Dlaczego Moskwa chce z Ukraińców zrobić „nowych Rosjan”?
31 maja 2019W Ukraińcach Rosja dostrzega możliwość rozwiązania swojego poważnego problemu. Takie wrażenie może powstać, gdy widzi się, ilu ludzi z Ukrainy Moskwa ściąga do Rosji.
Wszystko zaczęło się pod koniec kwietnia br., kiedy prezydent Władimir Putin wydał dekret ułatwiający osobom z Donbasu, ze wspieranych przez Moskwę „Donieckiej" i „Ługańskiej Republiki Ludowej” otrzymanie rosyjskiego paszportu. W myśli innego dekretu, także Ukraińcy, którzy już opuścili Donbas czy Krymi legalnie przebywają w Rosji, łatwiej mogą być naturalizowani w Federacji Rosyjskiej. Ponadto rosyjska Duma rozważa obecnie wydanie ustawy, wedle której cudzoziemcy w Rosji mogliby prościej otrzymywać nieograniczone zezwolenie na pobyt. Obserwatorzy przypuszczają, że także ta ustawa przykrojona jest na Ukraińców.
Kreml zarzeka się, że działa wyłącznie z pobudek humanitarnych, ale eksperci są przekonani, że Rosja próbuje w ten sposób rozwiązać swoje problemy demograficzne.
Topniejąca populacja
Margarita Simonjan, redaktor naczelna rosyjskiego nadawcy telewizyjnego RT, napisała na Facebooku, że jeżeli nie będzie żadnych przedsięwzięć, populacja Rosji do roku 2040 zmieni się tak bardzo, że Rosja stanie się „krajem muzułmańskim”. Natomiast ludzie z Donbasu czy inni imigranci mogą pomóc w utrzymaniu „wrażliwego status quo dominacji rosyjsko-prawosławnego chrześcijaństwa” – napisała dziennikarka.
Anatolij Wiszniewski z Instytutu Demografii Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Moskwie nie podziela opinii, że prawosławni Rosjanie mogliby we własnym kraju stać się mniejszością. – Zawsze była pewna część narodów muzułmańskich, ale nie miały one zbyt dużego przyrostu naturalnego – podkreśla ekspert. Na Północnym Kaukazie są co prawda republiki o wysokim wskaźniku urodzeń, ale także tam wskaźniki te spadają.
Politolog Rostisław Iszczenko, który w roku 2014 po zmianie władzy w Kijowie przesiedlił się do Moskwy, nie wyklucza jednak, że Rosjanie jako „państwowotwórczy etnos” mogliby stać się mniejszością. Przez aneksję ukraińskiego Półwyspu Krymskiego Rosja zyskała dwa miliony nowych obywateli, do tego milion uchodźców z Donbasu, którzy w międzyczasie mają już rosyjskie paszporty.
Wiosną 2014, zaledwie kilka dni po aneksji Krymu, rosyjski politolog Aleksandr Borodaj w swoim wideo na YouTubie wyjaśniał, że Rosja potrzebuje rosyjskojęzycznych mieszkańców do rozwiązania swoich problemów demograficznych. Borodaj, który później stał się premierem „Donieckiej Republiki Ludowej”, podkreślał: „bardzo potrzebna jest nam Ukraina, bo głównym problemem Rosji nie jest gospodarka, tylko demografia".
Trzy możliwe scenariusze
Sam prezydent Putin na forum Dumy pod koniec lutego br. w niespotykanie otwarty sposób przyznał, że Rosja ma problemy demograficzne. Zgodnie z prognozą rosyjskiego urzędu statystycznego Rosstat z października 2018, w najgorszym z przedstawionych scenariuszy populacja Rosji do roku 2035 mogłaby się skurczyć z obecnie 146,9 mln do 138,8 mln. Także w korzystniejszych warunkach spadek ten mógłby wynieść około 2 mln. Pozytywny scenariusz przewiduje wzrost liczby ludności o 6 mln. Byłoby to możliwe jednak tylko wtedy, jeżeli od roku 2023 w Rosji znów więcej ludzi by się rodziło niż umierało. Lecz przy takim scenariuszu konieczny byłby przede wszystkim znaczny dopływ imigrantów, rzędu prawie pół miliona osób rocznie.
Ilu Ukraińców mogłoby stać się Rosjanami?
Ukraiński minister spraw zagranicznych Pawło Klimkin twierdził w ubiegłym roku, że w Rosji żyje 3 mln uchodźców i imigrantów zarobkowych z Ukrainy. Jednak Ołeksij Posnjak z Instytutu Demografii Ukraińskiej Akademii Nauk zaprzecza temu mówiąc, że nie są to żadne miliony. Około 300 tys. Ukraińców regularnie jeździ do Rosji, a kremlowska oferta paszportu liczby tej wcale nie zmieni - tłumaczy. – Nie liczymy się z żadnym wielkim odpływem Ukraińców do Rosji – podkreśla ekspert.
Władimir Kipen z Instytutu Badań Socjologicznych w ukraińskiej Winnicy jest zdania, że na rosyjską ofertę naturalizacji mogłoby się skusić nawet dwa miliony Ukraińców, z czego połowę stanowiliby imigranci zarobkowi.
Dekrety Putina skierowane są do tych, którzy pracują w Rosji, ale także do tych, którzy żyją w niekontrolowanych już przez Kijów regionach Donbasu, którzy nie widzą tam dla siebie żadnych perspektyw – uważa ukraiński politolog, zastrzegając jednocześnie, że z punktu widzenia młodych ludzi, paszport Ukrainy oznacza większą swobodę podróżowania, m.in. bezwizowy ruch z UE.
Także Anatolij Wiszniewski z Instytutu Demografii Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Moskwie podkreśla, że Rosja stoi w ostrej konkurencji. – Wielu Ukraińców woli emigrować do Polski czy do Europy Zachodniej, a ludzie z Donbasu przyjeżdżają do Rosji zazwyczaj ze swoimi problemami. Wielu z nich to renciści – wyjaśnia, podkreślając, że wskaźnik narodzin wśród imigrantów z Donbasu jest nawet poniżej rosyjskiej średniej, co w żadnym wypadku nie oznacza rozwiązania demograficznych problemów Rosji.