Irański „There is no evil” najlepszym filmem Berlinale
29 lutego 2020W Berlinie przyznano nagrody 70. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Berlinale. Złotego Niedźwiedzia, czyli wyróżnienie dla najlepszego filmu, otrzymał irański obraz „There is no evil” w reżyserii Mohammada Rosoulofa.
Na ten trwający dwie i pół godziny obraz składają się cztery opowieści, będące wariacją na temat moralności i kary śmierci. Film zadaje pytanie o granice indywidualnej wolności w warunkach despotycznego reżimu i ciągłego zagrożenia. „Twoją siłą jest powiedzieć nie” – stwierdza jeden z bohaterów. Przyznając wyróżnienie przewodniczący jury Jeremy Irons mówił, że to film, który stawia pytania o naszą odpowiedzialność i decyzje w życiu".
Mohammad Rosoulof poprzez swój najnowszy, ale też wcześniejsze filmy, świadomie idzie na konfrontację z władzami swojego kraju, wiedząc, że poniesie tego poważne konsekwencje. Reżyser przebywa obecnie w Iranie, gdzie grozi mu kara więzienia za złamanie zakazu tworzenia nowych filmów. Nie wolno mu opuszczać kraju, dlatego nie mógł pojawić się w Berlinie. Statuetkę odebrała w jego imieniu córka reżysera.
Grand Prix dla „dramatu powszedniego”
Grand Prix festiwalu powędrowała w ręce amerykańskiej reżyserki Elizy Hittmann za jej poruszający dramat „Never Rarely Sometimes Always”. To na pozór zupełnie niespektakularna opowieść o nastolatce z amerykańskiej prowincji, która w tajemnicy przed rodziną chce usunąć niechcianą ciążę. Reżyserka nazwała film „dramatem powszednim”. „W zasadzie to dość prosta historia, ale trafia ona prosto w serce” – pisała recenzentka tygodnika „Die Zeit”.
Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszą reżyserię otrzymał południowokoreański twórca Hong Sangsoo. Jury festiwalu nagrodziło go za film „The Woman Who Ran”. Statuetkę dla najlepszego aktora otrzymał Włoch Elio Germano za brawurową rolę w filmie „Hidden Away” w reżyserii Giorgio Drittiego. Za najlepszą aktorkę uznano Niemkę Paulę Beer za rolę w „Undine” Christiana Petzolda.
Bez Polaków w konkursie
W sumie o nagrody w konkursie głównym ubiegało się w tym roku 18 filmów. Nie było wśród nich polskich produkcji. Polskie akcenty pojawiły się jednak w innych sekcjach festiwalu. W ramach Berlinale Special Gala pokazano najnowszy film Agnieszki Holland zatytułowany „Szarlatan”. To czesko-irlandzko-słowacko-polska koprodukcja opowiadająca prawdziwą historię słynnego czechosłowackiego uzdrowiciela Jana Mikolaska.
W nowej sekcji Encounters, która ma być miejscem dla nowatorskich form narracji, zobaczyliśmy zaś pełnometrażowy film animowany „Zabij to i wyjedź z tego miasta” Mariusza Wilczyńskiego. Film, będący opus magnum polskiego twórcy, zebrał dobre recenzje, choćby w brytyjskim Guardianie.
Festiwal dla ludzi
Berlinale uchodzi za jeden z najważniejszych festiwali filmowych w Europie, choć prestiżem i splendorem ustępuje festiwalom w Cannes czy Wenecji. Dzięki swojemu otwarciu na zwykłego widza, a nie tylko na branżowych ekspertów, jest jednak wyjątkowy. Biorąc pod uwagę liczbę widzów, to największy festiwal świata. Każdego roku Berlinale ściąga do kin około pół miliona widzów.
Było to pierwsze Berlinale pod kierownictwem Włocha Carlo Chatriana i Holenderki Mariette Rissenbeek, którzy w ubiegłym roku zastąpili na stanowisku Dietera Kosslicka. Ekstrawagancki Niemiec kierował festiwalem przez 18 lat.