Hiszpańskie rozpalone lato: płomienie, skwar, bezsilność
19 lipca 2022Victor Dominguez nie ma zbyt wiele czasu na rozmowę. Właśnie został wysłany z ekipą Czerwonego Krzyża do kolejnego pożaru w gminie Casas Miravete w prowincji Extremadura, oddalonej kilka godzin jazdy na południowy zachód od Madrytu.
O drugiej w nocy trzeba było ewakuować 66 osób. Potrzebowali spokojnego miejsca, wody, jedzenia i opieki psychologa. – Ludzie są na ogół bardzo nerwowi. We wczesnych godzinach porannych musieli zostawić wszystko i przyglądać się wielkiemu pożarowi szalejącemu wokół ich wioski – mówi Dominquez.
Od kilku dni wraz z innymi ratownikami niestrudzenie pracuje w różnych miejscach, gdzie panuje pożar. Również w Ladrillar, gdzie płomienie strawiły już co najmniej 4000 hektarów ziemi, setki mieszkańców były zmuszone opuścić swoje domy.
„Czujemy się bezradni”
– To jest bardzo trudny tydzień. Temperatury ekstremalnie wysokie. Wiatr stale zmienia kierunek. Straż pożarna pracuje na granicy możliwości, dając z siebie wszystko – mówi Viktor Dominquez. – Ale momentami czujemy się bezsilni. Nie mamy wpływu na pogodę. A to ma fundamentalne znaczenie dla opanowania pożaru – dodaje.
Hiszpania w lipcu przeżywa drugą długą falę upałów z temperaturami do 46 stopni, utrzymującymi się przez kilka dni, a nawet ponad tydzień. Pierwsza fala przyszła już w czerwcu, niezwykle wcześnie i doprowadziła też do kilku pożarów lasów. Jeden z nich zniszczył 30 tys. hektarów w rezerwacie przyrody Sierra da la Culebra. Obszar ten jest nie tylko ostatnim bastionem wilka w Europie Zachodniej, ale jest także ważny dla rolnictwa i turystyki.
Tego lata kryzys klimatyczny jest bardziej widoczny niż kiedykolwiek dotąd; z upałami, pożarami, suszą i dużymi stratami plonów. Dopiero niedawno państwowa służba meteorologiczna Aemet w Hiszpanii opublikowała badania i zapisy z ostatnich dekad. Najwyraźniej można to zauważyć w okresie letnim. Lato stało się o pięć do sześciu tygodni dłuższe niż w latach 80. A w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba i czas trwania fal upałów podwoiły się.
„Pierwsza fala upałów najgroźniejsza”
Zmiany te prowadzą nie tylko do ekstremalnych susz. Zwiększają ryzyko pożarów lasów i wpływają na zdrowie ludzi. W Hiszpanii co roku z powodu ekstremalnych upałów umiera co najmniej 1300 osób.
Jak wyjaśnia meteorolog Beatriz Hervella, doświadczenie pokazuje, że pierwsza fala upałów w roku jest również najbardziej niebezpieczna. – W tym czasie organizm zazwyczaj nie jest jeszcze przyzwyczajony do ciepła. Osoby wrażliwe lub cierpiące na choroby przewlekłe nie są w stanie wytrzymać stresu cieplnego. Dochodzi do przedwczesnych zgonów, chociaż mogliby żyć dłużej. Dlatego ważne jest, aby zrozumieć, że pierwsza fala upałów to ta, w której trzeba zachować wyjątkową ostrożność – podkreśla ekspertka.
Szczególnie dotknięci tym problemem są mieszkańcy północnych regionów Hiszpanii. – Nie są oni przyzwyczajeni do wyższych temperatur jak mieszkańcy południowych obszarów – mówi meteorolog.
Na przykład miejscowość Olivenza znajduje się na południowym zachodzie kraju w prowincji Extremadura, niedaleko Portugalii. Niedawno gmina została ochrzczona mianem „patelni Hiszpanii” z rekordowymi temperaturami rzędu co najmniej 45,5 stopnia.
Wymarłe ulice
Nie tylko w Olivenza widać wymarłe ulice. Ludzie nie wychodzą z domów, jeśli nie jest to konieczne, a jeśli już, to tylko wcześnie rano lub późnym wieczorem.
Juan Pablo Marredo ma zamiar wyjąć ostatni ładunek ze swojej betoniarki. Pracownik budowlany właściwie nie narzeka na upał. – Lato jest takie samo jak zawsze. Ludzie jednak bardzo szybko zapominają o ubiegłorocznej fali upałów. No, może lato jednak jest rzeczywiście teraz nieco dłuższe – mówi.
Podobnie jak inni jego koledzy z budowy i rolnicy, Marredo przerywa pracę przed godziną 15:00. Popołudniowe słońce jest zbyt mocne, by dalej pracować.
Nieco dalej, w delikatesach Mar Cayado, wentylatory i klimatyzacja pracują na pełnych obrotach. Właścicielka ma wachlarz, ale nic to nie daje. – Jesteśmy wyczerpani. Od czterech dni jest tak gorąco – wyjaśnia. Mar Cayado martwi się o rachunek za energię elektryczną i obawia się, że polityka wszystkich zawiedzie. – W końcu muszę chłodzić sklep za pomocą wentylatorów i klimatyzacji, no i oczywiście moje mieszkanie – dodaje.
Mimo wiadomości o dłuższych i bardziej ekstremalnych upałach, przeprowadzka w nowe miejsce nie wchodzi dla niej w rachubę. – Nawet przy 46 stopniach nigdy bym się nie przeprowadziła. Extremadura to Extremadura. Znamy tu takie lata. Musimy więc po prostu poradzić sobie z tym w sposób najlepszy z możliwych. I patrzeć w przyszłość – mówi.
Olivenza demonstruje odporność. Choć pożary na północy Extremadury i w wielu innych regionach Hiszpanii przedstawiają przerażający scenariusz. Strażak Victor Dominquez nie ukrywa, że jego zespół jest wyczerpany. – To są długie dni i widok poszkodowanych trafia w serce, gdy wychodzą z domu i widać, że są przerażeni – opowiada.
Nie tylko mieszkańcy, lecz także służby ratownicze są spięte. Naprawdę są gotowe skorzystać z każdej możliwości, by doprowadzić mieszkańców wioski w bezpieczne miejsce i otoczyć ich opieką, jak zapewnia Dominquez. Raz po raz, mimo całego napięcia, ogrania go uczucie wdzięczności. – Gdy dajesz zmęczonemu strażakowi butelkę zimnej wody, uświadamiasz sobie, że twoja praca ma sens. I nie przestajesz. Bez względu na cenę.