FAZ: Niemiecki zwrot energetyczny nie uzasadnia arogacji
26 kwietnia 2016„We wtorek mija 30 lat od dnia, w którym miał miejsce wypadek największy z możliwych w pokojowym korzystaniu z energii jądrowej. W ukraińskiej siłowni Czarnobyl stopił się reaktor, eksplodował i uwolnił nad połową Europy swój radioaktywny ładunek. Radioaktywny opad pokrył Ukrainę, Rosję, Białoruś, Polskę, kraje bałtyckie, Finlandię i Szwecję. Minęły trzy dni, zanim sowiecki rząd do tego się przyznał. Dzisiaj coś takiego byłoby możliwe jeszcze tylko w Korei Północnej” – konstatuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Przy czym, jak zauważa FAZ, "trzeba rozróżnić opady radioaktywny i polityczny. Ten ostatni był największy tam, gdzie radioaktywne obciążenie było najmniejsze: w Niemczech”.
(...)
„W reszcie Europy, jakkolwiek odstraszające były szkody spowodowane katastrofą, nie spowodowały odejścia od energii jądrowej, łącznie z Ukrainą, gdzie zaopatrzenie w energię zapewnia 15 siłowni jądrowych” – czytamy dalej. – „Na tę technikę stawia także Rosja, podobnie jak Finlandia i Szwecja. Białoruś i Polska planują budowę nowych reaktorów, Francja odroczyła rozpoczęcie odchodzenia od atomu. Anglia chwali subwencje na budowę nowych reaktorów i uzasadnia to ochroną klimatu. Przy produkcji energii atomowej nie powstaje bowiem CO2. Nawet w Japonii, która musi znosić skutki katastrofy w Fukushimie, technika jądrowa nie jest uważana za przebrzmiały model”.
Niekontrolowane przepływy energii
„Niemcy zdecydowały się na odejście od atomu i zwrot energetyczny. Są wystarczająco bogate, by sobie na to pozwolić. Kraj budowniczych instalacji i inżynierów rezygnuje jednak tym samym z dalszego wnoszenia swojego wkładu w badania i rozwój” – zauważa FAZ dodając, że ta przyjęta przez Niemcy droga pozostaje wyjątkiem także 30 lat po Czarnobylu, co jednak nie znaczy, że „uprawnia do arogacji i dawania przemądrzałych rad”. Tymczasem właśnie to przebijało z żądania minister środowiska Barbary Hendricks, która punktualnie w rocznicę katastrofy w Czarnobylu, z racji wątpliwości dotyczących bezpieczeństwa, wezwała Belgię do wyłączenia jej dwóch siłowni jądrowych.
„Socjaldemokratka najwyraźniej wierzy, że tym niestosownym wtrącaniem się w belgijską politykę energetyczną zbierze plusy w Niemczech. Pytanie, jakby zareagowała, gdyby Holendrzy, Polacy i Czesi cierpiący z powodu niekontrolowanych przepływów prądu płynącego z niemieckich farm wiatrowych wezwali Niemcy do zrezygnowania ze zwrotu energetycznego, tak długo, dopóki nie poradzą sobie nareszcie z jego technicznymi konsekwencjami?” – zastanawia się "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
opr. Elżbieta Stasik