Die Welt: polski rząd potrafi po mistrzowsku ogrywać KE
24 lipca 2020„Czy kupilibyście Państwo mięso u rzeźnika, który uporczywie odmawia poddania się kontroli higienicznej? Państwa wątpliwości, czy w sklepie wszystko jest w porządku, byłyby jak najbardziej uzasadnione” – pisze Philipp Fritz w komentarzu, który ukazał się w czwartek wieczorem na stronie internetowej „Die Welt”.
„Należy wyobrazić sobie UE jako cech rzeźników, w którym dwóch uczestników głośno przeciwko takiej kontroli protestuje. Polska i Węgry nie chcą połączenia rozdziału funduszy z budżetu UE z przestrzeganiem zasad praworządności. Radość premierów Mateusza Morawieckiego i Viktora Orbana po przypominających maraton negocjacjach na szczycie w Brukseli jest jak dotychczas najbardziej rzucającym się w oczy przejawem zdemaskowania się (tych krajów) w związku z deficytem praworządności” – kontynuuje autor komentarza.
Fritz przypomina, że spór Polski z UE o praworządność trwa od lat. „Na niedawnym szczycie nie udało się zwiększyć presji na Warszawę. Rząd może więc nadal pracować nad antyliberalną alternatywą wobec społeczeństwa otwartego” – pisze.
Co z praworządnością?
Dziennikarz „Die Welt” zwraca uwagę, że temat praworządności pojawił się co prawda w końcowych konkluzjach szczytu, „nie jest jednak jasne, na ile rządy w Warszawie i Budapeszcie będą musiały w przyszłości przestrzegać reguł, by korzystać z rozdzielanych funduszy”.
Autor cytuje krytyków dokumentu końcowego, który mówią o „pozbawionym substancji mechanizmie” co pozwoli Polsce i Węgrom na kontynuację podporządkowywania sądów i ograniczania wolności prasy.
Fritz nazywa wynik szczytu „rozczarowującym świadectwem” dla UE – „klubu demokratów i wspólnoty opartej na prawie”, która najwidoczniej „nie jest zdolna lub też nie chce wymusić przestrzegania prawa”.
Polska ogrywa Unię?
„Orban i Morawiecki wielokrotnie ośmieszali UE. Przede wszystkim polski rząd potrafi po mistrzowsku ogrywać Komisję (Europejska)” – ocenia komentator.
Zdaniem Fritza polska reforma wymiaru sprawiedliwości nie jest problemem polskim, lecz problemem europejskim, ponieważ dotyczy „istoty europejskiej wspólnoty prawa”.
Polskie władze tworzą „systemową konkurencję wobec liberalnej demokracji” – ostrzega autor. „Polska inscenizuje się na turbonacjonalistyczną alternatywę, w której wolne od LGBT strefy są na porządku dnia, tak samo jak język, w którym określa się krytyków rządu i opozycjonistów jako +Polaków gorszego sortu+ i +niepolskich+”.
Fritz zwraca uwagę na „robiące wrażenie” gospodarcze sukcesy Polski. Nadmienia, że pod względem cyfryzacji Polska zostawiła Niemcy daleko w tyle.
Konkurencja dla otwartych społeczeństw
Zdaniem Fritza Polska stanowi w UE „systemową konkurencję dla otwartych społeczeństw” i porównuje jej rolę z autokratycznymi państwami azjatyckimi.
Niemiecki publicysta zarzuca innym dziennikarzom, że zbyt długo okazywali zrozumienie dla Polski i próbowali wręcz usprawiedliwiać demontowanie przez władze państwa prawa.
„Europa musi uznać polską przebudowę sądownictwa za problem europejski i bronić w sposób widoczny liberalnych wartości” – uważa Fritz.
Gdzie ta opozycja?
Komentator nie szczędzi też krytyki polskiej opozycji. Wytyka jej, że przez pięć lat nie zdołała wypracować atrakcyjnej oferty dla wyborców. „W polskich metropoliach z ich eleganckimi restauracjami panuje dziś raczej obojętność niż opór. Ludzie urządzili się w PiS-owskiej Polsce” – pisze Fritz zwracając na marginesie uwagę na „renesans swojskości”.
Jak zaznacza, szef PiS Jarosław Kaczyński zrozumiał odpowiednio wcześnie, że wstąpienie Polski do UE wywoła u wielu jego rodaków dyskomfort. PiS obraca teraz te negatywne nastroje przeciwko Unii Europejskiej. „Polska staje się wzorem dla wstecznych sił w całej Europie. Europejscy politycy powinni wziąć to pod uwagę, gdy znów zrezygnują z obrony państwa prawa” – pisze w konkluzji Philipp Fritz.