Echo Moskwy: Stacja dla „ofiar państwowej propagandy”
15 października 2022Zastępca redaktora naczelnego zamkniętej stacji Echo Moskwy, Maksym Kurnikow, uciekł do stolicy Niemiec. 38-latek otwiera aplikację na swoim telefonie komórkowym i natychmiast słychać w nim strumień audio. – To działa jak radio – mówi.
Próby blokowania
„Echo”, tak nazywa się ten nowy projekt, a prowadzi go Kurnikow. Aplikacja działa od kilku dni i szybko stała się „numerem jeden” w rosyjskich sklepach z takimi programami, podaje Maksym Kurnikow. Czwartego dnia władze próbowały ją zablokować, ale według niego to się im nie udało. Aplikacja jest zaprogramowana w taki sposób, że jest to bardzo trudne, jak wyjaśnia dalej.
W stacji Echo Moskwy w Rosji pracowało kiedyś około 125 osób. Wielu jej redaktorów opuściło tymczasem kraj i wyjechało do Niemiec, Łotwy, Litwy czy Gruzji. Tam próbowali dalej wykonywać swoją pracę za pośrednictwem kanału YouTube.
– Połączyliśmy wszystkie kanały na YouTube naszego zespołu i zrobiliśmy z tego strumień audio – wyjaśnia Maksym Kurnikow. Przez dziesięć do dwunastu godzin dziennie można słuchać audycji na żywo, a przez resztę czasu emitowane są ich powtórki.
Częścią tego nowego projektu jest również strona internetowa oraz dwa kanały na komunikatorze Telegram. Dostęp do strony można uzyskać w Rosji również za pośrednictwem aplikacji, a więc bez technologii VPN, z której rosyjscy internauci zwykle korzystają, próbując obejść blokadę wielu stron internetowych.
Berlin w centrum uwagi
Na poszczególnych platformach można znaleźć między innymi wiadomości, komentarze i wywiady. Według Maksyma Kurnikowa powinny one ukazywać rzeczywistość pod różnym kątem. – Chcemy pokazać naszym czytelnikom i słuchaczom pełny obraz tego, co obecnie dzieje się w Rosji – mówi.
W tej chwili w ten projekt zaangażowanych jest 20 dziennikarzy, a Kurnikow ma nadzieję, że pewnego dnia będzie ich 30 lub 35.
Centrum tego startupu ma być Berlin, gdzie wkrótce pojawi się dziesięciu dziennikarzy. Zespół planuje wprowadzić się do swojego pierwszego biura w stolicy Niemiec, a później ma zostać uruchomione w niej studio radiowe. Cały projekt ma być finansowany z darowizn i środków pochodzących z różnych fundacji.
„Ofiary niesłychanej propagandy państwowej”
W odbudowie stacji Echo Moskwy pomagał żyjący od lat w Niemczech znany rosyjski pisarz Władimir Kaminer. Jak mówi, był on wielkim fanem tej stacji, jej zamknięcie dotknęło go zatem osobiście. Kaminer opowiada, jak dowiedział się, że Kurnikow jest w Niemczech i że potem przywiózł go do Berlina.
– Pomyślałem, że byłoby wspaniale, gdyby ktoś z Europy zwrócił się na jej falach do Rosjan – mówi. Bo, jak wyjaśnia dalej, „stali się ofiarami niesłychanej propagandy państwowej”.
Władimir Kaminer prowadził liczne zakulisowe rozmowy z niemieckimi politykami i przedstawicielami mediów. Jest „bardzo, bardzo dumny”, że ponowne uruchomienie stacji się udaje.
Ale nie wszyscy dziennikarze opuścili Rosję. Aleksiej Wieniediktow, redaktor naczelny zamkniętego przez władze Echa Moskwy, pozostał w kraju. Stamtąd prowadzi kanał na YouTube, który również jest częścią nowego projektu. – To, że wciąż mamy głosy z Rosji, jest dla nas najważniejsze – ocenia to Maksym Kurnikow.
On sam nie chce na razie wracać. W Berlinie zajmuje się ponownym uruchomieniem Echa i prowadzi dla stacji telewizyjnej „Bild” format, który jest dystrybuowany za pośrednictwem rosyjskojęzycznych kanałów tej gazety na YouTube i w Telegramie.
W Rosji Maksym Kurnikow nazwał wojnę z Ukrainą „zakazaną wojną”, za co grozi mu tam kilka lat więzienia. W dodatku, jak sam mówi, jest oficerem rezerwy, więc z dużym prawdopodobieństwem zostałby wcielony do wojska i skierowany na wojnę, którą teraz toczy przeciwko niej w dziennikarski sposób z Berlina.
(DPA/jak)