Die Welt: Polska należy do „twardogłowych” w NATO
8 stycznia 2023Warszawski korespondent „Die Welt” Philipp Fritz przytacza na wstępie wypowiedź premiera RP Mateusza Morawieckiego z listopada 2022 roku, że wywołana przez Rosję wojna może zakończyć się tylko w jeden sposób: „Albo zwycięży Ukraina, albo przegra cała Europa”.
Fritz podkreśla, że te słowa są typowe dla czołowych polskich polityków i należą do repertuaru polskich przedstawicieli rządu, podobnie jak deklaracja, że Rosja musi „przegrać” czy wręcz „ciężko przegrać” wojnę.
Polscy politycy codziennie mówią to, czego najczęściej nie odważają się powiedzieć przedstawiciele Niemiec czy Francji, i formułują w ten sposób jeden z celów wojny, że Rosja musi bezwarunkowo zostać osłabiona tak dalece, jak to tylko możliwe.
Powstrzymać Rosję
„Naszym celem jest powstrzymanie Rosji na zawsze. Nie wolno dopuścić do zgniłego kompromisu” – powiedział dziennikarzowi „Die Welt” wysoki rangą przedstawiciel polskiego MSZ. „Rozejm na warunkach Rosji doprowadziłby jedynie do przerwy w walkach, która trwałaby tylko do czasu, aż Rosja się pozbiera” – wyjaśnił pragnący zachować anonimowość dyplomata.
Jak zaznacza Fritz, nie chodzi w tym przypadku wyłącznie o „retoryczne niuanse” między polskimi władzami a zachodnioeuropejskimi krajami NATO.
Autor zwraca uwagę, że Polska uważana jest za najważniejszy kraj wspierający Ukrainę. Przypomina, że Polska przyjęła najwięcej ukraińskich uchodźców, jest w czołówce krajów domagających się ostrych sankcji wobec Rosji, a także jeszcze przed wybuchem wojny rozpoczęła szkolenie ukraińskich żołnierzy. Poza tym Warszawa dostarcza Ukrainie sprzęt wojskowy, w tym setki czołgów.
„Die Welt” nawiązuje w tym miejscu do raportu Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (ECFR), którego autorzy podzielili kraje NATO i UE na dwie grupy: zwolenników pokoju i zwolenników sprawiedliwości.
Pokój czy sprawiedliwość?
Pierwsza grupa krajów, do której należą też Niemcy, chce jak najszybciej doprowadzić do zakończenia walk w Ukrainie, nawet za cenę terytorialnych ustępstw. Celem drugiej grupy krajów jest „ukaranie” Rosji. Zdaniem autorów Ivana Krasteva i Marka Leonarda, Polska jest jedynym krajem UE, w którym większość społeczeństwa preferuje „sprawiedliwość” zamiast „pokoju”.
Postawa Polski – pisze Fritz – jest charakterystyczna dla wschodnich krajów UE, które domagają się bardziej twardej postawy wobec Moskwy. „Odróżniajmy ofiarę od kata. Ofiara zasługuje na pomoc, a agresor – na odpowiednią reakcję” – powiedział „Die Welt” wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Fundamentalna różnica
Stanowisko Polski odbiega od pozycji Niemiec, które działają bardziej opieszale. „Polska i Niemcy różnią się w sposób fundamentalny w swoich ocenach dotyczących kształtu europejskiej architektury bezpieczeństwa po zakończeniu wojny” – powiedziała wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Justyna Gotkowska.
Jej zdaniem Berlin zdaje się mieć nadzieję na powrót do dialogu z Moskwą i na ponowne włączenie tego kraju (do systemu bezpieczeństwa). Natomiast w Warszawie dominuje przekonanie, że kontakty z Moskwą będą w przewidywalnej przyszłości niemożliwe, a bezpieczeństwo jest osiągalne tylko przeciwko Rosji.
Fritz zastrzega, że nawet USA i Wielka Brytania, które mocno wspierają Ukrainę dostawami broni, są mniej radykalne niż Polska. Obawiają się nieprzewidywalnych skutków rozpadu Rosji. Waszyngton odmawia przekazania Ukrainie rakiet o zasięgu 300 km. Natomiast Polska stoi na stanowisku, że Ukraina powinna dostać wszystko, czego potrzebuje – podsumowuje Fritz. A anonimowy przedstawiciel polskiego MSZ potwierdza: „Uprawiamy lobbing dla osłabienia Rosji”.