Die Zeit: czy niemieckiemu TK grozi upolitycznienie?
15 listopada 2018Nowy sędzia Federalnego Trybunału Konstytucyjnego wyszukany został „po cichu, niemal bezszelestnie”. Ten tryb wyboru charakteryzujący się poufnością i rozmowami na zapleczu ma w Republice Federalnej Niemiec długą tradycję – jest od dawna krytykowany, lecz najczęściej przynosił dobre wyniki – pisze Heinrich Wefing w najnowszym wydaniu tygodnika „Die Zeit”.
„Tym razem było jednak trochę inaczej. Cień na skomplikowane ustalenia rzucały zaciekłe spory o obsadę najwyższych sądów w Polsce, na Węgrzech, a ostatnio w USA” – tłumaczy autor. Nominacja Bretta Kavanaugha do Sądu Najwyższego USA obnażyła głęboki ideologiczny podział w Ameryce, który zatruł także Supreme Court.
Czy grozi upolitycznienie TK?
„Niemiecki tryb (wyłaniania kandydata) jest znacznie bardziej dyskretny. Kandydat, który w tym trybie został wybrany, uzasadnia jednak pytanie, czy w RFN też grozi upolitycznienie TK, zatarcie trójpodziału władz” – czytamy w „Die Zeit”.
Będący posłem CDU prawnik Stephan Harbarth ma w przyszłym tygodniu zostać wybrany do TK, a za dwa lata zastąpi prawdopodobnie obecnego prezesa Andreasa Vosskuhle, stając się „pierwszą osobą trzeciej władzy”. Autor przypomina, że TK w Karlsruhe rozstrzyga wszystkie spory dotyczące konstytucji, co jest działaniem „wysoce politycznym”. „W razie wątpliwości, słowo sędziów waży więcej niż wola parlamentu” – podkreśla dziennikarz „Die Zeit”.
Harbarth - aktywny polityk
Powodem wątpliwości wiązanych z tą kandydaturą jest to, że Harbarth nie jest konstytucjonalistą z uniwersytetu, jak większość sędziów TK, tylko aktywnym politykiem.
Wefing zwraca uwagę, że Harbarth zasiada od 2009 roku w Bundestagu i należy do władz CDU w Badenii-Wirtembergii oraz do zarządu partii na szczeblu centralnym. „Trudno zaprzeczyć, że jest człowiekiem partii” – zaznacza „Die Zeit”. Takie przypadki zdarzały się już wcześniej – zastrzega autor i wymienia między innymi Juttę Limbach, która przed objęciem stanowiska prezesa TK była ministrem sprawiedliwości w landowym rządzie Berlina.
Argumenty dla Polski i Węgier?
Wefing zaznacza, że takie nominacje nie wzbudzały dawniej sprzeciwu, gdyż państwo prawa w Europie nie było zagrożone. To były czasy, gdy „państwo prawa nie znajdowało się pod presją, a populistyczne rządy nie atakowały niezawisłości wymiaru sprawiedliwości” – czytamy w „Die Zeit”. „Czy Polska i Węgry, gdzie najwyższe sądy są przez rządzące tam partie właśnie teraz glajchszaltowane, nie odpowiedzą w przyszłości na każdą krytykę ze strony Niemiec niedbałą uwagą: o co chodzi? Przecież postępujecie tak samo” – zastanawia się autor.
Jego zdaniem jest wiele powodów, dla których władze powinny być w przypadku powoływania polityków do TK bardzo „purytańskie”. Autor przypomina, że z tego powodu utrącono kandydaturę Guentera Kringsa – sekretarza stanu w MSW, chociaż był on początkowo faworytem partii chadeckich CDU i CSU.
Szerokie poparcie dla kandydata
„Die Zeit” zastrzega, że nominacja Harbartha nie jest przejawem społecznych podziałów, jak w USA czy Polsce. Ponieważ kandydat musi uzyskać poparcie dwóch trzecich Bundestagu, jego wybór jest wyrazem szerokiego politycznego konsensusu. Przewiduje się, że poprą go nie tylko CDU i CSU, lecz także SPD, Zieloni i FDP.
Prezes TK dysponuje tylko jednym głosem, nie może niczego przeforsować na własną rękę, lecz musi przekonać innych sędziów – dodaje autor. W dodatku, choć może to zakrawać na paradoks, to raczej Trybunał kształtuje sędziów, niż sędziowie Trybunał. Sędziowie nie raz zawodzili partie, które ich nominowały – kończy swoją analizę Wefing.
Lewicowo-liberalny tygodnik jest kolejną gazetą, która porusza ten temat. Wcześniej o wątpliwościach związanych z tą kandydaturą pisały „Die Welt” i „FAZ”.