowanych, która od 1997 r. „zapewnia pracownikom delegowanym tylko płace obowiązujące w ich ojczyznach” – wskazuje „taz”. Zdaniem cytowanego przez dziennik polityka Zielonych Terry‘ego Reintke pozwala to na „przestępcze machlojki i nadużycia”. Przykładem rumuńscy pracownicy delegowani pracujący na stoczni w Duisburgu, którzy harowali za głodowe stawki a w efekcie nie dostali ani grosza.
„Równie skandaliczne jest położenie polskich pakowaczy, którzy w Oldenburgu pakują mięso do 14 godzin dziennie” – zwraca uwagę „taz”.
Liberałowie blokują, chadecy niezdecydowani
Dla zapobieżenia tego typu wynaturzeniom, eurodeputowani zamierzają wprowadzić do dyrektywy o pracownikach delegowanych nowe zabezpieczenia. „taz” przypomina, że planowana nowelizacja opiera się na projekcie KE z marca 2016 r. a jej celem jest wprowadzenie dla pracowników delegowanych płac obowiązujących w ich miejscu pracy, zatem także płac minimalnych i to we wszystkich branżach. Do tej pory obowiązywało to tylko w budownictwie. Pracownicy delegowani mają też mieć prawo do płatnego urlopu, premii i innych bonifikat, „co steruje na więcej pieniędzy w kieszeni”. Ponadto nie mają być im odciągane od płac koszty dojazdu i zakwaterowania, jak działo się to dotąd. Berliński dziennik wskazuje, że za tą nowelizacją opowiadają się, obok Zielonych, partia Lewicy i związki zawodowe. Niejasne jest natomiast stanowisko chadecji i FDP. „Liberałowie konsekwentnie stawiają się okoniem” – krytykuje eurodeputowany Jens Geier (SPD). Chadecy „najwyraźniej są jeszcze niezdecydowani, po której stronie się opowiedzieć” – zauważa „taz”.
Ostre stanowisko Macrona
Za zrewidowaniem dyrektywy o pracownikach delegowanych opowiada się też prezydent Francji Emmanuel Macron. „Polski ślusarz” był spornym tematem we Francji już w 2004 r., po poszerzeniu UE, obecnie są nim dumpingowe płace w niemieckich rzeźniach, którym Paryż zarzuca „zniekształcanie konkurencji” – wskazuje berliński dziennik. „Szczegółami w swojej ofensywie Macron się nie zajmuje. Zarzuca za to Polsce izolowanie się” – konstatuje dalej i zaznacza, że Polska jest w UE krajem, który oddelegowuje do pracy najwięcej osób. Według Macrona Polska „nie może być krajem, który nadaje w Europie kierunek”.
„Francja naciska na tempo, Polska i inne kraje wschodnioeuropejskie od miesięcy hamują. Obawiają się, że ich przedsiębiorstwa nie będą w stanie płacić zachodnich wynagrodzeń i lukratywny interes z delegowaniem taniej siły roboczej załamie się” – podsumowuje „taz”.
Opr. Elżbieta Stasik