Die Welt: czas spojrzeć na Rosję z polskiej perspektywy
9 lutego 2022Niemiecki dziennik ocenia w środę (09.02.2022), że Niemcy powinny spojrzeć na Rosję i jej konflikt z Ukrainą zpolskiej perspektywy. Korespondent „Die Welt” Philipp Fritz przypomina, że zmarły w 2017 roku Zbigniew Brzeziński zawsze uważał Ukrainę za kraj o kluczowym znaczeniu w polityce światowej i łączył z jej losem status Rosji, architekturę bezpieczeństwa Europy oraz rolę USA jako światowego mocarstwa. Dziennikarz cytuje opinię Brzezińskiego, że „bez Ukrainy Rosja nie jest już imperium euroazjatyckim”. „To właśnie to zdanie wyjaśnia wymiar eskalującego konfliktu między Rosja a Ukrainą. Nie chodzi wyłącznie o niepodległość Ukrainy, ale o to, jak będzie można zapewnić bezpieczeństwo w Europie w nadchodzących dziesięcioleciach i – co ważniejsze – jaki porządek będzie panować na starym kontynencie oraz jaki wpływ na niego będzie wywierać Moskwa” – podkreśla Fritz.
Ocenia, że zrozumiano to zarówno w Rosji i Ukrainie, jak i w USA. Ale – jak pisze – nie zrozumiano tego – „w kraju, który zdaniem Brzezińskiego nadaje ton rozwojowi kontynentu od czasu upadku Związku Sowieckiego: w Niemczech”.
Urażeni partnerzy
„Nigdy niemiecki rząd federalny w tak krótkim czasie nie uraził tak wielu partnerów. Błędne sygnały, płynące od czołowych socjaldemokratów, zarzut ‘pobrzękiwania szabelką' pod adresem Kijowa ze strony rosyjskiego lobby energetycznego i byłego kanclerza Gerharda Schroedera, odmowa Berlina dostarczenia broni Ukrainie, a nawet blokada dostaw z Estonii, a szczególnie błyskotliwy admirał Kay-Achim Schoenbach ze swoją zawiłą adoracją Putina ogromnie zaszkodziły zaufaniu do niemieckiej polityki – zwłaszcza w partnerskich krajach Europy Środkowej i Wschodniej, które w związku z budową niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2 od dawna ostrzegają przed chwila, w której Rosja mogłaby uczynić ze swych rezerw energetycznych broń przeciwko Europie” – pisze niemiecki dziennikarz.
I dodaje: „Ta chwila może nadejść teraz”. „Musi być jasne, że nie potrzeba wielkiej wojny, aby wywierać trwałą presję na wschodnich Europejczyków. Rosyjskie groźby już teraz mają pustoszące skutki gospodarcze na Ukrainie” – ocenia Fritz.
Handel i bezpieczeństwo idą w parze
W jego opinii w centralnym interesie Niemiec, handlowej potęgi, musi być to, by Europa Środkowa i Wschodnia była stabilna. „Polska, Czechy, Słowacja i kraje bałtyckie jako przestrzeń gospodarcza są dla Niemiec już tak ważne, jak Chiny albo USA. Berlin musi wreszcie podeprzeć swą politykę handlową także polityką bezpieczeństwa – w interesie własnym i interesie Europy”. – podkreśla dziennikarz „Die Welt”.
Wskazuje też, że obecnie dla USA „wszystko kręci się wokół Chin”. W obecnej sytuacji geopolitycznej Niemcy „nie mogą sobie pozwolić na to, by przez następne 12 lat prowadzić debatę o zakupie dronów dla Bundeswehry”. Jak pisze Fritz, nie wystarczy też, że kierownictwo SPD zbiera się w swojej partyjnej siedzibie, by wyjaśnić swe stanowisko w sprawie Rosji. „Powinno dać przykład, inicjując proces wykluczenia z partii Gerharda Schroedera , wraz z partnerami koalicyjnymi wyznaczyć kierunek społecznej debaty o roli Niemiec w Europie, a równolegle prowadzić politykę zagraniczną i bezpieczeństwa odpowiednią do wpływu Niemiec. Zaliczałyby się tu dostawy broni na Ukrainę, wysłanie dodatkowych żołnierzy na wschodnią flankę NATO oraz zagrożenie Moskwie ostrymi sankcjami – a nie deklaracje publiczne, czego Niemcy nie zrobią, jeżeli Rosja napadnie na Ukrainę” – postuluje niemiecki dziennikarz.
„Czas by postawić Kremlowi żądania, które wykraczają poza Ukrainę” – pisze. Według niego Berlin powinien zażądać od Moskwy, by ta zaprzestała wspierania „reżimu tortur” na Białorusi i wycofania się z Syrii.
„Brama Europy”
„Trzeba jednak najpierw uświadomić rządowi federalnemu, czym jest Ukraina i czym nie jest” – dodaje Fritz. W jego opinii błędem jest mówienie o groźbie „wojny w środku Europy”, bowiem do Ukrainy lepiej pasuje określenie ukraińsko-amerykańskiego historyka Serhija Płochija, który nazwał ten kraj „bramą Europy”.
„Berlin dobrze by zrobił, gdyby w sprawie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego przyjął polską perspektywę. Polscy politycy mają słuszność, że nerwowo reagują na rosyjską wrogie gesty, bo w Warszawie zdają sobie sprawę, że rosyjska kontrola nad pasem ziemi od Morza Czarnego po region bałtycki zawsze gwarantował Moskwie wpływ na politykę europejską. Dla Ukraińców, Polaków i Bałtów oznaczało to utratę suwerenności, a nawet gułag” – zauważa Fritz. Zastrzega, że takie wpływy Moskwy nie były jednak w historii czymś stałym i przypomina o czasach polsko-litewskiej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a także latach 90. XX wieku jak również współczesności. „Berlin musi radykalnie zmienić swoją politykę, aby wszystko zostało, tak jak jest. Rosja najpóźniej od 2008 roku prowadzi politykę neoimperialną, aby wszystko było inaczej” – ocenia Fritz. I dodaje: „Czas na politykę interesów. Inni już taką prowadzą”.