Europa i "barbarzyńcy"
19 kwietnia 2006Najważniejszym punktem festiwalu była prezentacja sztuk znanych pisarzy z Europy środkowej i wschodniej: Andrzeja Stasiuka, Jurija Andruchowicza, Jachyma Topola i Nicola Esinencu. Sztuki powstały w ciągu ostatnich dwóch lat na zamówienie Teatru Miejskiego (Schauspielhaus) w Düsseldorfie: „Noc” Andrzeja Stasiuka, „Nielegalny Orfeusz” Jurija Andruchowicza, czy „Podróż do Bugulmy „ Jachyma Topola opowiadają o obawach i uprzedzeniach Zachodniej Europy wobec nowych krajów przystępujących do Unii. Program festiwalu uzupełniły ponadto występy gościnne teatrów z Barcelony, Budapesztu, Palermo i Krakowa. Teatr Stary z Krakowa zaprezentował „Trzy stygmaty Palmera Eldritcha” według Philipa K. Dicka w reżyserii Jana Klaty.
"Kiedy przeczytałem tę sztukę wiedziałem, że jest to wielka literatura i wrzucanie Philipa Dicka do getta Science Fiction byłoby niesprawiedliwe. Stanisław Lem o nim pisał, że to jest jedyny amerykański autor S.F., który zajmuje się tworzeniem fascynujących wizji rzeczywistości i fascynującym było przeniesienie literatury tego typu do teatru. Było to szalone zadanie dla nas. Staraliśmy się utrzymać w tym wszystkim pewien rodzaj poczucia humoru. Staraliśmy się dać widzom taki płodozmian: żeby były rzeczy, które skłonią do pomyślenia sobie nad tym co się dookoła dzieje i nad tym co się dzieje w nas, ale staraliśmy żeby tego nie przeciążyć znaczeniowo i nie opowiadać na serio historii science fiction" -wyjaśnia reżyser Jan Klata.
Niemcy zachwyceni
Polska premiera sztuki Dicka odbyła się w styczniu w Krakowie i jej niekonwencjonalna inscenizacja wywołała spore zamieszanie. Niemiecka publiczność skonfrontowana z nietypowymi dla teatralnej sceny efektami świetlnymi i muzycznymi przyjęła spektakl wręcz entuzjastycznie
"To była sensacyjna inscenizacja. Niemiecki teatr pracuje zbyt konwencjonalnie. Inne teatry świata są nowatorskie pracują z pomysłem. W tej inscenizacji fascynowało mnie doskonałe opanowanie aktorów gry ciałem. Poza tym gra światła była bajeczna. Momentami tylko bardziej życzyłbym sobie mniej techniki, a więcej aktora na scenie. To była sensacja i nie mogę sobie przypomnieć, żebym coś podobnego kiedykolwiek oglądał" - komentuje jeden z widzów. A inna uczestniczka tego wydarzenia dodaje:
"Ciągle jeszcze jestem pod wrażeniem tego co widziałam. To było wspaniałe przedstawienie. Ponad dwie godziny przeminęło niespostrzeżenie. Wiele się na scenie działo i cała historia została opowiedziana w˛sposób bardzo ciekawy.Oglądałam ten spektakl z wielką przyjemnością. Fakt, że trzeba było czytać tekst z wersją niemiecką wcale nie utrudniał odbioru".
A właśnie konieczność wyświetlania tekstów niemieckich nad sceną była jedynym powodem troski tak organizatorów jak i polskiego reżysera.
"Publiczność jest obcojęzyczna więc mamy napisy. Wiadomo było, że to będzie trudne dla publiczności niemieckiej. Natomiast nie było tak, że baliśmy się spotkania z publicznością, że nas wyśmieją, albo że my będziemy dla nich mało interesujący, albo że oni coś takiego widzieli" - tłumczy Jan Klata.
Zanim sztukę „Trzy stygmaty Palmera Eldritcha” zagrano w Düsseldorfie zaprezentowano ją najpierw w ubiegłym tygodniu w Berlinie. Reakcje były podobne jak nad Renem. "To jest bardzo ciekawe, że młodzi reżyserzy, to jest już chyba trzeci spektakl, zajmują się tematami Science Fiction. Widocznie młodsze pokolenie przez Science Fiction potrafi wyrażać swoje spojrzenie na świat dzisiejszy, na przyszłość" - komentuje Anna Badora, dyrektor Teatr Miejskiego (Schauspielhaus) w Duesseldorfie i organizatorka festiwalu, dla której sukces polskiego zespołu jest także osobistym sukcesem. Badora, zawsze otwarta na teatralne nowinki i niekonwencjonalne rozwiązania sceniczne, jest bowiem jedyną Polką, dyrektorem tak wielkiej sceny w Niemczech i jedną z nielicznych kobiet na takim niezwykle prestiżowym stanowisku.