Handelsblatt o roku przełomu Scholza: Niejednoznaczny bilans
27 lutego 2023Mija rok od słynnego przemówienia Olafa Scholza, określanego jako przełom (niem. Zeitenwende) w niemieckiej polityce bezpieczeństwa. Ekonomiczny dziennik „Handelsblatt” podsumowuje w poniedziałek (27.02.2023), na ile kanclerzowi Niemiec udał się zapowiadany zwrot.
„W ciągu 30 minut kanclerz rozliczył 30 lat błędnej niemieckiej polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i obrony, nie oszczędził Kremlowi stanowczości i dał zaniepokojonemu społeczeństwu to, czego w tym trudnym momencie najbardziej potrzebowało: oparcie i orientację” – tak komentator dziennika, Martin Greive, opisuje przemówienie kanclerza sprzed roku.
„Po roku bilans pośredni jest niejednoznaczny: Scholz sprawdził się jako kanclerz kryzysowy. Ale nie odnowił jeszcze wystarczająco kraju” – uważa autor komentarza. Jego zdaniem kanclerz uratował Niemcy przed mroźną zimą, ale zwlekał z zapowiadaną reorganizacją Bundeswehry. Był pierwszym kanclerzem, który dostarczył broń w region, gdzie trwa wojna, ale nie spieszył się z wprowadzeniem zmian w polityce obronnej kraju. Zjednoczył koalicję, ale zraził do siebie sojuszników na arenie międzynarodowej.
Scholz to nie strategiczny geniusz
Martin Greive zwraca uwagę, że pierwszemu rokowi transformacji Scholza nieustannie towarzyszyły przypływy radości i rozczarowania. „Scholz nie pasuje jednak do szufladek, w które wkładają go zarówno jego krytycy, jak i zwolennicy. Nie jest ani strategicznym geniuszem, który przewiduje ruchy przeciwników i kieruje procesami decyzyjnymi tak, by przyniosły pożądany rezultat. Nie jest też krótkowzrocznym uparciuchem, którego słabość w podejmowaniu decyzji spowoduje, że Ukraina przegra wojnę” – czytamy w „Handelsblatt”. Zdaniem autora Scholz przecenia siebie, ale jednocześnie przez wielu jest wciąż niedoceniany.
Komentator dziennika zauważa, że Scholz nie dał się zwieść ani groźbom nuklearnym Putina, ani wahaniom gospodarczym. Za sukces kanclerza uważa zarządzanie kryzysem energetycznym, w szczególności nieograniczenie z własnej inicjatywy importu gazu z Rosji, ale danie swojemu rządowi czasu na znalezienie nowych źródeł gazu, w tym budowę terminali LNG.
Greive nazwa Olafa Scholza „wielkim mistrzem racjonalizacji po fakcie”. Jak tłumaczy w komentarzu, Scholzowi zawsze udaje się sprawić, że z perspektywy czasu fragmentaryczne decyzje wyglądają jak strategia. „Ale to też nie zawsze go ratuje. Fakt, że Scholz stworzył ogromną tarczę energetyczną bez konsultacji z UE, wydawał się równie amatorski, co egoistyczny” – czytamy. „A przecież najważniejszą mantrą Scholza jest tak naprawdę: żadnych niemieckich jednostronnych działań. Dotyczy to zwłaszcza drażliwej kwestii dostaw broni dla Ukrainy. Zasada przewodnia kanclerza jest jasna: nie robimy nic bez USA. Ale ta ostrożność zbyt często prowadziła do braku zdecydowania” – ocenia autor.
Niezdecydowany hegemon Europy
Komentator przypomina, że raz po raz Francja, Polska i USA musiały naciskać na Scholza w sprawie dostaw broni. „Kanclerz określał wtedy swoich krytyków w nieprzyjemny sposób jako 'podżegaczy wojennych'” – pisze Greive. Przyznaje również rację, że Niemcom nie udało się przejąć roli jednoczącej, zaś przełom raczej utrwalił wizerunek Niemiec jako „niezdecydowanego hegemona Europy”.
Autor krytykuje kanclerza za zbyt powolne zmiany w zakresie polityki obronnej. Przypomina, że to Scholz żądał, by Europa stała się silniejsza militarnie – do czego potrzebuje także przywództwa największego kraju UE. Zbyt długie trzymanie na stanowisku niekompetentnej minister obrony sprawiło jednak, że do przodu nie tylko nie posunęła się modernizacja Bundesewehry, ale też rządowe struktury nie zostały dostosowane do nowej sytuacji zagrożenia militarnego.
„Kanclerz chce, by jego polityka była mierzona nie słowami, ale czynami. To bardzo pożądana cecha u polityka; w końcu w polityce jest już wystarczająco dużo gadających bohaterów. Po roku przełomu można powiedzieć, że Scholz zainicjował zwrot. Ale kraju jeszcze nie zmienił” – podsumowuje „Handelsblatt”.